– Oczywiście, że chcemy znaleźć się w play-off. Oczywiście, że chcemy wskoczyć na miejsce piąte w tabeli. Jednak uważam, że to nie będzie miało znaczenia w ostatecznym rozrachunku, kto z jakiego miejsca wyjdzie, bo niezależnie na kogo trafimy, będzie tak samo ciężko. Zostało nam kilka spotkań, które możemy wygrać i z takim nastawieniem do nich podejdziemy – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Lukas Kampa. Rozgrywający Trefla Gdańsk skomentował mecz 25. kolejki, opowiedział o ostatnich meczach rundy zasadniczej i oczekiwaniach względem rywalizacji w Pucharze Polski.
Czy spodziewałeś się tak zaciętego acz szybkiego meczu z Indykpolem AZS Olsztyn?
Lukas Kampa: – Ja tak coś czułem, że pokonamy olsztynian w trzech setach. Nie wiem właściwie, skąd to przeczucie. Przez miniony tydzień dobrze prezentowaliśmy się na treningach. Po meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie wszyscy byli zdołowani i bardzo potrzebowali się odbudować. Spotkanie z Indykpolem AZS-em było więc najlepszą okazją, by to zrobić. Też wydaje mi się, że przyłapaliśmy rywali na nieco słabszej dyspozycji, kilku graczy nie było w pełni zdrowych. Choć to ich nie powstrzymało przed stawieniem nam oporu. Zachowali spokój, gdy prowadziliśmy i umieli odrobić straty.
To był mecz za sześć punktów? Czujecie się pewni gry w play-off?
– Staram się nie myśleć o tego typu meczach w kategorii meczu za sześć punktów. Myślę, że nie jest dobre myślenie o takim meczu jako o meczu szczególnym. Tak samo starałem się nie tracić czasu na zastanawianie się i kalkulowanie, czy już możemy czuć się bezpieczni awansu do play-off. Staraliśmy się nie patrzeć ani w tabelę, ani na punkty. Dobrze nam wychodziło dotychczas koncentrowanie się na każdym kolejnym meczu i rywalu, i myślę, że dalej będziemy realizować tę taktykę. Więc teraz musimy już myśleć o meczu z BBTS Bielsko-Białą. Oczywiście, że chcemy znaleźć się w play-off. Oczywiście, że chcemy wskoczyć na miejsce piąte w tabeli. Jednak uważam, że to nie będzie miało znaczenia w ostatecznym rozrachunku, kto z jakiego miejsca wyjdzie, bo niezależnie na kogo trafimy, będzie tak samo ciężko. Zostało nam kilka spotkań, które możemy wygrać i z takim nastawieniem do nich podejdziemy.
Wykorzystaliście zmianę w zespole Indykpolu AZS Olsztyn na rozegraniu i ich brak zgrania?
– To jest bardzo przykra sytuacja dla zawodników Indykpolu AZS Olsztyn. Nie jest to łatwe – znaleźć nowego zawodnika w środku sezonu, bo inny gracz doznał kontuzji, a też temu zawodnikowi ciężko tak od razu zgrać się z resztą graczy. Też boli to, że ta kontuzja przytrafiła się Joshui Tuanidze w najgorszym możliwym momencie. Widać było, że gra olsztynian się ustabilizowała, była coraz lepsza, a współpraca z Taylorem Averillem i Karolem Butrynem świetnie funkcjonowała. Teraz brakuje czasu na treningi, by się zgrać. Cieszę się, że utrzymaliśmy przyjęcie, bo wiemy, jak dobrze potrafią serwować, a sami też wywarliśmy na nich presję zagrywką.
Do końca rundy zostało wam sześć meczów. W tym na pewno dwa bardzo trudne, w których faworytami będą Asseco Resovia Rzeszów i Projekt Warszawa. Jak myślisz, ile uda wam się zdobyć punktów?
– Trudno powiedzieć, ile punktów uda się zdobyć. Na pewno chciałbym, byśmy przystąpili do tych spotkań z nastawieniem, że wszystkie możemy wygrać. Przed nami kilka meczów domowych, w tym przeciwko PSG Stali Nysa i Projektowi Warszawa. Czemu mielibyśmy nie wygrać tych potyczek? Do każdego meczu tego sezonu podchodziliśmy skoncentrowani, chcieliśmy już od pierwszego seta narzucić swoje warunki gry. Dotychczas ulegliśmy tylko w trzech meczach domowych. Dlatego myślę, że nie można skazywać nas na porażkę. Na pewno nie będzie łatwo, ale nie mamy się czego bać.
Macie nowego gracza w drużynie. Zadomowił się już Zhang Jingyin? Co sądzisz o nowym koledze?
– A to byś musiała jego zapytać (śmiech). Ze swojej strony mogę powiedzieć, że w drużynie panuje świetna atmosfera, Zhang wprowadza dobry nastrój. To bardzo pozytywny człowiek, choć trudno się z nim porozumieć, bo jeszcze słabo mówi po angielsku i potrzebuje tłumacza. Ma bardzo duży potencjał siatkarski. Sprawia mi to olbrzymią frajdę – patrzeć, jak człowiek, który w zupełnie innych warunkach uczył się siatkówki, się u nas odnajduje. Zhang robi szybkie postępy. Gołym okiem widać duży progres, jaki zrobił w przeciągu tygodnia. On rozumie, jak chcemy grać i co jest dla nas ważne. Fizycznie jest bardzo silny, wysoki, skoczny i umie mocno zaatakować. Myślę, że z takimi warunkami nie będzie miał trudności, by odnaleźć się w naszej lidze. Jednak dopóki gramy stabilnie, trener niekoniecznie musi coś zmieniać. Choć jeśli zajdzie taka potrzeba, z pewnością nam pomoże.
W sobotę startuje TAURON Puchar Polski. Komu będziesz kibicować, a kto twoim zdaniem powinien wygrać, bo najbardziej na to zasługuje?
– Nie kibicuję żadnej z drużyn. Też nie mam zielonego pojęcia, kto powinien wygrać. Oczywiście trzymam kciuki za Michała Winiarskiego. Jego awans do finału bardzo by mnie ucieszył. Będę oglądać zmagania w pełni wyluzowany. Ale naprawdę trudno powiedzieć, kto zwycięży. Asseco jest liderem tegorocznych rozgrywek, ale półfinał to tylko jeden mecz, który równie dobrze może wygrać Jastrzębski Węgiel. ZAKSA będzie chciała udowodnić, że zawsze się liczą w walce o zwycięstwo. Dlatego wydaje mi się, że to oni przejdą do finału, ale naprawdę trudno przewidzieć, jak potoczy się ta rywalizacja.
Jest Ci smutno, że nie udało wam się zakwalifikować i odpadliście w ćwierćfinale z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle?
– Żal pozostał, choć dla nas był to duży sukces, że zakwalifikowaliśmy się do tego ćwierćfinału jako jedna z sześciu pierwszych drużyn w tabeli PlusLigi. Jednak nie jesteśmy zadowoleni z samego starcia z ZAKSĄ. Mnie osobiście do teraz to wkurza i smuci, że nie pokazaliśmy tego, co potrafimy. Nie jestem rozczarowany, bo kędzierzynianie to trudny rywal i wiedzieliśmy, że oni na ten moment są dużo lepszą drużyną od nas, ale trochę mi przykro z powodu sposobu, w jaki przegraliśmy. Też muszę przyznać, że nie był to mój najlepszy mecz. Dlatego też tak bardzo chciałem wygrać kolejne mecze i zagrać swoją najlepszą siatkówkę w późniejszych starciach. W ćwierćfinale nie byłem w stanie się ustabilizować i zawiodłem. A jako jeden z najbardziej doświadczonych zawodników miałem pomóc właśnie swoim doświadczeniem i ograniem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS