Choć latem nastąpiło pewne odbicie w branży lotniczej, to przewoźnicy wciąż nie mają lekko. Z powodu pandemii COVID-19 na powrót do dawnego poziomu ruchu poczekamy jeszcze kilka lat. W kiepskim położeniu są zwłaszcza tradycyjni przewoźnicy, którzy dużą część siatki opierali na połączeniach długodystansowych. Wciąż nie można zaś podróżować z Europy do USA czy do większości krajów w Azji. Te ograniczenia mocne uderzają też w Lot, który w ostatnich latach postawił właśnie na rozwój połączeń na Daleki Wschód czy do Stanów Zjednoczonych. Spółka, która jeszcze w 2019 r. przewiozła 10,5 mln pasażerów, ten rok – jeśli dobrze pójdzie – zakończy wynikiem ok. 3 mln podróżnych, czyli mniej więcej takim samym jak w zeszłym roku. Prezes spółki Rafał Milczarski spodziewa się teraz, że udzielona pod koniec 2020 r. pomoc publiczna nie wystarczy. Przypomnijmy, że przewoźnik otrzymał wówczas 2,9 mld zł pomocy, z czego 1,8 mld zł to była pożyczka z Polskiego Funduszu Rozwoju a 1,1 mld zł dokapitalizowanie przez Skarb Państwa. – Okazało się, że ta pomoc nie będzie wystarczająca. Myślę, że do końca roku okaże się, jak duża potrzebna będzie druga transza pomocy – twierdzi prezes Lotu. Przewoźnik jednocześnie zastrzega, że jeszcze nie wystąpił o wsparcie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS