Mafia śmieciowa w Sosnowcu. Miasta nie stać na usunięcie odpadów przy ul. Radocha za ponad 150 mln zł

We wtorek (25 lipca) w Sosnowcu odbyła się konferencja prasowa w sprawie nielegalnych składowisk niebezpiecznych odpadów. – W związku z tym, co w miniony weekend miało miejsce w oddalonej od nas o 400 km Zielonej Górze, wracamy do analogicznej sytuacji, która miała miejsce w naszym mieście przy ul. Radocha. Udało się wówczas uniknąć wielkiej tragedii, ale problem pozostał – przyznaje Michał Zastrzeżyński, zastępca prezydenta Sosnowca. 

Pierwszy pożar na tamtejszym składowisku wybuchł we wrześniu 2020 r. Zanim do tego doszło, na teren należący do skarbu państwa, który w wieczyste użytkowanie otrzymała prywatna firma, zaczęto nielegalnie zwozić chemikalia: farby i rozpuszczalniki. Kolejne pożary w tym samym miejscu wybuchały w styczniu i wrześniu 2022 r. Nie oznacza to jednak, że spaliły się wszystkie odpady, które wciąż zalegają w tym miejscu. – Mafia śmieciowa wykorzystuje istniejące przepisy. Firma, która ma teren w wieczyste użytkowanie, niby wciąż istnieje, a jednocześnie nie funkcjonuje, nie ma swojego przedstawiciela. Nie możemy od niej wyegzekwować usunięcia odpadów. Staraliśmy się uzyskać na ten cel dofinansowanie. Okazało się jednak, że możemy dostać jedynie maksymalnie 40 proc. koniecznej kwoty. A opinia biegłego jeszcze sprzed trzech lat mówi, że potrzeba ponad 150 mln zł. Gmina nie ma takich pieniędzy – wskazuje wiceprezydent. Jak zauważa, nawet jeśli Sosnowiec na własny koszt usunąłby odpady, firma – wieczysty użytkownik – mogłaby ponownie na pusty teren je przywieźć. – Potrzebne są zmiany legislacyjne, by za proceder odpowiadali ten, kto odpady zwozi, i właściciel terenu. 

Zgłoś naruszenie/Błąd