A A+ A++

Pani Katarzyna (74 lata) mieszka w jednym pokoju, który jest równocześnie kuchnią i sypialnią. Nie ma łazienki. Ma co prawda prąd, ale strach włączyć, bo już raz od niesprawnej instalacji wybuchł pożar. Gdy chce trochę poczytać i podładować telefon, idzie do biblioteki.

Pan Władysław mieszka w pomieszczeniu gospodarczym, który ogrzewa kozą. Ze względu na zły stan zdrowia, średnio co trzy miesiące trafia do szpitala, tam trochę się dogrzeje, trochę podkarmi.

Pani Aneta: trzy zawały, nowotwór krtani, cukrzyca. Do tego pożar domu, śmierć syna. Dawniej była pielęgniarką PCK, teraz ma 780 zł emerytury. Pomieszkuje u sąsiada, śpi na łóżku polowym, leki bierze ze spadów, przeterminowane.

Pusta lodówka

– Zdarza się, że ktoś z nas otwierając szafę, mówi: „nie mam się w co ubrać”. Tymczasem są ludzie, którzy naprawdę nie mają ubrań. Gdy otwieramy lodówkę i nie mogąc się zdecydować, czy zjeść to, czy tamto, czasami narzekamy, że „nie ma nic do jedzenia”, pamiętajmy, że w wielu domach lodówki naprawdę są puste – mówi Joanna Sadzik.

Tłumaczy, że o ile do 2018 roku skala biedy w Polsce malała, to teraz już nie maleje, wręcz odwrotnie. W ubiegłym roku w skrajnym ubóstwie żyło 1,6 mln osób, teraz o 400 tysięcy więcej. Skrajne ubóstwo oznacza życie za około 600 zł miesięcznie, to daje średnią 20 złotych dziennie. Przy czym po zrobieniu opłat, na jedzenie zostaje niektórym nie więcej, niż po 4 złote na dzień. Poza tą grupą, która żyje w egzystencjalnym zagrożeniu, jest grupa aż 15 milionów Polek i Polaków żyjących w niedostatku: stać ich na kupno artykułów spożywczych, ale już bardzo często nie stać na nowe buty czy kurtkę, na kupno nowych mebli czy wymianę pralki, gdy stara się popsuje.

Choć 15 milionów, to wielka grupa, ich kłopoty są jakby niewidoczne. Z raportu „Szlachetnej Paczki” wynika, że ci, którym żyje się dobrze, często nie dostrzegają tych, którzy są w kryzysie materialnym. A wystarczyłoby – jak twierdzą wolontariusze „Szlachetnej Paczki” – wracając do domu, gdy już ciemnieje, spojrzeć w okna sąsiadów: w ilu z nich nie pali się światło? To mogą być te rodziny, których teraz już nie stać na opłacenie rachunku za prąd.

W domu zimno

– Chcąc opisać to, jak ciężko się żyje niektórym z nas, użyliśmy metafory bloku – tłumaczy Joanna Sadzik.

Jeżeli wyobrazimy sobie Polskę jako blok o stu różnych mieszkaniach, to w pięciu żyją osoby będące w skrajnym ubóstwie. Być może nie rzucają się w oczy, bo rzadko wychodzą z domu, być może przemykają gdzieś przy ścianie. W sześciu z tych stu mieszkań nie ma ubikacji, w ośmiu brakuje łazienki – nie można wykąpać się w wannie czy skorzystać z prysznica. W trzech w ogóle nie ma bieżącej wody. W połowie nadal pali się węglem, a w czterech jest teraz po prostu zimno, bo tych, którzy w nich mieszkają, nie stać na ogrzewanie.

W tym roku w Polskę wyruszyło około 8 tysięcy wolontariuszy „Szlachetnej Paczki”, dotarli wielu tysięcy rodzin, w tym też na wsiach. W co siódmym wiejskim domu, z biedy, nie rozpala się w piecu. A w wielu innych nagrzewa się z narażeniem zdrowia lub życia, bo piec jest starego typu, bez przeglądu, czasami teoretycznie węglowy, a w praktyce pakuje się w ten piec najniższej jakości muł albo miał. Stare, latami niewymieniane, wadliwe instalacje grzewcze są przyczyną wielu tragedii: tylko przez trzy jesienne miesiące ubiegłego roku, a więc przez pierwszą część sezonu grzewczego, strażacy musieli interweniować ponad tysiąc razy w związku ze zgłoszeniami dotyczącymi ulatniania się tlenku węgla. 460 osób wymagało pomocy medycznej, 23 osoby zatrute czadem nie przeżyły.

Gdy dochodzi do nieszczęścia: wypadku, pożaru, kalectwa, rodzina z trudnego położenia wpada w położenie dramatycznie trudne. Tym bardziej, że w wielu domach nie odkłada się „na wszelki wypadek”. W ubiegłym roku w co czwartej rodzinie nie było żadnych oszczędności, dzięki którym można byłoby przeżyć choćby pierwszy miesiąc po takim losowym zdarzeniu. Teraz jest jeszcze gorzej: co trzecia nie ma żadnych zapasowych pieniędzy.

To nie życie

To, że w Polsce przybywa osób żyjących w skrajnym ubóstwie, potwierdza raport Poverty Watch, przygotowany przez EAPN Polska. Najbardziej dotknięte grupy to osoby najstarsze i najmłodsze – w tej chwili, mimo 500+, w skrajnym ubóstwie żyje 410 tysięcy dzieci, niemal o 100 tysięcy więcej, niż rok temu.

Z relacji zawartych w tym raporcie widać, co przeżywa się w domach, w których sytuacja nagle się pogarsza.

„To nie jest życie to jest wegetacja. Nie da się żyć, nie da się umrzeć” –skarżyła się kobieta, której na miesiąc musi wystarczyć 645 złotych.

„Straciłam pracę, bo redukcja etatu. A nowej pracy szukam od półtora miesiąca i nie mogę dostać” – żaliła się inna.

„Bardzo ucieszyłam się z własnego mieszkania, ale czynsz mnie przerasta. Jak zobaczyłam rachunki to za głowę się łapię. Już mi się odechciało nowego mieszkania.”

– Każdy kryzys w pierwszej kolejności uderza w biednych. Tym rodzinom, które jeszcze przed inflacją, miały kłopot, żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego, teraz jest jeszcze trudniej. Są domy, w których wcześniej odkładało się na święta choćby po 5 złotych miesięcznie. Teraz już tych 5 złotych się nie odkłada, nie ma z czego. Kupuje się najtańszy chleb i gdy bochenek drożeje choćby o 30 groszy, to jest już ruina całego budżetu – mówi Joanna Sadzik.

Jak wyżywić kotkę

Osoby, do których dotarli wolontariusze „Szlachetnej Paczki” żyją zadręczając się, czy wystarczy pieniędzy na podstawowe opłaty i czy zostanie coś na jedzenie. Pani Natalia (pracuje dorywczo w zakładzie mechanicznym), po śmierci męża samotnie wychowuje dwóch nastoletnich synów, u młodszego wykryto gruźlicę oka. Do tego opiekuje się rodzicami – ojciec walczy z nowotworem, jest po chemioterapii. Dawniej dorabiała wyjeżdżając do prac dorywczych za granicę, teraz już nie wyjeżdża.

Dla pana Edwarda (żona nie żyje, dzieci za granicą) luksusem jest kromka chleba z najtańszą mortadelą. Po wykupieniu leków i opłaceniu rachunków, zostaje mu 56 złotych. To oznacza, że dziennie może wydać mniej, niż 2 złote. A jeszcze musi wyżywić kotkę, która jest wybawieniem przed samotnością.

Pan Igor jest od pasa w dół sparaliżowany, codziennie – z wielkim wysiłkiem – podnosi się z łóżka, przesiada na wózek. Może podjechać do kuchni, otworzyć zazwyczaj pustą lodówkę. Gdy go zapytali, o czym marzy, powiedział, że chciałby nie być głodny. Ale później szybko skorygował marzenie: chciałby kogoś poznać. Bo gorsza od głodu wydaje mu się samotność.

W tym symbolicznym bloku, jakim jest Polska, już niemal w co czwartym mieszkaniu żyje tylko jedna osoba. W większości, to ludzie starsi, osamotnieni. Szacuje się, że około milion z nich nie ma nikogo, kto by się nimi zainteresował, choćby wpadł od czasu do czasu porozmawiać.

O tym, jakie są potrzeby osób, do których dotarli wolontariusze „Szlachetnej Paczki” i o tym, jak można pomóc dowiesz się na: www.szlachetnapaczka.pl

„Zdecydowała się odejść dopiero, gdy o mało jej nie udusił”. Skala przemocy w polskich domach jest przerażająca

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGmina Puck pomaga schronisku w Dąbrówce
Następny artykułOstatni dzień z Veturilo. Drogowcy podsumowują 10. sezon rowerów miejskich. Słabo z inwestycjami