Trwają eliminacje do piłkarskiego Euro 2025 kobiet, które odbędzie się w przyszłym roku w Szwajcarii. Biorą w nich udział także Polki, które jednak po czterech spotkaniach mają na koncie 0 pkt i bilans bramkowy 3:13, po dwóch porażkach z Niemkami, a także po jednej a Austrią i Islandią. Dwie najlepsze drużyny awansują na Euro. Dwie pozostałe zagrają w barażach, jako że nasza kadra gra w najwyższej dywizji, czyli A.
Białoruś i Rosja ramię w ramię. Litwa bojkotuje
Jednak niedawno głośno zrobiło się o dywizji C. Do jednej grupy trafiły tam Litwa oraz Białoruś. Gdy tylko wiadomo było, że te dwa kraje mają ze sobą grać, prezes litewskiej federacji od razu zapowiedział, że ich kadra nie ma najmniejszego zamiaru rozgrywać tych dwóch spotkań. Powód było oczywisty. Rządzona przez Aleksandra Łukaszenkę Białoruś otwarcie wspiera Rosję w trwającej od dwóch lat napaści na Ukrainę.
Edgars Stankevicius, bo tak nazywa się prezes federacji piłkarskiej na Litwie, stanowczo twierdził, że nie obchodzą go żadne kary, walkowery czy cokolwiek miałoby w związku z tym litewską kadrę spotkać. Swoją decyzję oficjalnie przedstawił przedstawicielom UEFA. Jak sam stwierdził, regulamin nie był jasny co zrobić w takiej sytuacji.
UEFA postępuje jak UEFA. Litwini wybrali dumę
UEFA jednak wiele się nie zastanawiała. Kwestie takie jak moralność czy zrozumienie nie okazały się dla nich zbytnio istotne. Litwinki ukarano dwoma walkowerami, dzięki czemu Białoruś trafiła prosto na szczyt tabeli. Federacja zaś otrzymała 10 000 euro kary do zapłacenia. Jednak tak jak zapowiadał Stankevicius, na Litwie nikt nie ma zamiaru się tym przejmować. Honor jest w tym wypadku na pierwszym miejscu. Nie to co u niektórych. Co ciekawe, jeżeli Białorusinki wygrają grupę, wejdą do baraży, a tam mogą zagrać m.in. z Polską. Jak zareaguje PZPN jeśli do tego dojdzie? Być może się przekonamy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS