Maciej Nowak przez 20 lata pisał co tydzień w „Wyborczej” recenzje kulinarne. Po pięcioletniej przerwie wraca na łamy „Gazety Stołecznej”.
ROZMOWA Z MACIEJEM NOWAKIEM*
Arkadiusz Gruszczyński: Nigdy w życiu nie jadłem w drogich restauracjach, nie licząc cukierni w Hotelu Europejskim, ale na ich ciastka oddam ostatnie pieniądze. Co się dzisiaj dzieje na wyższej restauracyjnej półce w Warszawie?
Maciej Nowak: Ta wyższa półka nigdy nie była moją wielką pasją, a dziś przechodzi kryzys, największy – kuchnia, którą nazywaliśmy molekularną, kreatywną, charakterystyczna dla pierwszych dekad XXI wieku. W trudnej sytuacji znalazła się w czasie pandemii, charakterystyczne, że zamknęły podwoje obie warszawskie restauracje z gwiazdkami Michelin, z polskiego rynku zniknął też francuski przewodnik gastronomiczny Gault&Millaut. Jedzenia bardzo wyszukanego nie można dowozić do domów, poza tym opiera się na składnikach przywożonych z całego świata. Z powodu COVID-19 posypały się łańcuchy dostaw wyrafinowanych produktów z końca świata. Za to zyskaliśmy na świadomości ekologicznej. To kolejna zmiana. Jeszcze pięć lat temu tylko nieliczni zwracali uwagę na to, skąd pochodzą składniki, z których przygotowywane są potrawy. Dzisiaj mówi się o tym szerzej, a mocy nabiera postulat jedzenia lokalnego. W kuchni mają rządzić produkty z upraw i hodowli znajdujących się w odległości najwyżej 100 km, co kiedyś wydawało się nam dziwactwem. Wymusiła to pandemia i świadomość ekologiczna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS