fot. Daniele Badolato / Lapresse
Lista nieoczywista na Mediolan-San Remo, czyli wybieramy zawodników, którzy sprawić mogą niespodziankę w pierwszym monumencie. Oto siódemka zawodników z drugiego szeregu, na których warto zwrócić uwagę w sobotę.
Mediolan-San Remo zostanie rozegrany po raz 112. w historii. Wyścig odbędzie się w sobotę (20 marca) i po ubiegłorocznych perturbacjach i zmianach, wraca do klasycznego układu trasy.
Czytaj: Układanka dobrze znana. Zapowiedź Mediolan-San Remo 2021
Wśród ekspertów panuje zgoda: największymi faworytami wyścigu będzie trójka: Julian Alaphilippe, Wout van Aert i Mathieu van der Poel. Choć “La Primavera” nie lubi niespodzianek, wybraliśmy siedmiu zawodników, którzy przy odpowiednim układzie mogą sprawić niespodziankę lub ubarwić rywalizację na trasie.
Philippe Gilbert (Lotto Soudal)
Gilbert to jeden z najbardziej utytułowanych kolarzy XXI wieku. Do pełni szczęścia brakuje mu triumfu w Mediolan-San Remo, który pozostaje jedynym monumentem, który nie padł jeszcze łupem belgijskiego punchera. W swoich 16 startach Gilbert najwyżej plasował się na 3. miejscu, na podium stając w 2008 i 2011 roku. Trudno znaleźć układankę, w której 38-latek będzie faworytem do zwycięstwa, ale zaangażowania i woli walki nie można mu odmówić.
Oczywiście Alaphilippe, Van der Poel i Van Aert to najwięksi faworyci na sobotę. Ale Mediolan-San Remo to jedyny monument, w którym tak wielu różnych zawodników ma szansę na zwycięstwo i nie inaczej będzie w tym roku. Jestem częścią silnego zespołu i widzę w tym tylko zaletę. Na koniec i tak o wszystkim zadecydują nogi
– mówił w komunikacie prasowym.
Caleb Ewan (Lotto Soudal)
W 2018 roku Ewan był bardzo blisko wielkiego zwycięstwa na via Roma w San Remo. “Pocket Rocket” przyprowadził grupę faworytów, ale tego dnia ze zwycięstwa cieszył się samotny uciekinier Vincenzo Nibali, który umknął swoim rywalom na Poggio. Teraz przy “wielkiej trójce” sprinterzy nie będą mieli łatwego życia, ale swego czasu Australijczyk potrafił minimalizować straty na mniejszych podjazdach. Pewną niewiadomą pozostaje jego dyspozycja, z Tirreno-Adriatico wycofał się na 3. etapie z powodu problemów żołądkowych. Co ciekawe, przed swoim najlepszym startem w Mediolan-San Remo także nie ukończył “Wyścigu Dwóch Mórz”. Ewan wraz z Johnem Degenkolbem zatroszczyć się ma o wynik ekipy, jeśli na Poggio nie da rady Gilbert i jeśli do mety dojedzie grupa.
Alex Aranburu (Astana-Premier Tech)
W swoim debiucie w minionym sezonie Hiszpan zajął 7. miejsce, ale nieco trudniejsza trasa wycięła większość szybkich kolarzy. Tym razem wyścig wraca do klasycznej wersji, a 25-latek będzie miał okazję udowodnić, że zrobił kolejny krok do przodu. Za nim 6. lokata w Omloop Het Nieuwsblad, przebłyski na etapach Tirreno-Adriatico i Tour de la Provence. Przy tak wielu różnych scenariuszach Aranburu powinien włączyć się do walki w pierwszej większej grupie. W sobotę przekonamy się, czy zawalczy o coś więcej niż tylko miejsce w szerokiej czołówce.
Christophe Laporte (Cofidis, Solutions Credits)
Od początku sezonu Francuz znajduje się w dobrej dyspozycji. Na trasie Paryż-Nicea udowodnił, że nawet większe hopki nie stanowią dla niego problemu. Niestety tego samego nie możemy powiedzieć o jego sprincie, gdzie widać pewne pole do poprawy. Niemniej swój najlepszy wynik z 2018 roku (był 13.) powinien poprawić, szczególnie jeśli na via Roma zobaczymy finisz z większej grupy faworytów.
Sonny Colbrelli & Matej Mohoric (Bahrain-Victorious)
Obydwaj zawodnicy weszli w ten sezon po cichu. Do tej pory zaliczyli tylko po trzy starty w klasykach i trudno powiedzieć coś więcej o ich aktualnej formie. Włoch powinien liczyć na finisz z większej grupy. Najlepszą szansę miał jeszcze w barwach Bardiani w 2014 roku, gdzie ostatecznie zajął 6. miejsce. Słoweniec z pewnością wykorzysta swoje znakomite umiejętności zjazdowe, które w ostatnich latach zaprowadziły go dwukrotnie do czołowej 10-tki. Ciężko jednak wyrokować, na której pozycji przekroczy szczyt Poggio di Sanremo w czasach eksplozywnych puncherów.
Anthony Turgis (Team Total Direct Energie)
W ostatnim czasie Anthony Turgis doskonale radzi sobie w północnych klasykach, a wysoką formę potwierdził 2. miejscem w Kuurne-Bruksela-Kuurne. Co prawda “La Primavera” to zupełnie inny rodzaj ścigania, ale już w zeszłym roku zakończył wyścig tuż za grupą faworytów. Teraz Francuz wydaje się być jeszcze lepszym zawodnikiem. Ze wsparciem doświadczonych kolegów takich jak Niki Terpstra, czy Edvald Boasson Hagen każdy scenariusz wydaje się możliwy do spełnienia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS