A A+ A++

Polskie przychodnie i szpitale poszukują lekarzy z Ukrainy. Mogą pomóc załatać lukę pokoleniową, odciążyć przepracowanych polskich specjalistów. Dyrektorzy chętnie przyjmują także pielęgniarki, ale to właśnie dla lekarzy mają konkurencyjne oferty. Im mniejsze miasto, tym oferta staje się ciekawsza. Małe miasta muszą ścigać się z dużymi, bo to te drugie są z zasady atrakcyjniejsze dla lekarzy.

Większość pacjentów chwali pomysł zatrudniania ukraińskich medyków. Tylko nieliczni obawiają się, że mogą nie dogadać się lekarzem, inni – że trudno ustalić renomę lekarza. Trzeba byłoby śledzić ukraińskie portale i znać język ukraiński, by je zrozumieć. A dobrą opinią lekarza w sieci kierują się np. kobiety w ciąży, które wybierają ginekologa.

Szefowie przychodni i klinik rozwiewają wątpliwości. Lekarzy wybierają sprawdzonych, uczących się języka i z uprawnieniami polskiego ministra zdrowia.

Przyjedź i zobacz naszą przychodnię!

Spółka Topmed ma w Lubuskiem sieć medycznych przychodni. W sulechowskiej filii pracują już dwie ukraińskie lekarki. Pierwszą udało się zatrudnić już dwa lata temu. Pracowała w rzeszowskiej przychodni, ale oferta lubuskiego Topmedu wydała się jej atrakcyjniejsza.

– Najpierw lekarka odpowiedziała na nasze ogłoszenie i przyjechała na rozmowę. Przystała na nasze warunki i została. Myślę, że jest zadowolona i zadomowiła się na tyle, aby swoją przyszłość wiązać z Polską – mówi Violetta Rataj, dyrektor do spraw rozwoju i organizacji. Lekarka zamieszkała w Zielonej Górze, dojeżdża codziennie do pracy. To kilka minut jazdy drogą S3. 

Rataj przyznaje, że lekarka nie miała problemów z opanowaniem systemu komputerowego, dopasowaniem się do polskich leków.

– A pacjenci z chęcią zapisują się do niej, bo jest bardzo skrupulatna i obowiązkowa. Jest cenionym i lubianym lekarzem. Bardzo dobrze się nam współpracuje – zachwala dyrektor.

Wojna przyśpieszyła przyjazd

Druga lekarka przyjechała do Sulechowa tuż po wybuchu wojny w Ukrainie. Traumatyczna sytuacja przyspieszyła decyzję o pracy w Polsce.

– Jest pediatrą i immunologiem dziecięcym. W Ukrainie pracowała w szpitalu. Swoją przyszłość w Polsce planowała już wcześniej, jeszcze zanim wybuchła wojna. Odbyła nawet półroczny kurs języka polskiego i przygotowała wszystkie potrzebne dokumenty, by uzyskać zgodę ministra zdrowia na samodzielne wykonywanie zawodu lekarza w Polsce – wylicza dyrektor. I przyznaje, że lekarka odwiedziła Topmed już w styczniu. Zobaczyła przychodnię, przyglądała się pracy lekarzy.

– Została dobrze przez nas przyjęta i spodobało jej się. Z końcem stycznia wysłaliśmy wszystkie niezbędne dokumenty do Ministerstwa Zdrowia i czekaliśmy na zgodę. Tymczasem wybuchła wojna, a decyzji jeszcze nie otrzymaliśmy. Mimo to doktor przyjechała do Polski i zaopiekowaliśmy się nią – mówi Violetta Rataj. Przyznaje, że dużo pomógł burmistrz Zbąszynka i jego mieszkańcy, bo lekarka pracuje w zbąszyńskiej filii Topmedu.

– Pacjenci są bardzo zadowoleni. Lekarka mówi po polsku, ale nadal uczęszcza na kurs i szlifuje swoje umiejętności – mówi Violetta Rataj. Dodaje, że najbardziej na rynku brakuje lekarzy rodzinnych. Ostrzega, że trudno będzie tę lukę zapełnić, bo młodzi lekarze niechętnie wybierają tę specjalizację. Tymczasem Topmed negocjuje z kolejną lekarką z Ukrainy.

– Specjalistą endokrynologiem. Liczę, że się uda – mówi Rataj.

 A może mieszkanie dla lekarza?

Topmed to niejedyna przychodnia w Sulechowie, która próbuje złowić lekarzy z Ukrainy. Z ciekawą inicjatywą wyszło także Centrum Medyczne Dormed. Ogłoszenie w języku polskim oraz ukraińskim można znaleźć nawet na Facebooku. Grupy dla Ukraińców chętnie publikują posty dotyczące pracy. Przychodnia kusi nie tylko etatem, ale mieszkaniem dla lekarza i jego rodziny, nauką języka polskiego. Oferuje także pomoc w załatwieniu formalności.

– To świetna inicjatywa, dająca obustronne korzyści. Większa liczba specjalistów może zmniejszyć kolejki i tym samym usprawnić proces przyjmowania i leczenia pacjentów – mówi Martyna Madejska, pracowniczka Dormedu.

Ofertę pracy dla ukraińskich medyków przygotował także Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze i szpital w Gorzowie. Zatrudnienie mogą tu znaleźć lekarze i pielęgniarki. Gorzowska lecznica jest w stanie zapewnić tymczasowe lokum dla pracownika i jego rodziny, ułatwić naukę języka i pomóc przy załatwieniu wszelkich formalności.

Artykuł napisała Agata Duszyńska, studentka IV roku dziennikarstwa Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWałbrzych. Więcej zapłacimy za wywóz śmieci. Podwyżka to kwestia czasu
Następny artykułZadawalający stan wydatkowania funduszy unijnych