A A+ A++

W piątkowe południe Ochotnicza Straż Pożarna w Rynie otrzymała informację o uwięzionym na śliskiej tafli jeziora Ryńskiego łosu. Zwierzę znajdował się około 300 metrów od brzegu. Na pomoc ruszyli strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku i Ochotniczej Straży Pożarnej w Rynie. Działania prowadzono wspólnie z Specjalistyczną Grupą Ratownictwa Wodnonurkowego z Giżycka.

Akcja na jeziorze Ryńskim. Strażacy ratowali łosia

Ratownicy byli ubrani w specjalne skafandry, które umożliwiały pracę w wodzie. Finalnie udało im się bezpiecznie dotrzeć do zwierzęcia i przetransportować go na brzeg.

„Zdarzenia z udziałem zwierząt na zamarzniętych zbiornikach wodnych w okresie świątecznym pomału stają się tradycją dla Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Giżycku. Rok temu 24 grudnia zostaliśmy zadysponowani do łosi pod którymi załamał się lód i nie potrafią samodzielnie wydostać się na brzeg” – przypomina Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku.

facebook

Łoś nie był w stanie zejść z tafli zamarzniętego jeziora

Jak przekazano, podobna sytuacja miała miejsce na jeziorze w piątek. „Naszej pomocy potrzebował łoś, przebywający około 200-300m od brzegu, który samodzielnie nie potrafił opuścić śliskiej tafli jeziora ryńskiego. Ratownikom udało się dotrzeć i bezpiecznie przetransportować wyczerpane zwierzę na brzeg” – podali strażacy.

facebook

Podobne zdarzenie sprzed kilku dni opisuje lublin112.pl. 19 grudnia w miejscowości Targowisko Kolonia w powiecie lubelskim pod łosiem załamał się lód, a zwierzę wpadło do zimnej wody. Po dotarciu na miejsce strażacy z Bychawy i Zakrzewa przy użyciu sań lodowych podpłynęli do zwierzęcia i założyli liny, za pomocą których łoś został wyciągnięty na brzeg.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Nie ma gorszego stadionu”. 170-tysięczne miasto, zasłużony klub, a po boisku latają dziki
Następny artykułBiskup z Ukrainy:W tych trudnych czasach doceniamy dar wiary