Pan Łukasz powiedział nam, że godo po ślonsku, ino że „trza mieć z kim godać, żeby godać”. Z końcem 2022 r. ukazały się jego „22 opowiadania”. Mieliśmy możliwość porozmawiać z panem Łukaszem przed jego spotkaniem autorskim w jaworznickiej bibliotece.
Ela Bigas: Dlaczego akurat te 22 opowiadania. Czy coś je ze sobą łączy?
Łukasz Zimnoch: To tak naprawdę miała być relacja dorosłego człowieka, który patrzy na świat i stara się myśleć z pewną dozą próżności, że jest to obserwacja wnikliwa. Jakbyśmy spojrzeli na dzisiejszy świat, może czasem razi nas on banałem, prymitywizmem, chamstwem,więc właściwie życiem człowieka wrażliwego powinno być szukanie, odnajdywanie takich rzeczy, które koją ból przebywania na tym padole. W życiu dzieją się różne rzeczy i ci, którzy są w miarę spostrzegawczy chyba widzą i te rzeczy dobre i te rzeczy złe, te rzeczy ciekawe i te mniej interesujące. Te opowiadania to był taki prezent dla samego siebie na 50 urodziny, który miał dać relację, czy już jestem wystarczająco dobrym obserwatorem czy nie.
Opowiadani są niezwykle trudną formą literacką, a to dlatego, że w opowiadaniu każde zdanie, ba! każdy wyraz musi wnosić coś interesującego do tej całej niedługiej treści, a w powieściach można sobie pozwolić od czasu do czasu na dyrdymały. Czy mam rację czy się mylę?
Żyjemy w czasie, kiedy mnóstwo produkujemy słów. Czy odpowiedzialnie, czy te słowa mają pokrycie w treści, to już każdy czytelnik powinien sam osądzić, każdy z nas biorąc książkę do ręki. Raptem dzisiaj widziałem taki mem na Fb czy gdzieś – zestawienie tekstu Jacka Kaczmarskiego z współczesnym artystą. Upłynęło raptem kilkadziesiąt lat, nie tak znowu dużo. Jak się patrzy na tekst Kaczmarskiego to się rzuca w oczy, że jest bardziej wyrafinowany, że jest bardzo wnikliwym opisem, to jest poezja wysokich lotów. A tekst współczesny – chyba coraz bardziej idziemy w jakąś impresję, idziemy w schlebianie czytelnikowi. Ja w tych opowiadaniach obiecałem sobie jedną rzecz, że nie będę schlebiać sobie ani nikomu. Postaram się opisywać tak jak ten świat widzę w jego przejawach piękna, tych przejawach uroczych i tych mniej, tych które potrafią być bolesne, przykre i smutne, więc każdą z tych rzeczy można w tych opowiadaniach znaleźć. Te opowiadania czasem publikuję u siebie na profilu, widzę, że wzbudzają jedne mniejsze, jedne większe zainteresowanie, więc tak to wygląda. Nasz ojciec, tzn. nas wszystkich Europejczyków, jeden z tych najważniejszych, którzy kiedykolwiek po kontynencie chodzili – Sokrates – ona nas uczył, że rozmowa jest jedną z tych fascynujących rzeczy. Jeśli ktokolwiek weźmie te opowiadania w garść, przeczyta któreś z nich i potraktuje je jako pretekst do rozmowy ze mną lub kimkolwiek innym, to myślę, że one osiągnęły swój cel.
Czy pracując nad tymi opowiadaniami Pan coś skreślał, dopisywał, czy wszystko przebiegało niezwykle sprawnie i lekko?
To ma być próba odpowiedzialnego opisania świta taki jakim on dzisiaj jest. Więc nad każdym opowiadaniem, pomimo że one są krótkie, to praca trwała kilka, kilkanaście dni. Starałem się odpowiedzialnie używać słów, żeby żadne słowo nie było tam przypadkowe, ale tez żeby te właściwe słowa znalazły się na swoich miejscach. Potraktujmy to jako formę składania puzzli. Dzisiaj komunikacja masowa, która jest dookoła nas, jest w naszych głowach, bardzo szybko zużywa słowa. Słowo miłość – czy ono jeszcze coś znaczy, czy ma jakąkolwiek treść? Dzisiaj słowem miłość można opisywać relacje do rzeczy, do osób, do zjawisk, do przeszłości, do teraźniejszości, do przyszłości. Ono, wydaje mi się, bardzo mocno uległo inflacji i może znaczyć mniej. Czasem żeby okiełznać tego współczesnego potwora, trzeba zrobić krok wstecz i próbować wydobywać treści, ze słów, które może takie popularne nie są.
Wydaje mi się, że żeby czytelnikowi opowiadania się podobały, muszą podobać się przede wszystkim samemu autorowi. Czy Panu te opowiadania się podobają?
Każde opowiadanie to jest forma rozmowy z samym sobą, każde miało do spełnienia swoje zadanie, swój cel, miało dla mnie walor terapeutyczny. Jak człowiek coś napisze, jak coś omówi, jak coś przedyskutuje, jak się nad czymś pochyli, czasem z sobą, czasem z kartką papieru, czasem z drugim człowiekiem, na końcu może się okazać, że to ma swoją wartość, że to nas wzbogaca, że to pomaga nam lepiej przeżywać nasz pobyt na tym świecie. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, że spotykają go tylko piękne rzeczy, ci najmądrzejsi potrafią wykorzystać rzeczy złe, smutne, przykre, bolesne, do tego, żeby się budować, wzmagać człowieczeństwo. Zamiary ambitne, a to czy się udało to musi ocenić czytelnik.
Czy zamierza się Pan zmierzyć z inną formą literacką, np. taki horror w średniowiecznym opactwie?
Już ich powstało wiele. Ja na co dzień umieszczam aforyzmy, przeprowadziłem cały cykl ławkowych „myślników”, w wielu miejscach się one znajdują. Ja po prostu jestem starym łacinnikiem, wielbicielem Homera, wielbicielem biblii, zanurzonym głęboko w literaturze, który potrzebuje rozmowy. Nie wszystkie rozmowy da się odbyć z drugim człowiekiem, część z nich trzeba odbyć z tymi, którzy już nie żyją, wielkimi autorami tej naszej cywilizacji i czasem jest dobrze zanotować. Kultura składa się z rozmów niedokończonych, gdybyśmy tak powiedzieli, to byłoby to odpowiedzialne.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS