A A+ A++

W czwartek o godzinie 16 sejmowa komisja kultury i środków przekazu zajmie się wnioskiem o odwołanie Krzysztofa Czabańskiego z funkcji przewodniczącego Rady Mediów Narodowych. W piątek wniosek trafi do drugiego czytania na sali plenarnej. Tego samego dnia ma odbyć się też głosowanie. Jego wynik jest oczywisty, bo koalicja rządząca ma w parlamencie wystarczającą większość do odwołania przewodniczącego Rady Mediów Narodowych. 

Posłowie Koalicji Obywatelskiej, bo to oni są podpisani pod wnioskiem, zarzucają Czabańskiemu naruszenie zakazu łączenia zasiadania w Radzie z uczestnictwem w “podmiocie, będącym dostawcą usługi medialnej lub producentem radiowym i telewizyjnym”. To zapis wynikający wprost z ustawy o Radzie Mediów Narodowych. Chodzi o to, że Krzysztof Czabański, będąc szefem Rady Mediów Narodowych, zasiada jednocześnie w radzie fundacji Instytutu Lecha Kaczyńskiego i przez to, jak czytamy we wniosku posłów KO, “posiada bezpośredni wpływ na działalność jego spółek zależnych”. Wśród tych spółek są m.in. te powiązane z Telewizją Republika czy “Gazetą Polską Codziennie”.

Krzysztof Czabański straci funkcję szefa Rady Mediów Narodowych?

– Śmiać mi się chce, gdy słyszę te zarzuty – mówi Interii Krzysztof Czabański. – Jakiś pretekst trzeba było znaleźć. Moja obecność w radzie Instytutu Lecha Kaczyńskiego nie przekłada się na jakikolwiek wpływ na telewizję Republika czy inne spółki, nie ma tu żadnego konfliktu interesów, bo nie ma żadnych interesów, żadnego czerpania korzyści – podkreśla. I dodaje, że “nawet w ekspertyzach prawnych, na które powołują się posłowie KO, jest mowa o tym, że związek jest tylko pośredni.

Pan Krzysztof Czabański może sobie mówić, co chce. A prawda jest taka, że mamy ekspertyzy prawne, które jasno mówią, że zachodzi tu konflikt interesów – odpowiada Urszula Augustyn, posłanka Koalicji Obywatelskiej, wicprzewodnicząca komisji kultury. 

Zmiany w RMN – ten scenariusz leżał od dawna na stole

Pytamy Roberta Kwiatkowskiego, jednego z członków Rady Mediów Narodowych, który w Radzie pozostawał w opozycji do członków z PiS o to, dlaczego na wariant odwołania Czabańskiego z funkcji szefa Rady zdecydowano się właśnie teraz?

– Są takie słowa, przypisywane Churchillowi, że politycy zrobią to, co trzeba, ale wcześniej wykorzystają wszystkie inne możliwości – odpowiada Robert Kwiatkowski.

Urszula Augustyn podkreśla, że wniosek trafia do Sejmu dopiero teraz, ponieważ posłowie chcieli, by był “dobrze przygotowany i udokumentowany”. – Chcieliśmy mieć pewność i konkrety. Czekaliśmy więc na dokumenty z KRS, zleciliśmy dodatkowe opinie prawne. Teraz, gdy mamy komplet informacji, pojawił się wniosek – wyjaśnia posłanka KO.

Czy po odwołaniu Czabańskiego pojawi się od razu wniosek o uzupełnienie składu Rady o nowego członka? Przypomnijmy, obecnie RMN składa się z pięciu osób: trzech powołanych przez poprzednią większość z PiS i dwóch powołanych przez prezydenta z grona ówczesnej opozycji. PiS ma więc obecnie większość trzy do dwóch. 

Samo odwołanie Krzysztofa Czabańskiego sprawi, że powstanie decyzyjny pat. – Na razie nie ma planu, by powoływać nowego członka Rady Mediów Narodowych – informuje posłanka Augustyn. – Wystarczy, że Rada Mediów Narodowych przestanie szkodzić mediom publicznym, bo nie będzie miała do tego większości – wskazuje.

Augustyn ma na myśli m.in. to, że korzystając ze swoich kompetencji Rada Mediów Narodowych, przegłosowywała niekorzystne dla obecnie rządzących uchwały np. dotyczące zmian w składach osobowych rad nadzorczych rozgłośni regionalnych.

Rada Mediów Narodowych – legalna czy nie?

Co ciekawe, do tej pory rządzący kwestionowali legalność Rady Mediów Narodowych i tym tłumaczyli niechęć do dokonywania zmian w jej składzie. 

19 grudnia ubiegłego roku Sejm przyjął uchwałę, w której wprost jest mowa o niewykonanym wyroku TK, który uznał za niekonstytucyjne powierzenie Radzie Mediów Narodowych powoływania i odwoływania władz mediów publicznych.

Uchwała ta była podstawą do podjęcia przez ówczesnego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza działań polegających na odwołaniu dotychczasowych rad nadzorczych i zarządów spółek i próby siłowego przejęcia TVP, Polskiego Radia i PAP. Kiedy dokonane zmiany zostały zakwestionowane przed sąd, minister kultury postawił spółki medialne w stan likwidacji i wprowadził do nich likwidatorów.

– Być może ta sytuacja zaczęła ciążyć rządzącym albo samym likwidatorom, którzy chyba wiedzą co robią, bo nie widać, by dążyli do likwidacji spółek, do czego są prawnie zobligowani. Może ktoś doszedł do wniosku, że trzeba uporządkować te sprawy – uważa jeden z naszych rozmówców związanych z mediami publicznymi.

Odwołanie Czabańskiego, które zapewne dojdzie do skutku, otwiera przed rządzącymi nowe możliwości działania. Jeśli koalicja rządząca zdecyduje się powołać nowego członka Rady Mediów Narodowych i uzyska w niej większość, może uporządkować sytuację w mediach publicznych bez dokonywania zmian ustawowych. Może na przykład cofnąć stan likwidacji (leży to w gestii ministra kultury) i powołać nowe “normalne” rady nadzorcze i zarządy. To z pewnością ułatwiłoby spółkom medialnym codzienne funkcjonowanie. 

Coraz mniej wskazuje jednak, by stało się to przed wyborami prezydenckimi. Sytuacja, w której wcześniej zrobi to Rada Mediów Narodowych w zmienionym składzie, byłaby więc dla rządzących całkiem wygodnym rozwiązaniem. Z naszych informacji wynika, że koalicja rządząca rozważa taki scenariusz, ale decyzje w tej sprawie nie zapadły.

Kamila Baranowska

Kowal w “Graffiti” o wojnie w Ukrainie: Raz uwzględnimy, raz puścimy i ruscy pójdą dalej/Polsat News/Polsat News … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNBA: Kawhi Leonard szczerze o grze z Jamesem Hardenem
Następny artykułMinisterstwo Zdrowia szykuje spore ograniczenia w handlu alkoholem. Poznaliśmy szczegóły