Oczekujący na peronie małomickiej stacji kolejowej nie zmieścili się do szynobusu, który miał ich zabrać do Wrocławia.
Tłok na trasie z Żagania przez Legnicę do stolicy Dolnego Śląska to częste zjawisko, ale brak miejsca dla pasażerów to już szczyt kolejowych problemów. Nikt z oczekujących w niedzielę (15.10.) na pociąg do Wrocławia nie spodziewał się komfortowej podróży. Doświadczenie mówi, że w szynobusach bywa tłoczno, szczególnie gdy studenci wracają na uczelnie. I tym razem tuż po godzinie siedemnastej na peronie przybywało chętnych do podróży, również tych z pobliskiej Szprotawy, dla której Małomice są najbliższym dworcem kolejowym.
– Prawdę mówiąc szykowałem się do walki o zajęcie miejsca, ale kiedy przyjechał pociąg to okazało się, że jest całkowicie przepełniony. Na szczęście udało mi się dostać do środka, ale moi znajomi nie mieli tyle szczęścia i zostali na peronie. To skandaliczna i niedopuszczalna sytuacja, aby tak traktować pasażerów – denerwuje się Pan Darek, który dojeżdża na uczelnię. – Fakt, że ludzie nie zmieścili się do pociągu to jednak nie wszystko. Osoby, którym udało się wejść do pojazdu jechały w skrajnie złych warunkach. Kierownik pociągu powiedział wprost, że jak ktoś poczuje, że mdleje to niech wcześnie powiadomi go, iż źle się czuje. Nie wiem jak miałaby wyglądać pomoc takiej osobie, skoro wszyscy byliśmy ściśnięci jak sardynki – dodaje nasz rozmówca. Uczestnicy tak zorganizowanej kolejowej podróży relacjonują, że taka sytuacja była równie kłopotliwa dla obsługi szynobusy. Podróż z pasażerami przyklejonymi do drzwi jest niebezpieczna a wysłuchiwanie pretensji ludzi, którzy zostają na peronie to wątpliwa przyjemność.
Jak kolejarze tłumaczą się z takiej sytuacji, piszemy w 657 wydaniu Lokalnej.
(rd)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS