Początek listopada tradycyjnie wiąże się z wizytami na cmentarzach. Niestety, w tym czasie przybywa na nich dużo nowych grobów. Chodzi o ofiary wypadków drogowych, a ściślej – tzw. NURD-ów, czyli niechronionych uczestników ruchu drogowego.
Statystycznie rzecz ujmując liczba ofiar śmiertelnych wypadków drogowych do jakich dochodzi w listopadzie, nie odbiega wcale od wyników miesięcy wakacyjnych. Przykładowo, w ubiegłym roku w lipcu zginęło na naszych drogach 227 osób. Listopadowy bilans ofiar śmiertelnych zamknął się liczbą 214 zgonów.
Problem w tym, że w lipcu doszło do 2 508 wypadków, a w listopadzie – zaledwie 1978. Wniosek? Wraz z nadejściem jesieni skokowo wzrasta wskaźnik “ciężkości” zdarzeń, za co odpowiada właśnie zwiększony udział w liczbie poszkodowanych niechronionych uczestników ruchu drogowego. Najlepiej obrazują do dane dotyczące liczby poszkodowanych w wypadkach pieszych.
W lipcu 2021 roku zanotowano wśród nich:
- 47 ofiar śmiertelnych,
- 299 rannych.
W listopadzie 2021 roku były to:
- 82 ofiary śmiertelne,
- 597 rannych.
Szybko zapadający zmrok i wzmożony ruch przechodniów sprawia, że listopad można niestety nazwać miesiącem śmierci na pasach. W listopadzie 2021 roku na przejściach dla pieszych zanotowano 391 wypadków, w których zginęło 29 osób, a 368 odniosło obrażenia. Dla porównania, cały ubiegły rok zamknął się liczbą 2349 wypadków na przejściach, w których życie straciły 153 osoby, a 2275 zostało rannych. Oznacza to, że co szósty ubiegłoroczny wypadek na przejściu dla pieszych wydarzył się właśnie w listopadzie.
Patrząc z takiej perspektywy można mówić o prawdziwej hekatombie. Pojedynczy miesiąc, stanowiący zaledwie 8,3 proc. całego roku, odpowiada bowiem za blisko 19 proc. ogółu ofiar śmiertelnych wypadków na przejściach dla pieszych i przeszło 16 proc. ogółu rannych.
Statystycznie rzecz ujmując, za zdecydowaną większość wypadków na przejściach dla pieszych odpowiadają kierujący. Sami policjanci przyznają jednak, że wielu tragedii można by uniknąć, gdyby poszczególni uczestnicy ruchu drogowego wykazywali się większym zrozumieniem i ostrożnością. Stąd, właśnie w okolicach listopada, policja prowadzi różne akcje mające poprawić bezpieczeństwo niechronionych uczestników ruchu. Oprócz wzmożonej liczby patroli dotyczy to również działań o charakterze prewencyjno-edukacyjnym.
W tym miejscu wypada chociażby przypomnieć – skierowany do samych pieszych – spot zatytułowany “A wystarczyło ruszyć dyńką!” przygotowany przez świętokrzyską policję. Krótki filmik skierowany jest właśnie do pieszych i skupia się na kwestii korzystania z telefonu komórkowego w czasie przechodzenia przez jezdnię.
Przypomnijmy – tyko w okresie od 1 stycznia do 31 sierpnia bieżącego roku Policja interweniowała 2495 razy wobec pieszych, którzy zignorowali zakaz korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego w czasie przechodzenia przez jezdnię, torowisko lub przejście dla pieszych. W wielu przypadkach oznacza to wejście na przejście dla pieszych, bez jakiegokolwiek rozglądania się na boki.
Spoty i kampanie kierowane do samych pieszych dzielą środowisko osób zajmujących się tematyką bezpieczeństwa ruchu drogowego. Najbardziej ortodoksyjni twierdzą, że tego typu działania są “skandaliczne” i prowadzą do “stygmatyzowania ofiar”. Argument jest prosty – w kontakcie z samochodem poszkodowanym zawsze jest pieszy, a dbanie o bezpieczeństwo niechronionych uczestników ruchu to obowiązek zmotoryzowanych.
Policjanci opierają się takiej narracji doskonale zdając sobie sprawę, że dopóki za kierownicami samochodów siedzieć będą ludzie, na drogach dochodzić będzie do tragedii. Nikt nie wsiada przecież do jakiegokolwiek pojazdu z zamiarem pozbawienia życia innej osoby. Nie można jednak zakładać, ż … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS