Gigant ogłosił, że wprowadzi swoje statki ponownie na trasę przez cieśninę Bab al – Mandab i dalej przez Morze Czerwone i Kanał Sueski do Europy “tak szybko, jak to będzie możliwe”. Razem z innymi armatorami zawiesił działalność po ataku na kontenerowce przez rebeliantów Huti z terytorium Jemenu.
Duńska firma poinformowała, że bacznie obserwuje operację Prosperity Guardian [tłum. “Obrońca własności” lub PAP tłumaczy “Strażnik dobrobytu”], której przewodniczą Stany Zjednoczone. Uczestniczy w niej m.in. Wielka Brytania, Francja, Holandia, Kanada, Włochy, Norwegia i Seszele. Jej celem jest ochrona przepływających przez newralgiczny akwen transportowców. Dodatkowo UE zdecydowała o interwencji europejskich sił morskich na Morzu Czerwonym w ramach prowadzonej przez Hiszpanię Operacji Atalanta, która zwalczała piractwo na Oceanie Indyjskim.
W komunikacie minister obrony Hiszpanii Margarita Robles wyjaśniła, że Hiszpania nie wetuje operacji UE na Morzu Czerwonym, ale opowiada się za utworzeniem nowej misji, we własnym zakresie, środkach i celach, a nie o przedłużeniu działań Operacji Atalanta.
Wiceminister spraw zagranicznych Huti Hussein al Ezzi podziękował Madrytowi na platformie X za “zdystansowanie się od haniebnych pozycji Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, które zagrażają pokojowi i bezpieczeństwu”.
Jak wskazuje PAP, Iran zagroził swoją działalnością w Cieśnienie Gibraltarskiej. “Stany Zjednoczone i ich sojusznicy mogą spodziewać się zamknięcia Morza Śródziemnego i Gibraltaru (…) jeżeli reżim syjonistyczny będzie kontynuował zbrodnie w Gazie” – ostrzegł w komunikacie w sobotę gen. Mohammad-Reza Naghdi, numer dwa w irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Gazeta wskazuje, że Iranowi brakuje środków na zablokowanie Cieśniny, a dodatkowo taka działalność doprowadziłaby do odpowiedzi NATO.
Przypomnijmy, że Maersk wycofał swoje statki z Morza Czerwonego na początku miesiąca. Teraz przygotowuje je na powrót na trasę “tak szybko, jak tylko będzie to możliwe przy zapewnieniu bezpieczeństwa naszym pracownikom – co dla naszej firmy jest priorytetem”. W swoim oświadczeniu, cytowanym przez CNN, gigant napisał, że militarne przedsięwzięcie to “wyczekiwana wiadomość dla całej branży, a co za tym idzie dla światowego handlu”. I choć “zwiększa ono bezpieczeństwo, to na tym etapie jeszcze nie wyeliminowano ogólnego ryzyka na tym obszarze”. Maersk zapewnił, że ocenia sytuację na bieżąco i jeśli marynarze będą mieli zagwarantowane bezpieczeństwo, to “zainicjujemy plany zmiany trasy”, która obecnie wiedzie wokół Afryki.
Trasą przez Morze Czerwone jeszcze do niedawna przepływało od 10 – 15 proc. światowego handlu i około 30 proc. handlu kontenerowego. W wyniku ataków Huti przeprowadzanych za pomocą rakiet i dronów część statków przekierowano na dłuższą trasę wokół Przylądka Dobrej Nadziej (w praktyce więc wokół Afryki). Podróż ta trwa średnio o 10 dni dłużej, choć np. w przypadku trasy z akwenu Morza Śródziemnego do Singapuru wydłuża go o 18 dni (z 13 dni przez Kanał Sueski do 31 dni wokół Przylądka Dobrej Nadziei). W końcu to dodatkowe 3,5 tys. mil morskich. Dłuższe trasy oznaczają, że pojawią się nie tylko opóźnienia (wynikające także z dodatkowego zamieszanie w portach), ale i wzrosną koszty. Analitycy żeglugi Xeneta szacują, że każda podróż między Azją a Europą może kosztować dodatkowy 1 mln dolarów. I jest to koszt, który ostatecznie zostanie przerzucony jak zawsze na klientów.
aw/pap
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS