A A+ A++



fot. fivb/volleyballworld.com


W łódzkiej Atlas Arenie rozpoczął się turniej finałowy Ligi Narodów. W pierwszym ćwierćfinale zmierzyli się reprezentanci Japonii oraz Kanady.  Lepsi okazali się siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni, którzy pokonali przeciwników bez straty seta i zameldowali się w strefie medalowej rozgrywek.

Zacięty początek

Po autowym ataku Yuki Ishikawy Kanadyjczycy szybko wyszli na dwupunktowe prowadzenie, które nie utrzymało się długo. W kolejnym uderzeniu Japończyk się już nie pomylił, dzięki czemu prowadzący zmienił się i od tego momentu podopieczni Philippe’a Blaina zaczęli budować sobie przewagę. Po dobrym bloku Ishikawy wynosiła ona już cztery oczka, a po kolejnej czapie nawet pięć. Ich przeciwnicy mieli spore problemy z kończącym atakiem i nie mieli takiego lidera jakim był Ishikawa. Po jego asie serwisowym na tablicy wyników zrobiło się 15:9. W środkowym fragmencie seta Azjaci utknęli w jednym ustawieniu, tracąc cztery punkty z rzędu. Ekipa Tuomasa Sammelvuo zaczęła kończyć posyłane do nich piłki, co od razu przyniosło efekt, gdyż dość niespodziewanie zrobiło się po 18. Od tego momentu prowadzący zmieniał się i wszystko rozstrzygało się w czasie gry na przewagi. W najważniejszym momencie sprawy w swoje ręce wziął Ishikawa i to jego drużyna mogła się cieszyć z wygrania pierwszej partii.

za ciosem

W pierwszej części meczu aż dziesięć punktów zdobył Yuki Ishikawa, który był widoczny we wszystkich elementach. Kanadyjczycy popełnili także więcej błędów własnych. Nie ustrzegli się ich także na początku drugiej partii. Słabo wykorzystywany był środek w obu ekipach. Początek drugiej odsłony spotkania wyglądał podobnie jak pierwszej, czyli z dwupunktowym prowadzeniem Japończyków. W środkowej części Azjaci wyraźnie przyspieszyli i szybko je zwiększyli. Po autowym ataku Arthura Szwarca było 11:16, a sytuacja z poprzedniego seta powtórzyła się. Po asie serwisowym Tatsunori Otsuki różnica wzrosła do sześciu oczek, a Kanadyjczycy nie potrafili im się przeciwstawić. Niezła skuteczność Szwarca oraz Stephena Maara to było za mało na ich rywali. Ostatecznie zdołali uzbierać tylko 18 punktów i przed kolejnymi setami postawili się w trudnym położeniu.

Nerwowa końcówka

Japończycy dominowali w każdym elemencie. Dodatkowo cały czas popełniali mniej błędów własnych. Kiedy długą akcję skończył Yuki Ishikawa zrobiło się 7:5, ale Kanadyjczycy szybko wyrównali, a losy tej partii miały najbardziej wyrównany przebieg. Ekipa Sammelvuo poprawiła się przede wszystkim w polu serwisowym, co od razu miało przełożenie na wszystkie inne elementy. Przy zagrywce Stephena Maara objęli trzypunktowe prowadzenie i choć ich rywale próbowali się do nich zbliżyć, to skutecznie odpierali ich ataki. Po asie serwisowym Taishy Onodery zrobiło się 17:18 i dopiero po autowym ataku Ericka Loeppky’ego Azjaci doprowadzili do wyrównania. Wszystko miało rozstrzygać się w samej końcówce. W niej Kanadyjczycy mieli problemy z dobiciem się do boiska, gdyż niewiarygodne parady prezentował Tomohiro Yamamoto. To wyraźnie podbudowało Japończyków, którzy w końcówce zachowali więcej zimnej krwi i po zagraniu Ishikawy zwyciężyli 26:24. To właśnie ten zawodnik był najlepiej punktującym tego meczu, kończąc go z imponującym dorobkiem 26 punktów przy tylko trzysetowym spotkaniu. W półfinale ekipa z Azji zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Słowenii z Argentyną.

Japonia – Kanada 3:0
(26:24, 25:18, 26:24)

Składy zespołów:
Japonia: Nishida (7), Onodera (7), Otsuka (10), Yamauchi (3), Sekita (1), Ishikawa (26), Yamamoto (libero) oraz Fukatsu, Miyaura (2), Kentaro, Kai
Kanada: Herr (1), Maar (14), Van Berkel (4), Szwarc (17), McCarthy (6), Loeppky (10), Lui (libero) oraz Hoag, Hofer, Demyanenko, Walsh

Zobacz również:
Wyniki turnieju finałowego LN M

źródło: inf. własna

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHurkacz otworzył się jak nigdy dotąd. Rzucił odważną deklarację
Następny artykułZespół „Myslowitz” na Dniach Sędziszowa