A A+ A++

– Kiedy już się na niej znajdzie, do akcji wkroczymy my. Nasz kosmiczny holownik Motus, wyposażony we własny napęd, system nawigacji i komputer pokładowy, odłączy się od rakiety nośnej i rozlokuje satelity klientów na oczekiwanych przez nich orbitach – opowiada Przemysław Drożdż, 27-letni współtwórca i dyrektor operacyjny Liftero.

Czytaj też: Twórca PayPala i SpaceX twierdzi, że chciałby umrzeć na Marsie. W co gra Elon Musk i czy zawsze ma dobre intencje?

Liftero. Dwóch chłopaków z Krakowa i kosmiczna logistyka

Tak ma wyglądać kosmiczny biznes transportowy firmy, założonej przez niego i starszego o dwa lata Tomasza Palacza. Start-up ma działać w modelu zwanym hub-and-spoke, w ramach którego ładunek najpierw dostarczany jest do węzła dystrybucyjnego, a z niego pod docelowy adres. Tym węzłem jest rakieta, owym adresem wskazana przez klienta orbita. Specjalnością Liftero ma być last-mile-delivery, czyli dostawa ostatniej mili.

– Jesteśmy na wczesnym etapie technologicznego rozwoju naszego systemu, czyli hardware’u, za pomocą którego będziemy oferować usługę logistyki kosmicznej. To jest poziom TRL 3 w skali do 9. Jeśli zaś chodzi o napęd, w który wyposażymy Motusa, to znajdujemy się na poziomie TRL 5 – mówi Tomasz Palacz, prezes i główny technolog Liftero.

TRL, czyli Technological Readiness Level, to sformułowana przez NASA metoda szacowania gotowości technologiczn … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZapachniało wyborami. Burmistrz Wrębiak ruszył z propagandowymi, „miliardowymi” przekazami w mediach
Następny artykułJest wsparcie dla magazynów PGE