A A+ A++

Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota do Nowego Sącza nie mogli pojechać w pełnym składzie, bo w meczu z Sandecją nie mogli zagrać Pirolo, Kamil Dankowski i Ricardinho. Dwóch pierwszych pauzowało za nadmiar żółtych kartek, a uraz Brazylijczyka wymaga dłuższego leczenia. 

Mimo tych perypetii trener ŁKS był jednak optymistą przed meczem. – Zespół łapie powoli już to, czego oczekuję. Celem jest zwycięstwo. Na pewno nie jedziemy tam z myślą, żeby grać z kontry czy na remis – deklarował szkoleniowiec.

Trener łodzian dokonał małej rewolucji. Jedna z nowości prawdopodobnie miała polegać na powierzeniu Duńczykowi obowiązków playmakera, ale ostatecznie Antonio Dominguez był odpowiedzialny za rozgrywanie. Zastąpienie Dankowskiego zaś Tomaszem Nawotką było w pewnym sensie zaskoczeniem, jak wystawienie Piotra Gryszkiewicza od pierwszej minuty.

ŁKS zaczął nawet ofensywnie, agresywnie. Szkopuł w tym, że przewaga trwała raptem kwadrans. Najpierw po strzale Domingueza niewiele zabrakło, aby łodzianie objęli prowadzenie. Później Michał Trąbka spróbował sprawdzić bramkarza, ale bez efektu. Osamotniony Łukasz Sekulski niewiele mógł zrobić, a Duńczyk raczej spacerował po boisku, niż biegał.

Trener Sandecji Dariusz Dudek widać zna doskonale wartość łodzian, a przede wszystkim ich styl gry, bo akcji ofensywnych gości było jak na lekarstwo. Na domiar złego w 25. minucie Sekulski został staranowany przez bramkarza. Napastnik stracił na moment przytomność, opuścił na noszach boisko, a po chwili piłkarza odwiozła do szpitala karetka.

Mimo straty Sekulskiego, łodzianie nie musieli wcale pierwszej połowy przegrać 0:1. Ale wiadomo, że wciąż piętą achillesowa drużyny z al. Unii jest defensywa. Najpierw błąd popełnił Adrian Klimczak, później Maciej Dąbrowski i Jan Sobociński pozostawili zbyt wiele miejsca, a Kamil Ogorzały nie dał szans Arkadiuszowi Malarzowi. To prawda, ale błąd łodzian potrafili jednak bezlitośnie wykorzystać gospodarze. Gola łodzianie mogli stracić już wcześniej, bo w 17. min Sobociński wybił piłkę z linii bramkowej.

Po zmianie stron uderzył jednak słabo Rygaarda z rzutu wolnego, dlatego Dawid Pietrzkiewicz nie miał problemu. Za chwilę wszystko wróciło do normy i Sandecja znów dominowała na boisku. Łodzianie cały czas jednak gonili wynik. Mimo że Duńczyk do przerwy był niewidoczny, decyzja Mamrota, aby pomocnika nie odesłać do szatni, okazała się szczęśliwa. Właśnie Rygaard – po błędzie bramkarza i obrońców – doprowadził do remisu. Tym samym w ŁKS zaliczył premierowe trafienie.

W doliczonym czasie łodzianie nie byliby sobą, gdyby znów nie popełnili błędu w obronie. Maksymilian Rozwandowicz sfalował w polu karnym Dawida Błanika, a Michał Piter-Bućko wykorzystał jedenastkę. Widać doświadczony pomocnik zapomniał, że prezenty na świątecznego zająca robi się dopiero 4 kwietnia.

Ogólnie faworyt rozczarował, bo nie miał żadnego wyrazistego atutu. Łodzianie zachowywali się w polu karnym rywala, jakby nie wiedzieli, o co chodzi. Wariant ze skrajnymi pomocnikami (Trąbka – Gryszkiewicz) był łatwy do rozszyfrowania, a o stałych fragmentach lepiej nie wspominać.

 W następnej kolejce – 3 kwietnia – ŁKS zagra u siebie z GKS Bełchatów o godz. 17.

Sandecja Nowy – ŁKS 2:1 (1:0)

Gole: Ogorzały (33), Piter-Bućko (90, karny) – Rygaard (63.)

Sandecja: Pietrzkiewicz – Danek, Boczek, Piter-Bućko, Dziwniel – Chmiel, Hajda, Kasprzak, Małkowski (71. Błanik), Ogorzały (88. Ella) – Rubio (71. Victor).

ŁKS: Malarz – Nawotka, Dąbrowski, Sobociński, Klimczak – Trąbka (83. Wolski), Rozwandowicz, Domínguez, Rygaard, Gryszkiewicz (58. Marciniak) – Sekulski (30. Janczukowicz).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGeorge R.R. Martin podpisał nową umowę z HBO. Pisarz zostanie producentem projektów związanych z Grą o Tron
Następny artykułZiobro: Ufam, że marszałek Senatu zmieni swoją decyzję ws. zrzeczenia się immunitetu