Z Łukaszem Ingielewiczem, prezesem spółki Agena Development, rozmawiamy o zmianach, które zaszły na Pradze w ciągu ostatniej dekady, planach spółki na rozwój oraz projekcie Grodzieńska 19.
Wszystkie inwestycje Agena Development są realizowane w promieniu kilku kilometrów od siebie, na Pradze Północ oraz na Targówku. Skąd decyzja, aby inwestować właśnie w tym regionie Warszawy?
Początki naszego biznesu i obecności na Pradze Północ były dosyć oportunistyczne. W 2006 r. trwała dobra koniunktura na rynku deweloperskim. W gronie zaprzyjaźnionych inwestorów usłyszeliśmy o tym, że syndyk sprzedaje rozpoczęty projekt wraz z gruntami. Uznaliśmy, że to dobra okazja, aby spróbować swoich sił na rynku deweloperskim. Pierwszy projekt, przy ul. Lęborskiej, był już częściowo wybudowany. Od syndyka kupiliśmy również grunt inwestycyjny przy ul. Kamiennej, gdzie zrealizowaliśmy naszą drugą inwestycję. Tak więc znaleźliśmy się na Pradze nieco przypadkowo, ale spodobało nam się tutaj.
Zauważyliśmy, że Praga jest mocno niedoceniana. Jeszcze w 2011 r. jedynie 1 proc. klientów szukał mieszkań na Pradze. Dzielnica miała nie najlepszą reputację, która już te 15 lat temu była naszym zdaniem niezasłużona. Gdy się jednak oderwie od obiegowych opinii i skoncentruje na faktach, to Praga ma świetną lokalizację blisko centrum i jest dobrze skomunikowana. Jeszcze zanim pojawiło się metro można było dojechać tramwajem w około 20 minut do centrum, a jadąc samochodem ma się do wyboru 4 mosty. Na początku wielu naszych klientów nie było Warszawiakami, dzięki czemu nie mieli uprzedzeń do Pragi. Patrzyli na lokalizację bardzo pragmatycznie. Jest blisko, dobry dojazd do centrum i taniej niż na lewym brzegu Wisły. Część tych atutów Pragi sami dostrzegliśmy, część wskazali nam klienci. Była tutaj również mniejsza konkurencja o grunty. W 2006-2007 r. prywatnych deweloperów na Pradze było niewielu i realizowali głównie pojedyncze nieduże projekty. Mniejsza była też rywalizacja o klientów. Nam się ten klimat praski od razu bardzo spodobał. Niektórym stare odrapane kamienice i ich mieszkańcy nie odpowiadają, ale są ludzie, którzy lubią ten historyczny klimat. Przez pierwsze lata z moim współpracownikiem kilka razy w tygodniu chodziliśmy na spacery, aby poznać okolicę, sklepy, knajpy. Polubiliśmy to sąsiedztwo i chociaż trafiliśmy tu przypadkiem, potem inwestowaliśmy tutaj już świadomie.
W ciągu dekady się jednak wiele zmieniło. Teraz mieszkania na Pradze nie są już tanie, a o grunty ciężko w całej Warszawie. Jak to wygląda z Państwa punktu widzenia?
Tak do 2015 r., do otwarcia stacji metra Dworzec Wileński, niewiele się działo jeśli chodzi o inwestycje deweloperskie. To ciekawe zjawisko, bo przecież wiadomo było, że metro pojawi się w niedługim czasie. Jednak dopiero gdy ruszyły pierwsze wagony metra, rozpoczęło się szaleństwo zakupu gruntów i wzrost cen mieszkań. My staramy się działać wyprzedzająco i na przykład antycypując rozbudowę II linii metra, kupiliśmy grunty pod Witebską 6, która znajduje się 5 minut od stacji Targówek Mieszkaniowy. Inni inwestorzy czekali, aż to metro ruszy.
Ceny mieszkań na Pradze w ostatnich latach bardzo wzrosły i zaostrzyła się rywalizacja o grunty. Kiedyś sprzedawaliśmy mieszkania po 7,5 tyś. zł za mkw. i był to bardzo dobry wynik. Teraz ceny powyżej 10 tyś. za mkw. nikogo nie szokują. Wpływ na to ma oczywiście ogólna koniunktura w branży, rosnąca popularność Pragi a także otwarcie stacji Metro Szwedzka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS