Każdego dnia słyszymy o tym, jak przebiega pomoc uciekającym przed wojną Ukraińcom. Przykładów jest wiele i są bardzo różne. Jedną z takich historii opisuje Daniel Dudzik z Bears Riders Łuków FG.
Wtorek 1.03.2022r.
Co to był za dzień!!!
W okolicach godziny 14:00 wyszedłem z zakładu i poszedłem do ŁOK-u do agencji opłat aby przelać pieniądze zebrane na wczorajszym spotkaniu Bears Riders Łuków FG dla obrońców Ukrainy (dzięki Dorotka za darmowy przelew). Wracając zobaczyłem na środku skrzyżowania ul. Wyszyńskiego i ul. Międzyrzeckiej, Mercedesa Vito na ukraińskich numerach rejestracyjnych na włączonych światłach awaryjnych. Podszedłem do auta otwieram drzwi a tam samochód wypełniony kobietami i dziećmi!!!
Łamanym rosyjskim pytam co się stało?
– maszyna nie rabotajet, nie jedziot.
Wyciągnąłem kierowniczkę z samochodu pakuję się za kierownicę, wciskam sprzęgło i próbuję wrzucić bieg. Brak oczekiwanego efektu. Wyłączam silnik pakuję na siłę jedynkę, odpalam i żółwim tempem zjeżdżam w ul. Lewickiego. Najmłodsza dziewczynka zaczyna płakać, jej mama została poza samochodem.
Parkuję, gaszę auto, szybki telefon do zaprzyjaźnionego mechanika Diagnoza-sprzęgło dało dupy!!!
Chwila na ochłonięcie, rozmowa z kierowniczką.
Córeczka się uspokoiła, pierwszy niepokój mija.
Co robić?
Telefon do Izy czy jest w domu.
Informacja, że wiozę do nas do domu cztery dorosłe kobiety, nastolatkę oraz trójkę dzieci.
Wrzucam dwójkę, odpalam auto z gwiazdą na masce, ruszamy. Jedno, drugie skrzyżowanie, światła, rondo koło Biedronki i jesteśmy pod domem. Udało się!!!!
Wypakowujemy towarzystwo.
Babcia, córka, wnuczek (7lat) i wnuczki (2,5 roku i 15 lat) oraz maltańczyk, dwie koleżanki, jedna z córeczką (3 latka).
Wchodzą do domu, ciepłe powitanie.
Kajtek zadowolony bo ma kolegę.
Pierwsza jest oczywiście toaleta, stres daje znać o sobie.
Woda, soczek, herbata i kawa na pierwszy ogień.
Ja odpalam cud germańskiej techniki i w żółwim tempie do mechanika.
Na miejscu diagnoza się potwierdza, sprzęgło, łożysko i docisk do wymiany.
Części oczywiście na jutro rano.
Mistrz Łukasz rzuca wszystko i bierze się za Mercedesa. O 17:00 dzwoni i mówi, że skrzynia już poza autem.
Wracam do domu a tam już Iza z Pajką rozdają krem pomidorowy. Wspólny pierwszy posiłek, zaczynamy rozmawiać, skąd jesteście, jak jest na Ukrainie, jak na granicy. Podróż rozpoczęły w piątek po południu i dopiero dziś przekroczyły granicę. Jadą na Litwę do Wilna do znajomych.
Lecę na szybkie zakupy. Po godzinie drugie danie już na stole. Pajka przywozi Polę, wpada Tadeusz oraz Gosia.
Po obiedzie dzieciaki roznoszą dom, bariera językowa? Jaka bariera językowa!!!
Malowanie, rysowanie, Lego, budowanie bazy, berek, chowany oraz wszystkie inne zabawy świata.
Pod wieczór przyjeżdża znowu Tadek z Beatą oraz Marcelem. Dodatkowy kompan do zabawy zawsze mile widziany!!!
Przyjeżdża też mój tata.
Wieczór mija przy kawce, herbacie, cieście i rozmowach.
Dzieciaki szaleją, przerwa tylko na picie i słodkości!!!
Mija godz 21:00 dzieciakom kończą się baterie.
Rozjeżdżają się po domach.
Nadchodzi upragniony czas dla naszych ukraińskich gości, żeby się wykąpać i położyć się spać.
Logistyka spania opanowana, wszyscy mają swoje miejsce (Panoramix, dzięki za materace).
Teraz wszyscy najedzeni, napici, wykąpani oraz zmęczeni, leżą i usypiają.
To co oglądałem do tej pory tylko w telewizji mamy teraz w domu…
Co to był za dzień!!!
W okolicach godziny 14:00 wyszedłem z zakładu i poszedłem do ŁOK-u do agencji opłat aby przelać pieniądze zebrane na wczorajszym spotkaniu Bears Riders Łuków FG dla obrońców Ukrainy (dzięki Dorotka za darmowy przelew). Wracając zobaczyłem na środku skrzyżowania ul. Wyszyńskiego i ul. Międzyrzeckiej, Mercedesa Vito na ukraińskich numerach rejestracyjnych na włączonych światłach awaryjnych. Podszedłem do auta otwieram drzwi a tam samochód wypełniony kobietami i dziećmi!!!
Łamanym rosyjskim pytam co się stało?
– maszyna nie rabotajet, nie jedziot.
Wyciągnąłem kierowniczkę z samochodu pakuję się za kierownicę, wciskam sprzęgło i próbuję wrzucić bieg. Brak oczekiwanego efektu. Wyłączam silnik pakuję na siłę jedynkę, odpalam i żółwim tempem zjeżdżam w ul. Lewickiego. Najmłodsza dziewczynka zaczyna płakać, jej mama została poza samochodem.
Parkuję, gaszę auto, szybki telefon do zaprzyjaźnionego mechanika Diagnoza-sprzęgło dało dupy!!!
Chwila na ochłonięcie, rozmowa z kierowniczką.
Córeczka się uspokoiła, pierwszy niepokój mija.
Co robić?
Telefon do Izy czy jest w domu.
Informacja, że wiozę do nas do domu cztery dorosłe kobiety, nastolatkę oraz trójkę dzieci.
Wrzucam dwójkę, odpalam auto z gwiazdą na masce, ruszamy. Jedno, drugie skrzyżowanie, światła, rondo koło Biedronki i jesteśmy pod domem. Udało się!!!!
Wypakowujemy towarzystwo.
Babcia, córka, wnuczek (7lat) i wnuczki (2,5 roku i 15 lat) oraz maltańczyk, dwie koleżanki, jedna z córeczką (3 latka).
Wchodzą do domu, ciepłe powitanie.
Kajtek zadowolony bo ma kolegę.
Pierwsza jest oczywiście toaleta, stres daje znać o sobie.
Woda, soczek, herbata i kawa na pierwszy ogień.
Ja odpalam cud germańskiej techniki i w żółwim tempie do mechanika.
Na miejscu diagnoza się potwierdza, sprzęgło, łożysko i docisk do wymiany.
Części oczywiście na jutro rano.
Mistrz Łukasz rzuca wszystko i bierze się za Mercedesa. O 17:00 dzwoni i mówi, że skrzynia już poza autem.
Wracam do domu a tam już Iza z Pajką rozdają krem pomidorowy. Wspólny pierwszy posiłek, zaczynamy rozmawiać, skąd jesteście, jak jest na Ukrainie, jak na granicy. Podróż rozpoczęły w piątek po południu i dopiero dziś przekroczyły granicę. Jadą na Litwę do Wilna do znajomych.
Lecę na szybkie zakupy. Po godzinie drugie danie już na stole. Pajka przywozi Polę, wpada Tadeusz oraz Gosia.
Po obiedzie dzieciaki roznoszą dom, bariera językowa? Jaka bariera językowa!!!
Malowanie, rysowanie, Lego, budowanie bazy, berek, chowany oraz wszystkie inne zabawy świata.
Pod wieczór przyjeżdża znowu Tadek z Beatą oraz Marcelem. Dodatkowy kompan do zabawy zawsze mile widziany!!!
Przyjeżdża też mój tata.
Wieczór mija przy kawce, herbacie, cieście i rozmowach.
Dzieciaki szaleją, przerwa tylko na picie i słodkości!!!
Mija godz 21:00 dzieciakom kończą się baterie.
Rozjeżdżają się po domach.
Nadchodzi upragniony czas dla naszych ukraińskich gości, żeby się wykąpać i położyć się spać.
Logistyka spania opanowana, wszyscy mają swoje miejsce (Panoramix, dzięki za materace).
Teraz wszyscy najedzeni, napici, wykąpani oraz zmęczeni, leżą i usypiają.
To co oglądałem do tej pory tylko w telewizji mamy teraz w domu…
AKup [MSz]
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS