Dzisiaj, 25 lipca (08:06)
Chociaż oryginalnie Lost Ark miało premierę w grudniu 2019 r., to jednak na rynkach zachodnich zadebiutowało dopiero w lutym tego roku na PC (Platforma Steam).
To sprawiło, że gdy w końcu można było zagrać, przyciągnęła tylu graczy, że szybko wskoczyła na drugie miejsce pod względem ilości graczy na Steamie, a żeby zacząć grę było trzeba odstać sporo czasu w kolejce. W tej recenzji postaram się odpowiedzieć na pytanie: czy Lost Ark jest naprawdę tak dobry?
Zacznijmy jednak od początku. Lost Ark to koreański MMO Hack’n’Slash, który pod względem mechaniki rozgrywki nie różni się mocno od największych gier z gatunku. Rzut izometryczny, kilka klas postaci, dużo więcej skilli, a sam gameplay loop kręci się wokół zabijania bardzo dużej ilości potworów oraz upgradowania swojego ekwipunku, żeby móc zabijać trudniejsze mobki i mieć szansę na jeszcze lepszy gear.. Jak to wygląda w praktyce?
Akcja jest bardzo płynna, a eliminacja kolejnych hord bardzo przyjemna. Warto dodać, że same skille postaci są bardzo dobrze dopracowane i odnosi się wrażenie, że da się osobiście odczuć ich moc. W odróżnieniu od podobnych gier możemy mieć aż osiem skilli dostępnych na stałe. Każdy z tych skilli można rozwinąć na kilka sposobów, co daje olbrzymią wręcz ilość kombinacji. Warto w tym miejscu zauważyć, że jest dużo więcej różnorodnych buildów, które sobie poradzą na wyższych poziomach trudności, czego nie można np. powiedzieć o Diablo 3, gdzie każda klasa ma po 2-3 buildy i tyle.
Grafika jest bardzo ładna, chociaż niezbyt “nowoczesna”. Co prawda gra ma tylko lekko ponad trzy lata, to jednak zaczęto ją produkować w 2011 r. na silniku Unreal Engine 3. Mimo ograniczeń “architekci” pokazali się z bardzo dobrej strony. Design świata jest absolutnie powalający: nie ogranicza się tylko do imitowania biomów występujących na naszej planecie, mamy tu pełne fantasy łamiące prawa fizyki: lewitujące wyspy, wodospady w dziwnych miejscach, olbrzymie budowle, chyba wszystko, co możemy sobie wyobrazić, otaczające nas środowisko zaskakuje na każdym kroku. Mapy są różnorodne, modele potworów też nie zaczynają zbyt szybko się powtarzać. Sama optymalizacja również jest bardzo dobra – nie potrzebujemy wcale bardzo mocnego komputera, żeby płynnie grać. Chociaż pewnie duża w tym “zasługa” starego silnika.
Podobny rozmach widać w designie klas postaci oraz ich modeli. Mamy do czynienia z mocno przerysowanym podejściem – każdy mężczyzna to wielki chłop z wyrzeźbionymi mięśniami dzierżący broń większą od siebie. Każda kobieta ma perfekcyjną, dobrze podkreśloną figurę, a jej pancerz nie wygląda na stworzony do walki.. Nie ma w takim podejściu nic zaskakującego – jest to jedna z charakterystycznych cech azjatyckich gier. Jak już wspominałem wcześniej – skille i spelle to zdecydowanie element, który dostał dużo miłości od twórców. Zaklęcia potrafią być tak efektowne, że przy kilku osobach na jednym ekranie jest trudno cokolwiek zobaczyć. Szczerze mówiąc polecam wyłączenie efektów innych graczy, inaczej naprawdę mamy dodatkową trudność (oraz obciążenie komputera).
Duża liczba możliwych buildów w połączeniu z przepięknymi animacjami sprawia, że główna część gry, którą jest walka, prezentuje się po prostu fantastycznie. Jest coś niesamowicie satysfakcjonującego w rozwaleniu grupy mobów na wszystkie strony dużym aoe. Reszta gameplayu to typowy hns – zapoznanie ze światem Arkesii, poznanie najważniejszych NPC, mechanik rozgrywki, vendorów, aż będziemy mogli skupić się na walce. Sam wstęp i poznanie podstaw to prawie dwie godziny, gdzie niewiele się dzieje (samouczek na szczęście da się ominąć, więc dla kolejnych postaci można przyspieszyć ten proces).
W dodatku od początku jesteśmy zasypywani wszelkiej maści bonusami – bonus za logowanie, bonus za zrobienie questa, bonus za zrobienie czegoś w pamiętniku, który prowadzi nas krok po kroku (“Użyłeś hp potionu? Brawo, oto nagroda”). Mnóstwo systemów tak charakterystycznych dla gier ze wschodu w połączeniu z systemami typowymi dla gier free to play. Jest tego zdecydowanie za dużo, przynajmniej na początek. Nawet nie bardzo wiadomo po co, większość tych rzeczy jest, a skoro tak, to mogły być wprowadzone później. Równomierne wprowadzanie nowych mechanik ma ten plus, że dużo łatwiej to ogarnąć.
Fabuła tutaj nie jest jakaś wybitna. Omijając spoilery – chodzi o znalezienie tytułowej zaginionej arki, ale jest to tak naprawdę tylko pretekst do zwiedzania świata i siekaniu kolejnych hord. Nie jest to coś specjalnie złego – podobny zabieg zastosowali twórcy Wolcena, gdzie fabuła służy głównie wprowadzeniu do endgamu. Większość dyskusji w grze możemy pominąć i nic nie stracimy. Główne danie takich gier jest przecież po ukończeniu historii. Kiedy już zabijemy odpowiednią ilość potworków, zrobimy adekwatną liczbę questów i osiągniemy maksymalny level, będziemy mogli się oddać dodatkowym zajęciom. Jest standardowy zestaw: questy. dungeony, chaotic dungeony (odpowiednik riftów z diablo), rajdy, oraz pvp.
Nie ma nic odkrywczego – questy są standardowo nieciekawe, dungeony zgodnie z zapowiedzią są “filmowe”, ale to szybko nuży gdy powtarzamy je wiele razy. Rajdy w środowisku hns i rzucie izometrycznym nie działają tak dobrze jak w MMORPG i mam dokładnie takie samo wrażenie jak w becie Diablo Immortal – jest strasznie ciężko podejść “taktycznie” do walki z bossem, skoro dużo łatwiej go overgearować i olać wszelkie mechaniki. Podobnie jest z PvP: Smilegate (developer) nie odkrył jakiegoś magicznego sposobu na wyrównanie szans i jeśli nie masz ekwipunku przynajmniej zbliżonego do topowych graczy, to skill ci niewiele pomoże. Dużą przeszkodą w PvP jest również to, że nie ma rozróżnienia kolorystycznego między skillami swojej drużyny i przeciwnika. Sprawia to, że gra jest bardziej chaotyczna, niż powinna.
Wspominałem już o dużej liczbie contentu – to jest oczywiście na duży plus, ale sama egzekucja już nie do końca. Gameplayowo wygląda to jakby grać w WoWa z dodatkami, ale być zmuszonym najpierw przejść wszystko po kolei. Po wbiciu maksymalnego levelu zaczynamy grindować gear, a po wbiciu item levelu odpowiedzialnego za dodatek, odblokowuję nam się dalsza fabuła. Ogólnie cała gra zaczyna mocno tracić impet w tym momencie – gear jest, ale jest dosyć zaskakująco mało różnorodny. Aktywności się szybko powtarzają. Zaczynamy odczuwać, że jest to gra f2p – może nie można kupić wyraźnej przewagi za prawdziwe pie … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS