A A+ A++

Byłem bliskim kumplem Marka Kotańskiego, pomagałem mu, wspierałem finansowo Monar, dawałem im instrumenty, uczyłem narkomanów grać. Przyjaźniliśmy się, choć dzieliło nas jedno ogromne „ale”: ja uważałem (i nadal uważam), że wszystkie narkotyki powinny być legalne, on – że nie. Ja, że legalizacji powinna towarzyszyć obłędna edukacja i oferta życiowa dla młodych, by nie chcieli tracić życia w narkotycznym mroku, on twierdził, że ludzie są zbyt słabi i nadal będą ćpać. Ja, że niektórzy nie są w stanie żyć na jawie, mają lęki, traumy, muszą pić czy ćpać, gdyż nie dają sobie rady na trzeźwo – w końcu lekarze też przepisują ludziom valium, prozac, legalne opioidy, by dali sobie radę. Karać więzieniem ludzi przerażonych życiem to jak powiedzieć: „Nie umiesz żyć, to skacz z okna, inaczej pójdziesz do więzienia”. A on, że trudno, taka jest cena walki. Takie tam gadki. Ja o wolności wyboru, on o trosce, którą postrzegał dość radykalnie.

Sytuacja podobna do dzisiejszej powstała, gdy mój syn pewnego dnia mnie zapytał, co to są narkotyki. Miał 12 lat. Jeszcze dziecko. I ja mu powiedziałem zgodnie z prawdą, że to zajebista rzecz, bo gdyby była zła, to nikt by nie brał. Świat po nich jest piękniejszy, widzi się rzeczy niewidzialne, lata się w powietrzu, kolory są jak z kreskówki, muzykę słychać lepiej i fantazję ma się nieskończoną. Jednym słowem – rewelacja. Mają tylko jedną wadę: zabijają. 9 na 10 osób musi umrzeć przed czasem, nieodwołanie, za rok, pięć, góra dziesięć lat. „Skoro się umiera, to dlaczego uważasz, że powinny być legalne?” – zapytał. „Bo ludzie powinni móc decydować o sobie. Bo niektórzy nie potrafią żyć na trzeźwo. Muszą jedynie wiedzieć, co im grozi. Powinni znać skutki”.

On się zamyślił. Po chwili milczenia dodałem: „Nigdy nie dostałeś ode mnie lania, nawet klapsa, ale to jest jedyny przypadek, kiedy ci wpierdolę strasznie, kiedy się dowiem, że coś brałeś. I mówię to serio”. Spojrzał zdumiony: „No to jak, jesteś za legalizacją, a mnie będziesz bił?”. Ja: „Tak, bo cię kocham strasznie i dla ratowania twojego życia jestem w stanie wybić ci wszystkie zęby z twojej pięknej facjaty. Bylebyś żył. W walce o twoje życie mogę ci połamać wszystkie żebra i ręce. Gdybyś wypadł za burtę statku, też nie będę się cackał, że ci potargam włosy czy zerwę skalp, gdy cię będę wyciągał z oceanu, bo to będzie walka o twoje życie. W tej walce spuszczę ci wpierdol do nieprzytomności, jak będzie trzeba. A dilera znajdę i zabiję, bo to morderca, który wie, że ci dostarcza śmierć”. Tyle.

Otóż ja w tej chwili w podobny sposób bronię siebie i swoich bliskich przed covidem i przed ludźmi, którzy to świństwo roznoszą. Muszą wiedzieć, że jeśli się nie zaszczepią, będą je roznosili świadomie. Mogą robić ze sobą, co chcą, jest wolność, nie muszą się szczepić, ale nie mają prawa namawiać innych, by się nie szczepili, bo w ten sposób stają się dilerami, którzy mówią: „Weź heroinę, masz tu kokę, nic ci nie grozi”. Jest dokładnie odwrotnie: grozi ludziom śmierć.

Wtedy pojechałem z Tytusem do Monaru, poznał Kotańskiego i na własne oczy zobaczył w hospicjum umierających ćpunów. Trzydziestoletniego starca z mózgiem dziurawym jak ser szwajcarski. Bajka się skończyła. Nigdy nie wziął narkotyków. W czasie pandemii zmarło około 30 osób, które mniej lub bardziej znałem, to jest dla mnie horror – to jest nowe hospicjum. Dotychczas to była jedna, dwie osoby rocznie, zawsze wstrząs, szok, zaskoczenie. Teraz to jest niekończąca się seria, codziennie ktoś, wczoraj zdrowy i wesoły – i dziś go nie ma. Tak działa covid. Mówienie, że jest inaczej, jest jak mówienie, że heroina jest zdrowa.

Nigdy bym z bliskimi nie pojechał w strefę żółtej febry czy cholery, jeśli byśmy nie byli zaszczepieni. Ty może tak, Twoja sprawa. Ja chcę, byśmy żyli, i wolę ślepą prewencję niż luz śmierci. Ty możesz jechać, czemu nie, tylko ja potem będę Cię unikał, to oczywiste, póki się nie przekonam, że jesteś zdrowy. Gdy mi pokażesz kwit, żeś się zaszczepił – będzie git. Mój strach zniknie. To są prozaiczne praktyki w obronie życia. Mamy rozum i odcinamy się od źródła zagrożenia. Łatwiej się zaszczepić, nawet jeśli szczepionka jeszcze nie jest doskonała, niż potem rozpaczać i biegać z nekrologiem po fejsbuku. Love.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułInformacje Dnia 03.01.2021 [20.00]
Następny artykułIgrzyska, których nie było