2022-04-11 09:37
publikacja
2022-04-11 09:37
Wyniki I tury wyborów prezydenckich we Francji nie miały
większego wpływu ani na globalny, ani na polski rynek walutowy. Polski złoty
pozostaje względnie słaby, czemu towarzyszą wysokie notowania dolara
amerykańskiego.
Zgodnie z oczekiwaniami największe
poparcie w pierwszej turze uzyskał urzędujący prezydent Emmanuel Macron. Ale niewiele mniej głosów uzyskali kandydaci antysystemowi: komunista
Melenchon i Marine Le Pen ze Zjednoczenia Narodowego. Rynek wydaje się
być jednak spokojny, że II turę wygra Macron – pupilek banków i wielkiego
biznesu. Stąd też brak wyraźnej reakcji na parze EUR/USD.
Natomiast na polskim rynku ścierają się
dwie siły. Na rzecz złotego działają coraz wyższe rynkowe stopy procentowe w
Polsce. Rentowności
rządowego długu przekraczają już 6% i są znacznie wyższe niż w strefie
euro. Z kolei przeciwko polskiej walucie
przemawia perspektywa
zdecydowanych podwyżek stóp procentowych w amerykańskiej Rezerwie Federalnej.
W przeszłości zacieśnienie polityki monetarnej w USA osłabiało waluty rynków
wschodzących i umacniało dolara. Dokładnie to samo obserwujemy obecnie.
W poniedziałek o 9:39 kurs euro
wynosił 4,6430 zł i był o grosz wyższy niż dzień wcześniej. Od dwóch tygodni
kurs EUR/PLN waha się w przedziale 4,60-4,70 zł, a więc o jedną „półkę” wyżej
niż przed rosyjską agresją na Ukrainę. Oznacza to, że polska waluta pozostaje
bardzo słaba jak na historyczne standardy i póki co nie zapowiada się na zmianę
tej sytuacji.
Wciąż bardzo drogi pozostaje dolar amerykański,
za którego w poniedziałek rano trzeba było zapłacić 4,2649 zł. Na parze z euro
amerykańska waluta notowana jest blisko najmocniejszych poziomów w ciągu
ostatnich dwóch lat.
Frank szwajcarski
wyceniany był na 4,551 zł, czyli podobnie jak przed weekendem. Funt brytyjski
kosztował 5,5456 zł, także bez większych zmian.
KK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS