Wszystko wydarzyło się w październiku zeszłego roku przy ul. Grygowej na przedmieściu Lublina. Pracownica PKP przechodząca pod wiaduktem usłyszała skomlenie psa. Kiedy podeszła na miejsce, zauważyła pysk psa wystający spod ziemi. Kobieta wezwała kolegów i służby ratownicze.
Weterynarz: Nigdy nie spotkałem się z takim bestialstwem
Po odkopaniu psa okazało się, że to niewielki mieszaniec. Ktoś wcześniej go skatował, a następnie zakopał żywcem w ziemi. Pies trafił pod opiekę weterynarzy, ale mimo usilnych prób nie udało się go uratować. Kilka dni później zmarł. Weterynarz, który opiekował się konającym zwierzęciem, zeznał w sądzie, że przez kilkanaście lat pracy nigdy nie spotkał się z takim bestialstwem.
Sprawę nagłośniła Fundacja “Ex Lege”. Dzięki niej szybko udało się ustalić, że pies to Śliniak, który należał do mieszkającego nieopodal 33-letniego Jerzego B.
Rozpoczęły się poszukiwania mężczyzny, który wkrótce sam zgłosił się na policję. Tłumaczył, że pies dzień wcześniej mu uciekł. Tę wersję wykluczyły jednak zeznania świadków i nagrania z miejskiego monitoring. Jasno z nich wynikało, że mężczyzna udał się z psem na spacer, w ręku trzymał łopatę, a wrócił z niego sam. Zatrzymany Jerzy B. zmienił front. Przyznał się do wszystkiego, tłumacząc się wypitym alkoholem. Utrzymywał, że Śliniaka uderzył tylko raz.
– To przecież tylko pies – miał powiedzieć policjantom Jerzy B.
Kara więzienia i 15-letni zakaz opiekowania się zwierzętami
Jerzy B. został oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, za co groziło mu nawet pięć lat więzienia.
W kwietniu przed sądem chciał dobrowolnie poddać się karze. Razem z prokuratorem zaproponował dla siebie rok pozbawienia wolności i trzyletni zakaz opieki nad zwierzętami. Dodatkowo chciał zapłacić 1 tys. zł na rzecz jednego ze schronisk dla zwierząt.
Na takie rozwiązanie nie zgodził się jednak sąd oraz występująca przed nim jako oskarżyciel posiłkowy Marta Włosek, prezes Fundacji “Ex Lege”. – Byłaby to skandalicznie niska kara za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem – mówiła Włosek.
W piątek sąd po przeprowadzeniu procesu skazał Jerzego B. na karę dwóch i pół roku więzienia. Mężczyzna przez okres 15 lat nie może opiekować się zwierzętami. Musi też zapłacić na rzecz schroniska opiekującego się zwierzętami kwotę 7 tys. zł.
Sąd w uzasadnieniu wyroku nie dał wiary Jerzemu B., że uderzył psa tylko raz. Uznał, że mężczyzna, bijąc Śliniaka i zakopując go żywcem, działał ze szczególnym okrucieństwem.
Wyrok w sprawie 33-letniego Jerzego B. nie jest prawomocny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS