– W wyniku transakcji zdobyłem 100-proc. kontrolę nad inwestycją w Tatuum i nad samym biznesem – mówi Paweł Kapłon.
Z Tatuum Kapłon związany jest od dziewięciu lat, kiedy zaangażował się w spółkę razem z inwestorami z funduszu PAAN Capital. Swoją karierę zaczynał od konsultingu i choć później przez trzy lata był prezesem Gino Rossi i Simple, to był przekonany, że do branży fashion już nie wróci.
– Kiedy pierwszy raz przyszedł do mnie Józef Kapitańczyk, założyciel Tatuum, i powiedział, że szuka prezesa, odpowiedziałem, że nie umiem być prezesem najemnym i ten etap mam za sobą. Żeby być sprawczym i móc efektywnie wdrażać swoją wizję, muszę trzymać kierownicę, również z perspektywy właścicielskiej – mówi.
Okazało się jednak, że łódzka firma poszukuje też inwestora.
Paweł Kapłon regularnie jeździ do Łodzi. „Nie od razu uwierzyli w moją wizję”
Paweł Kapłon poszedł więc zbadać, jak wygląda sytuacja w terenie, i jak przyznaje, po wejściu do sklepu Tatuum w warszawskich Złotych Tarasach prawie się załamał. Uderzył go chaos i bałagan w kolekcji oraz brak odpowiedniego serwisu klienta, zupełnie niepasujące do marki premium. Kiedy jednak dokładniej przyjrzał się ubraniom, zwróciły jego uwagę jakością wykonania i materiałów.
– Dałem się wtedy namówić na wizytę w Łodzi. Poznałem zespół produktu – osoby z olbrzymim doświadczeniem, zarówno po stronie designu, jak i przygotowania produkcji. Poczułem smak prawdziwego rzemiosła włókienniczego, z którego przecież słynie Łódź i… się zauroczyłem. Wiedziałem, że z takim zespołem możemy robić rzeczy absolutnie wyjątkowe. Oni wtedy jeszcze chyba nie wierzyli w te moje wizje i czasami otwierali oczy ze zdziwienia. Wierzę, że dzisiaj jest kompletnie inaczej – mówi Paweł Kapłon.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS