Duński kierowca słynie z agresywnej jazdy, zwłaszcza jeżeli chodzi o obronę swojej pozycji. Niegdyś przekonał się o tym jego zespołowy kolega, który po opuszczeniu własnego kokpitu i zdobyciu dwóch punktów za siódme miejsce, przyznał, że Magnussen “nigdy nie odpuszcza”.
Dzisiaj taktyka Magnussena wzbudzała jednak nie małe kontrowersje. Każdy obserwator dobrze wiedział, że zawodnik Haasa robiąc to, co robi działa na rzecz obrony pozycji jadącego przed nim zespołowego kolegi.
Podobnie zresztą budował przewagę za jego plecami podczas wyścigu w Arabii Saudyjskiej i już tam jego jazda wzbudzała drobne kontrowersje, ale w Miami weszła na nowy poziom.
Doświadczony kierowca jechał bez szacunku dla rywala i w niebezpieczny sposób bronił się przed atakami szybszego kierowcy, bezpardonowo opuszczając granice toru, a w pewnym momencie doprowadzając nawet do kolizji.
Co ciekawe Lewis Hamilton po opuszczeniu kokpitu wydawał się niespecjalnie przejmować jazdą rywala i z uśmiechem na ustach odpowiadał na pytania dziennikarzy, twierdząc, że czasem w bezpośredniej walce każdemu zdarza się przekraczać granice.
Magnussen zapytany przez Sky Sports o trzy kary jakie dostał, broniąc się przed Hamiltonem z rozbrajającą szczerością odpierał: “Wszystkie kary były zasłużone, bez wątpienia, ale znowu musiałem grać w tę grę.”
Zasugerował, że jego zespołowy kolega mógł pomóc mu w obronie pozycji przed Hamiltonem udostępniają mu możliwość skorzystania z systemu DRS. Aby tak się stało musiałby utrzymywać się za nim w dystansie mniejszym niż sekunda.
“Musiałem stworzyć przerwę, tak jak w Dżuddzie. Zacząłem więc stosować tę głupią taktykę, której nie lubię” dodawał na swoją obronę. “Ostatecznie jednak uważam, że moim zadaniem jest granie zespołowe, a Nico zdobył punkty, gdyż zrobiłem mu tę przerwę.”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS