A A+ A++

Aleksandra Zbroja, autorka cyklu „Audioreportaże. Warszawskie opowieści bez fikcji”, wydanego przez Storytel, we współpracy z Muzeum Warszawy, odkryła nieznane oblicze Krystyny Krahelskiej. Kim tak naprawdę była, zmarła tragicznie podczas Powstania Warszawskiego, ówczesna trzydziestoparolatka?

Audioreportaż „Syrena, czyli dziewczyna o uciętych możliwościach”, zagląda w meandry życia Krahelskiej, próbując odpowiedzieć na pytanie: czym powstańcza młodzież różniła się od współczesnych Milenialsów. Czy rzeczywiście rozbieżności były aż tak duże? Okazuje się, że nie. W powszechnej opinii Krystyna Krahelska była nieskazitelną bohaterką, urodzoną, by zostać symbolem Warszawy oraz męczenniczką wojenną. W rzeczywistości miotała się w życiu, próbując odnaleźć dla siebie cel.

Pełna kompleksów ze względu na nadmierną tuszę i postawną figurę, ledwo wiązała koniec z końcem, marząc przy okazji o wielkiej miłości i założeniu rodziny. Okazuje się, że również i w tym przypadku ogólne wyobrażenie niewiele miało wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami. Czy Krystyna Krahelska w ogóle chciała zostać powstańczą ikoną?

Urodziła się w 1914 roku w niewielkiej wsi na Białorusi, w typowej inteligenckiej rodzinie. Od wczesnych lat młodzieńczych pisała wiersze, jednak rzadko widziały one światło dnia. Jej poezja wędrowała do szuflady i dopiero po latach udało dotrzeć się do jej wierszy. Twórczość Krahelskiej pomogła nieco odmitologizować jej postać. Jako że wisiała nad nią spuścizna walczących o ojczyznę przodków (Krystyna była bratanicą Wandy Krahelskiej-Filipowiczowej – uczestniczki zamachu na rosyjskiego generała-gubernatora Skałona), także i ona szybko zaangażowała się w patriotyczne działania.

Najpierw harcerstwo, potem działalność artystyczna – Krahelska nie tylko śpiewała, ale też tworzyła podnoszące na duchu pieśni. W 1943 roku napisała słynny utwór „Hej chłopcy, bagnet na broń”, który został hymnem Powstania Warszawskiego.

Wcześniej, Krahelska stała się pierwowzorem Warszawskiej Syrenki. Autorka rzeźby, Ludwika Nitschowa, szukała kobiety o słowiańskiej urodzie i słusznej posturze. Krystyna Krahelska nie była filigranową kobietą. Jej wygląd zewnętrzny odbiegał od tego, co było wówczas w modzie. Zmagała się z wieloma kompleksami i nie imponowała pewnością siebie.

Mimo to zdecydowała się zapozować, o czym jednak nie poinformowała swoich warszawskich przyjaciół. Jej tajemnica wyszła oczywiście w końcu na jaw, ale nie da się ukryć, że Krahelska miała wewnętrzne opory, przed dzieleniem się ze światem swoją nową rolą. Zresztą świat dał jej powody do zachowawczości. Jedna z ówczesnych recenzji Warszawskiej Syrenki brzmiała tak: „Ludwika Nitschowa wystawiła odrażającą syrenę, której obyśmy nigdy nie ujrzeli na żadnym placu stolicy. Ciężki toporny tułów. Głupawa głowa o bezmyślnym uśmiechu […].”

Słowa te musiały zaboleć rzeźbioną, ponieważ miała wiele kompleksów związanych z wyglądem zewnętrznym. Autorka audioreportażu dotarła do listów, które bohaterka Powstania Warszawskiego pisała do rodziny i znajomych. Wynika z nich, że Krystyna była często wyśmiewana ze względu na swoje rozmiary. Jak się okazuje, również przed wojną istniało coś takiego jak fat-shaming (społeczne piętno otyłości). Sama o sobie pisała w anonsach towarzyskich: „80 kilo żywej wagi, wygląd z lekka prowincjonalny”. „Wstyd mi pokazać swoją tłustą gębę wśród ludzi” – wyznawała z kolei w liście do przyjaciół. Miała jednak do siebie również dystans. „Takie udo to majątek. Przecież to obiad na tydzień dla całej rodziny!” – pół żartem, pół serio komentowała swój wygląd.

Powyższe nijak się ma do perfekcyjnego wizerunku znanego z oficjalnych doniesień historycznych. Krystyna była osobą z krwi i kości. Niewiele różniła się od współczesnych młodych ludzi, próbujących odnaleźć się w skomplikowanym świecie.

Krahelska zmagała się nie tylko z kompleksami. Nie do końca mogła odnaleźć się w wielkomiejskim chaosie. Sytuację pogarszało widmo nadchodzącej wojny, które przysparzało jej wiele ponurych myśli. „Wewnętrznie? Niech się tylko skończy ten danse macabre. Wyjeżdżam o wiele dalej, gdzie pieprz rośnie. Ludzie są bezmiary głupi i źli.” – pisała o toczących się wówczas dramatycznych wydarzeniach.

Co więcej, Krystynie nigdy nie udało się zrealizować siebie w stu procentach. Jeden z analityków życiorysu bohaterki powiedział, że „ścigało ją wiele talentów”. Krystyna śpiewała, pisała wiersze, odnajdywała się w karierze naukowej, była oddana Polsce. Marzyła również o szczęśliwym życiu rodzinnym. Od zawsze chciała mieć dzieci z mężczyzną, w którym była nieszczęśliwie zakochana. Niestety, nigdy nie było jej to dane. Życie Krystyny zostało tragicznie przerwane podczas Powstania Warszawskiego.

W 1944 roku Krystyna Krahelska została postrzelona trzykrotnie w klatkę piersiową podczas akcji ratunkowej rannego żołnierza. Zmarła w trakcie operacji w szpitalu powstańczym przy ul. Polnej 34. Mimo nagromadzenia problemów osobistych i codziennych spraw zaprzątających jej głowę stanęła do walki o wolną Polskę. Nigdy nie była nieskazitelną bohaterką. Wraz ze swoimi niespełnionymi marzeniami, kompleksami i naiwnymi ambicjami, niczym nie różniła się od współczesnego pokolenia trzydziestolatków. Nie przeszkodziło jej to, żeby w akcie kraheeroizmu oddać życie.

W cyklu „Audioreportaże. Warszawskie opowieści bez fikcji”, wydanym przez Storytel we współpracy z Muzeum Warszawskim, odnajdujemy w jej pozornie zwykłej egzystencji magię, dzięki której możemy dziś mówić o niej jako o bohaterce.

Cykl „Audioreportaże. Warszawskie opowieści bez fikcji” znajdziesz tutaj.

Krystyna Krahelska przeszła do historii jako symbol walecznej Warszawy — modelka do pomnika Syrenki warszawskiej. Więcej dowiesz się w cyklu „Audioreportaże. Warszawskie opowieści bez fikcji” Fot.: Storytel / Materiały prasowe
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDo akcji “Wyborczej Olsztyn” włącza się pani Maria. I podaruje dzieciom klocki
Następny artykułPreparat wciąż jest w fazie badań. Zaszczepiono już ponad 28 tys. Rosjan