Kolejny – po KT Kubala Ustroń – zespół z południa Polski. Trudno nawet napisać, że ze Śląska, bo choć faktycznie jest to województwo śląskie, to do Katowic jest jednak większy kawałek drogi niż ten, który dzieli Ustroń i Bielsko-Białą, siedzibę BKT Advantage. Bielszczanie w fazie zasadniczej LOTTO SuperLIGI zajęli drugie miejsce, przegrywając jedynie z CKT Grodziskiem Mazowieckim. Co nie zmienia faktu, że mocną ekipę mieli już wtedy, a w niedawnym okienku transferowym to oni poczynili najbardziej imponujące transfery. I z pewnością powalczą o triumf w całej lidze.
O KLUBIE
Oficjalnie założono go 5 października 2010 roku, ale prawda jest taka, że jego historia jest dłuższa – powstał bowiem w ramach inicjatywy, której celem było (jak ujęto to na jego stronie) „skonsolidowanie środowiska tenisowego na terenie miasta i szkolenie dzieci i młodzieży na poziomie zarówno zawodniczym, jak i rekreacyjnym”. Dobra, brzmi to bardzo oficjalnie, więc o co właściwie chodziło? Ano o to, że na terenie miasta sporo dzieciaków grało czy to w KKS Bielsko-Biała, czy w istniejących szkółkach tenisowych. A tak zrobiono im miejsce, w którym mogły się szkolić bez przeszkód, a które łatwiej było rozwijać (nie tak dawno temu powstała np. przeznaczona dla tenisa nowoczesna hala)
Za całą inicjatywą – podobnie jak za rozwojem wcześniejszych szkółek – stał Piotr Szczypka. I on prowadzi zresztą cały klub do dziś (w roli wiceprezesa oraz trenera). Bardzo cieszył się też z tego, że projekt taki jak LOTTO SuperLIGA wreszcie się pojawił.
– To nowy projekt, więc jestem szczęśliwy, że jest dużo ludzi i fajna atmosfera. To sprzyja temu, by tenis w Polsce był bardziej popularny. Wszyscy byśmy tego chcieli, tym bardziej, że teraz mamy wielu dobrych zawodników, reprezentujących nas na całym świecie. To też świetny projekt, bo możemy zobaczyć tenisistów i tenisistki z szerokiej światowej czołówki. Przecież grały tu ze sobą Kasia i Rebecca [Kawa i Sramkova – przyp. red.], które dopiero co wróciły z Roland Garros – mówił, gdy rozmawialiśmy z nim przy okazji pierwszej kolejki ligowej. Dodawał też, że w Bielsku chcą zrobić wszystko, by ligę wygrać.
I wygląda na to, że te zapowiedzi są prawdą. Już w sezonie zasadniczym bielszczanie byli mocni, przegrali jedynie w meczu z CKT Grodziskiem Mazowieckim, poza tym zanotowali sześć zwycięstw. W dodatku Katarzyna Kawa była jedną z najlepszych zawodniczek w lidze pod kątem bilansu meczów wygranych do przegranych, a i inni dokładali się skutecznie do ogólnego dorobku bielszczan. Na finały BKT jedzie jednak z szóstką(!) nowych zawodników.
Brzmi to ryzykownie, ale efekt jest taki, że ekipa z Bielska ma w swoim składzie aż sześć osób z najlepszej setki rankingów WTA i ATP, w tym trzy z TOP 50. A do tego dochodzą przecież wspomniana Kawa, jest też Maja Chwalińska (choć wracająca po kontuzji), czy zawodniczka z czwartej setki singlowego zestawienia, ale 97. w deblowym – Jesika Malečková. W dodatku ona akurat ma dodatkowy atut, bo doskonale rozumie się z Kasią Kawą, z którą grywała w debla również poza LOTTO SuperLIGĄ.
To wszystko sprawia, że bielszczanie wydają się być bardzo mocni przed startem Final Four.
GWIAZDA
Petra Martić
Aktualnie 39. zawodniczka świata, a w przeszłości nawet 14. W każdym turnieju wielkoszlemowym doszła co najmniej do czwartej rundy, na Roland Garros za to zagościła nawet w ćwierćfinale. Na karku ma już 31 lat i nigdy w pełni nie zrealizowała swojego potencjału – a ten miała ogromny, jako juniorka pokonywała choćby Simonę Halep – ale od lat jest solidna i regularnie sprawia problemy rywalkom z czołówki rankingu WTA. W tym roku odzyskała zresztą bardzo dobrą formę i zdobyła drugi w karierze tytuł WTA. W turnieju w Lozannie, rangi 250, pokonała w finale Olgę Danilović, ale wrażenie robią szczególnie dwie poprzednie rundy – w ćwierćfinale gorsza od Chorwatki okazała się Belinda Bencić (mistrzyni olimpijska z Tokio), a w meczu 1/2 Martić pokonała Caroline Garcię, dla której był to przecież rok wybitny.
Petra to też świetny nabytek dla ligi z perspektywy jej włodarzy – Chorwatkę po prostu zawsze dobrze się ogląda. Gra agresywnie, potrafi odnaleźć się właściwie w każdym miejscu na korcie. Uderza mocno, zarówno forehand, jak i backhand ma naprawdę dobrze przygotowany do każdego rodzaju zagrań. Potrafi rozegrać dłuższe wymiany z końca kortu, choć we krwi ma raczej skracanie akcji i szukanie winnerów bądź wymuszanie błędów rywalek. A wszystko zaczyna się już od naprawdę mocnego serwisu, który sięga nawet 190 kilometrów na godzinę. Zagrać mocno potrafi też, gdy serwują przeciwniczki – świetnie radzi sobie bowiem na returnie. A gdy to tenisistka po drugiej stronie siatki przejmuje inicjatywę, umie powalczyć w defensywie i poczekać na okazję do kontry.
Jeśli chodzi o styl gry, to jest to więc zawodniczka niemal kompletna. Jej problemem jest jednak to, że we wszystkim jest dobra lub bardzo dobra, ale… nie wybitna. Nie zmienia to jednak faktu, że jak na warunki pierwszego sezonu LOTTO SuperLIGI, bielszczanie pokusili się o znakomity (zresztą nie tylko ten jeden!) transfer przed finałami. Jedynym, co może Petrze nieco utrudnić życie, jest nawierzchnia – w Zielonej Górze gra ma się toczyć na kortach twardych, takich jak na Australian Open. A Chorwatka raczej preferuje mączkę.
Choć, jak już ustaliliśmy – zaprezentować się dobrze i skutecznie potrafi właściwie na każdym korcie. I pewnie pokaże to również za nieco ponad tydzień.
MŁODY TALENT
Linda Nosková
Znajduje się w czołówce zestawień najbardziej perspektywicznych zawodniczek w WTA. W TOP 100 rankingu jest jedną z zaledwie trzech nastolatek obok Cori Gauff i swojej rodaczki oraz imienniczki, Lindy Fruhvirtovej. Na karku ma ledwie 18 lat, a za sobą naprawdę solidny sezon. Choć wypada zacząć od zeszłego roku – wtedy Czeszka triumfowała w juniorskim Roland Garros, mając wówczas niecałe 17 lat, bo urodziła się w listopadzie. To był jeden z zaledwie czterech juniorskich turniejów wielkoszlemowych, w jakich wystartowała – szybko bowiem zaczęła się skupiać na zawodowej karierze.
Efekty – jak widać – są znakomite.
Linda w najlepszej setce rankingu zadebiutowała bowiem w sierpniu, na trzy miesiące przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Na koncie ma już też sześć wygranych turniejów ITF, w tym jeden najwyższej rangi ($100k, Reinert Open), który pozostaje jej największym sukcesem w seniorskiej rywalizacji. To zresztą triumf z tego sezonu. Rok 2022 pod wieloma względami jest dla niej przełomowym – poza tym triumfem i debiutem w TOP 100 rankingu zaliczyła też taki w seniorskim Wielkim Szlemie. We French Open zagrała bardzo dobry mecz z Emmą Raducanu, wygrała nawet pierwszego seta, ale potem Brytyjka zdołała odwrócić losy meczu.
Niedługo po Roland Garros po raz pierwszy doszła do półfinału imprezy WTA 125 (stopień pośredni pomiędzy ITF a WTA 250 – turniejami najniższej rangi z głównego cyklu), a trzy tygodnie po triumfie w Reinert Open, zrobiła to już w tourze, gdy do 1/2 finału doszła u siebie, w Pradze. Zaliczyła też wówczas największe zwycięstwo w swojej karierze, gdy uległa jej Alizé Cornet. To wtedy przebiła granicę rankingowej setki i została najmłodszą zawodniczką, która się w niej w tamtej chwili znajdowała, odbierając ten tytuł Coco Gauff (potem to miano przejęła Fruhvirtová). Nosková grała też w US Open, przeszła zresztą przez kwalifikacje, po drodze eliminując m.in. Eugenie Bouchard, ale w meczu pierwszej rundy znów przegrała po trzech setach – tym razem z Emilią Bouzkovą, swoją rodaczką.
Ciekawie robi się jednak, gdy zerkniemy na deblowe osiągnięcia Lindy. Te bowiem może nie są zbyt duże, ale na wspomnianym US Open, gdy w parze grała z Lucie Hradecką, pokonała w pierwszej rundzie… Serenę i Venus Williams! I kto wie, czy nie był to jak na razie najwspanialszy moment jej kariery, w jej własnym odczuciu.
Swoją drogą – to akurat nie nowa twarz w ekipie z Bielska – pomiędzy tymi wszystkimi turniejami występowała już w LOTTO SuperLIDZE i na razie była bezbłędna. Wygrała cztery mecze, nie przegrała żadnego. Pewnie nie miałaby nic przeciwko temu, żeby to „zero z tyłu” utrzymać.
SKŁAD NA FINAL FOUR
- Maja Chwalińska
21 lat
Ranking WTA: 161
Bilans w lidze (łączny z singla i debla): 3-1 - Katarzyna Kawa
30 lat
Ranking WTA: 254 (w deblu 75.)
Bilans w lidze (łączny z singla i debla): 6-0 - Jesika Malečková
28 lat
Ranking WTA: 321 (w deblu 97.)
Bilans w lidze (łączny z singla i debla): 2-0 - Petra Martić
31 lat
Ranking WTA: 39
Bilans w lidze (łączny z singla i debla): 0-0 (nowy transfer) - Linda Nosková
18 lat
Ranking WTA: 91
Bilans w lidze (łączny z singla i debla): 4-0
WYNIKI W LIDZE
1. KOLEJKA
KT Kubala Ustroń – BKT Advantage Bielsko-Biała 1:5
Punkty dla BKT: Katarzyna Kawa, Maja Chwalińska, Jozef Kovalík, Michał Dembek, debel Kawa/Chwalińska.
2. KOLEJKA
CKT Grodzisk Mazowiecki – BKT Advantage Bielsko-Biała 5:1
Punkt dla BKT: Zdeněk Kolář.
3. KOLEJKA
BKT Advantage Bielsko-Biała – OSAVI Tennis Team Kalisz 5:1
Punkty dla BKT: Jesika Malečková, David Poljak, Michał Dembek, debel Chwalińska/Malečková, debel Dembek/Poljak.
4. KOLEJKA
BKT Advantage Bielsko-Biała – Park Tenisowy Olimpia Poznań 6:0
Punkty dla BKT: Linda Nosková, Katarzyna Kawa, Maciej Rajski, Michał Dembek, debel Nosková/Kawa, debel Rajski/Dembek.
5. KOLEJKA
AZS Tenis Poznań – BKT Advantage Bielsko-Biała 3:4
Punkty dla BKT: Tereza Smitková, Lukáš Lacko, Maciej Rajski, mikst Smitková/Dembek.
6. KOLEJKA
WKT Mera Warszawa – BKT Advantage Bielsko-Biała 2:4
Punkty dla BKT: Katarzyna Kawa, Viktória Kužmová, Lukáš Lacko, debel Kawa/Kužmová.
7. KOLEJKA
BKT Advantage Bielsko-Biała – KS Górnik Bytom 6:0
Punkty dla BKT: Linda Nosková, Tereza Smitková, Lukáš Lacko, Michał Dembek, dwa walkowery
KLUCZOWY MECZ
CKT Grodzisk Mazowiecki – BKT Advantage Bielsko-Biała 5:1
Dziwna sprawa wybrać porażkę do tej kategorii. Tak się jednak składa, że ekipa BKT ma w bilansie sześć zwycięstw i tylko raz okazała się gorsza od rywali. Podkreślamy właśnie ten raz, bo całkiem prawdopodobne, że to z CKT bielska drużyna zmierzy się też w meczu o tytuł w trakcie Final Four. Warto też jednak podkreślić, że wśród zawodników z Bielska, którzy wtedy pojechali do Kozerek (tam mecze rozgrywa ekipa z Grodziska) w składzie na fazę finałową pozostała… jedna osoba! I jest to Maja Chwalińska, która do niedawna rehabilitowała się po artroskopii prawego kolana i nie wiadomo, czy w decydującej fazie rozgrywek w ogóle wejdzie na kort.
To pokazuje, jaką rewolucję przeszła ta ekipa w listopadowym okienku transferowym. Do Zielonej Góry pojedzie wręcz zupełnie inny zespół, niż ten, z którym grodziszczanie mieli się już okazję zmierzyć. Jeśli CKT chce wyciągać jakiekolwiek wnioski z tamtego spotkania, po prostu nie może tego robić. W Bielsku przeszli taką rewolucję, że cała męska część ich ekipy to… nowi gracze. Tylko Alex Molčan był w ich składzie wpisany już przed sezonem, ale nie rozegrał do tej pory ani jednego meczu. Pozostali mężczyźni dopiero co przyszli do BKT, podobnie jak opisywana już szerzej Petra Martić, nowa twarz w kobiecej części zespołu.
Siła ekipy z Bielska-Białej powinna być więc znacznie większa, niż 5 czerwca, gdy przegrywali z CKT. I kto wie, czy tamta porażka dodatkowo nie zmotywuje tych, którzy będą ją pamiętać – czyli w tym przypadku głównie trenerów – by zakontraktowanym przez siebie zawodnikom i zawodniczkom dodać nieco motywacji. O ile oczywiście obie ekipy w ogóle się spotkają. Bo zrobić to mogą – ze względu na rozstawienie – dopiero w finale rozgrywek.
PROGNOZA NA FINAL FOUR
Zwycięstwo. To ekipa, która zdecydowanie wzmocniła się najbardziej i naprawdę trudno oczekiwać od niej czegoś innego, niż wygranej. Tym bardziej, że w Grodzisku problemy z plecami ma lider zespołu – Jerzy Janowicz. I choć jest zgłoszony do gry, nie wiadomo, czy wystąpi. W BKT Advantage – za sprawą listopadowych transferów – złożyli z kolei drużynę, która śmiałoby mogłaby walczyć nawet z najlepszymi klubami na świecie. Bo czy to Petra Martić, czy Emil Ruusuvuori są na tyle solidni, że gotowi sprawić problemy każdemu rywalowi. Zresztą na Emila kilka razy naciął się już w tym roku Hubert Hurkacz – Polak prowadzi co prawda w bezpośrednich meczach 2:1, ale przy okazji obu wygranych musiał się bardzo namęczyć i rozegrać pełne trzy sety.
W półfinale bielszczanie gładko powinni pokonać czy to ekipę z Ustronia, czy z Warszawy. Ich opcjonalna porażka byłaby nie tyle niespodzianką, co sensacją, być może największą w całym sezonie. W finale z Grodziskiem (zakładając, że wszystko potoczy się zgodnie z oczekiwaniami) też powinni okazać się lepsi. Choć CKT ma ciekawą przewagę – większość ich składu stanowią Polacy, którzy pewnie chętniej i bardziej zażarcie powalczą o mistrzostwo naszego kraju.
Nie zmienia to jednak faktu, że BKT powinno ligę wygrać. Bielszczanie zainwestowali w to spore środki i w okienku transferowym postarali się o znakomite wzmocnienia. W tej chwili to drużyna nie tylko na medal, ale na złoto.
Fot. Piotr Kucza/FotoPyk/400mm.pl
Czytaj więcej o LOTTO SuperLIDZE:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS