A A+ A++

„Władku, zanim Amerykanie zrobili „Pluton” o tym, że przegrali wojnę w Wietnamie, zrobili pięćset pięćdziesiąt filmów o tym, że byli niezwyciężeni, że wygrywali, byli bohaterscy, natomiast my robimy pierwszy film o naszych relacjach z Żydami i on od razu jest o tym, że ich mordujemy” – Bogusław Linda o odmowie zagrania w Pokłosiu 

„W każdym narodzie, w którym zbyt silnie oddziela się od siebie uczonych i wojowników, myśleć będą tchórze a walczyć głupcy” – zasłyszane

“Nie złamie nas głód, ni żaden frasunek, Ani zhołdują żadne świata hołdy, Bo na Chrystusa my poszli werbunek, Na jego żołdy” -Juliusz Słowacki.

Faktycznie w ostatnim trzydziestoleciu nie mieliśmy zbyt wielu okazji, aby oglądać na ekranie Polaków „niezwyciężonych i bohaterskich”, panowała raczej tendencja (obecne dalej podtrzymywana m.in. przez Canal + vide „Król”) zwana „pedagogiką wstydu” oskarżająca Polaków o wszelkie bezeceństwa, z „antysemityzmem” na czele. Szczęśliwie od blisko pięciu lat mamy, przede wszystkim dzięki Telewizji Polskiej, renesans kina przywracającego elementarne prawdy historyczne i ustawiającego ciemniejsze karty we właściwych proporcjach. Takie kino, narracyjnie zbudowane na podstawie zasad retoryki w sensie jaki nadal jej Arystoteles jest nam, wspólnocie polskiej, naturalnie bardzo potrzebne. Również po to, aby wprawiać się w klasycznej sztuce „filmowego” przekonywania, która jak wiemy od Stagiryty musi odwoływać się do endoxa, to jest do tego, co większość ludzi myśli (choć niestety często boi się publiczne wyrazić) 

Z całą pewnością do tego nurtu możemy zaliczyć właśnie zakończoną 1 serię filmu „Ludzie i Bogowie”. To kino niezwykle wartościowe, ukazujące głębię polskich i uniwersalnych wartości na tle strasznych czasów. Zanim przejdę do ich omówienia na podstawie analizy scenariusza podkreślę, iż jest to również kino fenomenalnie artystycznie wyreżyserowane i zmontowane. Jest tym samym prawdziwą ucztą dla zmysłów. Zdjęcia, scenografia, charakteryzacja/kostiumy, wyjątkowo pozytywnie „szarpiąca” muza, udźwiękowienie (o dziwo! 😉 – wszystko jak dla mnie bez zarzutu. Podobnież jak kreacje postaci.

Scenariusz

Na meta poziomie to opowieść o codziennej, nierównej walce z okupantem o zachowanie godności i niepodległości osób i wspólnoty. Nawet jeśli w opowieści występują elementy „ku pokrzepieniu serc” (np. celność niemieckich strzelców pozostawia wiele do życzenia ;-), film dobrze (przynajmniej dla tych z nas, którzy znają opowieści rodzinne) oddaje realia i grozę okupacji. Poza tym, rzecz jasna, nad wyraz dużą sprawność w realizacjach oddziału Pazur (w przypadku Daggera momentami tarantinowsko-komiksową) traktujemy jako pewna serialową konwencję. Wiemy, iż częściowo dramatyczne wydarzenia, bardziej zbliżające nas do krwawego bilansu walki, nadejdą w ostatnim odcinku. Scenariusz nie jest szczególnie złożony, choć postrzegam to w epickich opowieściach jako atut. Jego osią jest klasyczna robota kontrwywiadu czyli rozpracowywanie konfidentów i ich (w realiach wojennych) likwidacja, co ma miejsce w każdym z odcinków. Nie mamy tu raczej szczególnie rozbudowanej ars combinatoria, choć warto docenić nadwiślańską wersję operacji Trust, szczęśliwie dość szybko rozpracowaną. Siłą scenariusza jest również klarowność aksjologiczna postaci. Widz nie ma najmniejszych problemów w rozpoznawaniu białych i czarnych charakterów, konflikty wartości zarówno między Polakami a Niemcami jak i samymi Polakami (inne rzecz jasna jeśli chodzi o ciężar gatunkowy m.in. improwizacja vs metoda (Dagger vs Onyx), nieposłuszeństwo vs autorytet dowódcy (Dagger vs Józef), miłość vs obowiązek (Zosia vs SS-man) są również precyzyjnie zarysowane i czytelne dla widza.

Obok czystej rozrywki i przyjemności z oglądania tak dobrze skonstruowanego filmu akcji, dzieło jednak zwróciło moją szczególną uwagę ze względu na swe szczególne walory edukacyjne i konserwatywne. Oto obszary, które ujęły mnie najbardziej:

Esprit de corps

Bez wątpienia pokazanie relacji w „zbiorowym bohaterze filmu” (choć wyróżnieni są Dagger i Onyx, chyba możemy tak powiedzieć), oddziale Pazur ujmuje. Mamy w tym aksjologicznym mikrokosmosie wszystko, co wartościowe i co spajało (co najmniej od czasów rycerstwa) tak wyjątkową, obok Duchownych Kościoła Katolickiego grupę ludzi, którą tworzą żołnierze a co nazywa się w języku wojskowym Morale. A zatem żołnierze Pazura wiedzą kim są i jakie są ich meta cele. Towarzyszy in niezłomna wiara w słuszność celów swojej walki i wiara w zwycięstwo. Nie mają kompleksów wobec przeciwnika, nawet jeśli ma przewagę. Są gotowi do poświęceń. Wykazują dużą odporność psychiczna (m.in. na destrukcyjne oddziaływanie przeciwnika) zaufanie do dowódcy oraz kolegów. Koleżeństwo jest zresztą interesująco uwypuklone w filmie w formule „fajrant”. Jest sporo staropolskiego biesiadowania & agapowania, popijania & śpiewania (lwowska przyśpiewka Daggera wykon top level) wreszcie koleżeńskie „kwasy”, są neutralizowane książkowo. Ciekawe rozbudowanie wątku koleżeństwa jest dla mnie dopełnieniem klasycznego ujęcia Arystotelesa, wedle którego prawdziwa bliskość między ludźmi, rodząca m.in. zaufanie w zespołach, powinna opierać się na 3 fundamentach: użyteczności, cnocie i przyjemności właśnie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZbiórka na rzecz podopiecznych Domu Powstańców Warszawskich
Następny artykułTriumf Roberta Lewandowskiego. Pokonał Ronaldo i Messiego!