Kiedy w październiku roku 1800, Hiszpania zawarła z Francją, rządzoną już przez Napoleona, tzw. drugi traktat w San Ildefonso, został on przyjęty w Hiszpanii z mieszanymi uczuciami. Hiszpański premier Manuel Godoy negocjował jego postanowienia z przedstawicielem Napoleona, Louisem Berthierem, ale formalnie odpowiadał za niego jeszcze poprzedni minister, Mariano Urquijo[1] Dzięki traktatowi do Francji powróciła amerykańska Luizjana, z czego tak naprawdę Francuzi powinni się cieszyć, ale… no właśnie, ale…
Hiszpanie dostali kiedyś Luizjanę jako rekompensatę za utraconą na rzecz Anglików Florydę. Kiedy Floryda wróciła do Hiszpanii w 1783 roku w ramach traktatu wersalskiego, teoretycznie Hiszpania powinna już wtedy zwrócić Luizjanę Francji, lecz nie zwróciła, bo nawet nikt o to nie prosił, bo wtedy rządził jeszcze mądry król Karol III Burbon. Przekazanie Luizjany Francji uważa się za jeden z największych w historii aktów samo zubożenia,[2] za błąd polityczny hiszpańskiego króla, Karola IV, czyli praktycznie Godoya, co tylko gruntowało opinię Napoleona o niskiej wartości hiszpańskiej ekipy rządzącej. Jak do tego doszło?
Francja utraciła Luizjanę w wyniku wojny siedmioletniej na rzecz Anglii, która przekazała ją Hiszpanii jako rekompensatę za Florydę. Kiedy Luizjana powróciła do Francji w ramach traktatu z San Ildefonso, Francja zobowiązała się wtedy m.in. do nieprzekazywania Luizjany żadnemu z państw trzecich. Już w momencie ponownego przejmowania Luizjany zastanawiano się, czy od przybytku głowa nie boli i rozważano natychmiastową sprzedaż. Byłoby to jednak sprzeczne z traktatem. Tymczasem Napoleonowi nie poszło najlepiej na San Domingo i pomału porzucał ideę odbudowy francuskiego imperium kolonialnego w Nowym Świecie. Przede wszystkim brakowało mu floty, która mogłaby zagwarantować bezpieczeństwo dróg komunikacyjnych, a także transport towarów, wojska i osadników. Co zrobić z takim wielkim terytorium? Porzucić, sprzedać? Jedynym możliwym nabywcą były Stany Zjednoczone, choć terenami tymi mogła być także zainteresowana Anglia, nie prowadząca w tym momencie wojny z Francją.
Cóż, Hiszpania Karola IV zwracała Luizjanę Francji bez żalu, praktycznie nie mając środków na zagospodarowanie tego terytorium w środku kontynentu. Obejmowało ono obszar o powierzchni 2144476 km², stanowiące 23,3% dzisiejszej powierzchni USA i rozciągało się od Appalachów do Gór Skalistych i od dzisiejszej granicy kanadyjskiej do Zatoki Meksykańskiej, z rzeką Missisipi o długości 800 mil i miastem Nowy Orlean. Mieszkało tam około 30 000 osadników francuskich, wśród których znaczny procent stanowili byli zesłańcy, a Hiszpanów było tam raczej niewielu, poza misjonarzami.
I co można zrobić teraz? No właśnie! I teraz z kolei Francuzi popełnili jeszcze większy błąd niż Hiszpanie! Czyżby Francuzom nie zależało na koloniach? Z Luizjaną były jednak kłopoty jeszcze za czasów Ludwika XIV. Początkowo administrował nią z Paryża Antoine Crozat, szef Kompanii Wschodnioindyjskiej, który zainwestował tam 20 milionów liwrów, tworząc Kompanię do Handlu z Luizjaną.[3] Później zajął się nią Szkot w służbie francuskiej, John Law, autor książki „Money and trade”, twórca francuskiego Banku Królewskiego i zwolennik wprowadzenia do obiegu banknotów i akcji, w sumie spekulant i fantasta, który ostatecznie doprowadził państwo francuskie do stanu niemal bankructwa. Przez pewien czas Kompania do Handlu z Luizjaną prosperowała doskonale, ale po krachu Banku Królewskiego i utracie wartości akcji Luizjany, a potem ucieczce Lawa w roku 1720 zainteresowanie Luizjaną wygasło i stała się obciążeniem, a nie źródłem zysków. Po wojnie siedmioletniej Luizjana trafiła do Hiszpanii, no a teraz wracała jak bumerang. I teraz należało coś z nią zrobić, a najlepiej pozbyć się jej! Pod ręką nie było jednak żadnego „traktatu” w ramach którego można by przehandlować ten bezużyteczny, jak się wydawało, teren, który generuje tylko straty dla państwa.
Oczywiście rozważano także możliwość zagospodarowania Luizjany. Dla uściślenia – to co wtedy nazywano Luizjaną, obejmowało o wiele większy teren niż dzisiejszy stan Luizjana. Terytorium to, jak już napisaliśmy wyżej, leżało w środku kontynentu północnoamerykańskiego, granicząc od zachodu z posiadłościami hiszpańskimi, na wschodzie ze Stanami Zjednoczonymi, a na północy z angielską Kanadą, która kiedyś była francuska… Ta wspólna francusko-angielska granica w Ameryce Północnej mogłaby stać się niebawem punktem zapalnym… Napoleon zastanawiał się jak postąpić. W końcu zaproponował generałowi Jeanowi Bernadotte stanowisko gubernatora Luizjany i poprosił o przygotowanie projektu zagospodarowania tego terenu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS