Od wielu lat szereg uroczystości patriotycznych w regionie i w kraju uświetnia wypuszczanie gołębi, symboli pokoju. To jedyna tego typu i trwająca tak długo inicjatywa w Polsce, organizowana przez pasjonatów hodujących gołębie pocztowe, dzięki Markowi Malinowskiemu zrzeszonych pod nazwą Hodowcy Gołębi Pocztowych Ziemi Łomżyńskiej i Wiskiej. – Jestem tylko koordynatorem tego przedsięwzięcia – podkreśla Marek Malinowski, dodając, że jego powodzenie zależy od wielu innych hodowców: nie tylko udostępniających gołębie, ale pomagających przy wielu innych sprawach, choćby montażu i demontażu specjalnej kabiny do ich przewozu. – Jestem kolegom bardzo wdzięczny za tę pomoc, sam nie dałbym rady.
Marek Malinowski gołębiami zainteresował się jeszcze jako uczeń szkoły podstawowej. Po latach wrócił do tej pasji, aktywnie działając w Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.
– Hodowanie gołębi zaczęło się u mnie w szkole podstawowej – wspomina Marek Malinowski. – Chodziłem do szkoły w Bronowie i wszyscy koledzy chowali gołębie, tak więc to oni mnie do tego zmobilizowali i namówili. Miałem małe przerwy, choćby na naukę w Pabianicach przez cztery lata czy po powrocie w rodzinne strony, bo wiadomo, była praca jedna czy druga. Kiedy jednak zamieszkałem w Łomży miałem do czynienia z członkami Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, a gdy nabyłem działkę w miejscowości Jeziorko, dawna pasja wróciła. Postawiłem jeden czy drugi gołębnik i spotkałem na swojej drodze Janusza Dąbrowskiego, który już wtedy organizował 15 sierpnia patriotyczne loty z Radzymina, zapoczątkowane jeszcze w 1991 roku.
Marek Malinowski aktywnie włączył się w to przedsięwzięcie, trwające do dnia dzisiejszego.
– Początkowo uczestniczyłem w nich jako hodowca – mówi Marek Malinowski. – Byłem już wtedy członkiem Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych Łomża Miasto, obecnie Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych Oddział PL-0384 Łomża. Jeździłem na uroczystości do Radzymina, dokumentowałem te wydarzenia na zdjęciach. W pewnym momencie były rozmowy między hodowcami, tymi zrzeszonymi i spoza Związku, i powiedzieli mi: „panie Marku, do Radzymina daleko, a u nas też są miejsca uświęcone bohaterską walką polskich żołnierzy, może też byśmy je upamiętniali?”. A powstało wtedy Stowarzyszenie Wizna 1939, więc kiedy nawiązałem kontakt z prezesem Dariuszem Szymanowskim zapytałem, czy możemy wypuszczać gołębie na organizowanych przez niego uroczystościach na Górze Strękowej. Zgodził się bardzo chętnie, bo to też jest forma hołdu oddanego naszym dziadkom i pradziadkom, którzy walczyli i ginęli za Polskę.
Do akcji włączyli się również inni hodowcy i zaczęła ona z czasem obejmować nie tylko Łomżę i jej okolicę, ale też inne historyczne miejsca.
– Koledzy bardzo chętnie udostępniają gołębie, bo przecież ich ptaki są widoczne, a poza tym jest to dla nich trening – zauważa Marek Malinowski. – Początkowo miałem na samochodzie logo Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych Oddział Łomża Sekcja Wizna, ale koledzy zwrócili mi uwagę, że oni są z Nowogrodu, Miastkowa czy z innych miejscowości, więc chcąc pogodzić wszystkich wymyśliłem nazwę Hodowcy Gołębi Pocztowych Ziemi Łomżyńskiej i Wiskiej, co historycznie i geograficznie jest jak najbardziej na miejscu. Wypuszczaliśmy gołębie kilkakrotnie podczas kolejnych rocznic śmierci papieża Jana Pawła II, przy „liściu”. Braliśmy udział w uroczystościach odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci marszałka Józefa Piłsudskiego na Domku Pastora oraz kilkakrotnie 11 listopada w Piątnicy podczas Narodowego Święta Niepodległości. Upamiętnialiśmy też kilkakrotnie naszymi lotami Dzień Sybiraka, a nawet raz braliśmy udział na festynie w Nowogrodzie i w Wiźnie czy w przedszkolu na Dzień Dziecka, co spotkało się z bardzo miłym przyjęciem. Od trzech lat wypuszczamy też gołębie na polach bitwy grunwaldzkiej, a dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem jest tym zachwycony. Z wojną 1920 roku jest też związana inna inicjatywa, wypuszczanie gołębi po mszy świętej w Ossowie, gdzie zginął ksiądz Skorupka, co też organizuje Stowarzyszenie Wizna. Swego czasu uczestniczyliśmy też w lotach w miejscowości Glinki, gdzie jest pochowany ojciec naszego przyjaciela, już świętej pamięci Kazimierza Żelaznego – czciliśmy w ten sposób pamięć jego taty, poległego w pierwszych dniach kampanii wrześniowej 1939 roku.
Tego typu działania wymagają nie tylko przygotowania odpowiedniej ilości gołębi, ale też posiadania samochodu dostosowanego do ich przewożenia, nierzadko na sporych dystansach.
– Zrobiłem taką specjalną, nakładaną kabinę, mieszczącą okoła tysiąca gołębi – przybliża Marek Malinowski. – Przed każdym wyjazdem koledzy-hodowcy pomagają mi ją zainstalować i zawsze odbywa się to w ten sposób, że w przedzień wyjazdu koszujemy gołębie, albo na wieczór, albo z samego rana. Potem dekorujemy samochód na którym kabina jest zainstalowana oraz osobowy, który na wszystkich wyjazdach go poprzedza. Jest na nim zainstalowny głośnik i puszczamy z niego pieśni wojskowe i patriotyczne, tak więc kiedy jedziemy na takie uroczystości wszyscy wiedzą o co chodzi. Ludzie wychodzą na trasę, jak jedziemy na Górę Strękową przez Drozdowo i Bronowo, to w Wiźnie objeżdżamy rynek. Na Górze Strękowej zawsze wypuszczamy gołębie po złożeniu wieńców. Kiedy przyjeżdzamy do domu, to gołębie już są, to dla nich żaden dystans.
Organizowane przez hodowców działania mają nie tylko charakter integrujący ich środowisko czy treningowy – to również lekcje patriotyzmu, szczególnie cenne dla najmłodszych uczestników wydarzeń regularnie uświetnianych lotami pamięci.
– Bardzo cieszy mnie to, że na tych uroczystościach jest dużo młodzieży, że przychodzą na nie rodzice z dziećmi i dziadkowie z wnukami – podkreśla Marek Malinowski. – „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, więc jako były nauczyciel bardzo zwracam na to uwagę. To nie jest tylko wypuszczanie gołębi, ale coś więcej; ludzie nierzadko mają radość w oczach, widząc na niebie te symbole pokoju w takiej ilości. W czasie tych wszystkich uroczystości oficjele dostają oczywiście brawa, ale my mamy te brawa bardziej spontaniczne: ludzie po prostu wiedzą, że robimy to od serca, że nikt nam za to nie płaci, a przeciwnie, dokładamy do tego ze swoich pieniędzy. Uważamy jednak z kolegami, którzy przyjeżdżają na te wydarzenia nawet całymi rodzinami, co też bardzo mnie cieszy, że warto to robić. Poza tym jest to również promocja Łomży i ziemi łomżyńskiej na terenie kraju i nie tylko, bo przecież wypuszczamy też gołębie na Litwie. Tu chciałbym podziękować władzom miasta, bo mamy oficjalne pozwolenie na wykorzystywanie herbu Łomży Jelonka i flagi miasta, którą zawsze umieszczamy na naszym samochodzie obok flagi narodowej.
Kolejna okazja do uczestniczenia w imprezie patriotycznej z udziałem lokalnych hodowców gołębi nadarzy się niebawem.
– Już 11 września ponownie będziemy brali udział w uroczystościach na Górze Strękowej – zapowiada Marek Malinowski. – Dzień wcześniej uroczystości odbędą się w Wiźnie, organizuje je wójt Mariusz Soliwoda, zaś Stowarzyszenie Wizna 1939 organizuje te uroczystości w niedzielę 11 września. O godzinie 11:00 rozpocznie się msza święta, później oficjalne uroczystości z podniesieniem flagi, a po złożeniu wieńców wypuścimy gołębie.
– Zachęcam do udziału, do przyjścia z dziećmi, bo jest to uczenie ich od najmłodszych lat postaw patriotycznych i kultywowanie pamięci – podsumowuje łomżyński pasjonat.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: archiwum Marka Malinowskiego, Marek Maliszewski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS