Obrazy Zdzisława Beksińskiego ożywione przez sztuczną inteligencję i dużo muzyki w wykonaniu m.in. Nosowskiej, Błażeja Króla i Roguckiego – w piątkowy wieczór w Spodku odbyła się kolejna odsłona multimedialnego spektaklu BEKSIŃSKI.LIVE.
Kiedy powoli szykowałem się do wyjścia na koncert, zawiesiłem swój wzrok na kilkadziesiąt sekund na jednym z obrazów Zdzisława Beksińskiego, który akurat wyświetlił się na ekranie mojego laptopa. Po chwili w głowie pojawiły mi się pytania… Czy dzisiejszy świat spodobałby się Beksińskiemu? Czy pobudzałby go twórczo? Czy ludzie w ogóle interesowaliby się jego pracą? Nie ma przecież co ukrywać – u wielu osób na radarze jego sztuka pojawiła się dopiero po tragicznej śmierci, która spotkała malarza blisko 20 lat temu w jego warszawskim mieszkaniu. Można mnożyć przykłady artystów, którzy szczyt swojej popularności osiągnęli dopiero po przejściu na „drugą stronę”. Myślę, że nie będzie sporym nadużyciem, jeśli postawię tezę, że jednym z tych twórców jest właśnie Zdzisław Beksiński.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS