A A+ A++

Lis polarny podobno jest bardziej przyjaznym człowiekowi zwierzęciem niż jego rudy kuzyn. Zamieszkuje wysunięte na północ zakątki świata, ma małe uszy, ale jakże grube i puszyste futro. Zwierzę to należy do gatunków uważanych za jeden z wyznaczników zmian klimatycznych. M.in. właśnie z tego powodu powstała grupa badawcza zajmująca się wyłącznie lisem polarnym.

Lis polarny, fot. shutterstock
  1. Lis polarny – gdzie chłodniej, tam futra więcej
  2. „Inbred” czyli chów wsobny u lisów polarnych
  3. Lemingi i zmiany klimatu, a sprawa lisa polarnego

Lis polarny – gdzie chłodniej, tam futra więcej

Lis polarny (Vulpes lagopus) jest nazywany również pieścem, występuje na świecie w kilku podgatunkach i dorasta, w zależności od płci 47 – 55 cm (samice) oraz 49 – 57 cm (samce). Dodatkowo na ogon przypada ok. 30 cm i jest to może nie ruda, ale w zależności od pory roku gruba, puszysta kita biała lub brązowa. Masa ciała tego zwierzęcia zazwyczaj nie przekracza 5 kg.

Budowa lisa polarnego wykazuje mnóstwo cech wskazujących nam w jakim środowisku przyszło mu żyć. Otóż ssak ma krótkie, okrągłe uszy, krótki pyszczek, krótkie nogi i dużą ilość puszystego futra. Oczywiście poszczególne podgatunki różnią się od siebie wielkością, ale ogólnie rzecz biorąc w porównaniu z lisem rudym, lis polarny jest stosunkowo małym przedstawicielem rodzaju Vulpes. Wymiana futra z zimowego na letnie zachodzi w okresie od maja do lipca, wtedy właśnie zwierzęta przestają być śnieżnobiałe, a zaczynają brązowe. Wszystko oczywiście podyktowane zmieniającymi się warunkami środowiska. Krajobrazy dalekiej północy przybierają właśnie takich żółtozielonobrązowych barw, a lisy „tylko” dostosowują swoje umaszczenie do tego faktu. Niewątpliwie umożliwia im to polowania na takie zwierzęta jak: lemingi, różnego rodzaju morskie gatunki ptaków, ryby, wodne bezkręgowce czy jaja. Niestety ten sposób życia jest obarczony dużym ryzykiem, zwłaszcza jeśli ma się takie a nie inne rozmiary ciała. Należy wykazać się dużym sprytem, by funkcjonować w warunkach tundry, bowiem na lisy polarne czyha wiele niebezpieczeństw, i to z różnych stron – wody, lądu czy powietrza. Drapieżnikami będącymi w stanie zagrozić temu zwierzęciu są lisy rude, orły przednie, wilki, a nawet rosomaki. Między innymi właśnie z tego powodu wiodą głównie nocny tryb życia, jednak to o jakiej porze dnia będą funkcjonować, zależy od części zasięgu występowania gatunku w jakiej żyje dany osobnik, dostępności odpowiedniego pokarmu oraz kryjówek zapewniających bezpieczeństwo w razie ataku napastnika.

A gdzie można spotkać to zwierzę? Trochę już wspomniałem i dałem Wam kilka podpowiedzi, ale doprecyzuję. Lis polarny to gatunek eurazjatycko-amerykański. Areał rozciąga się od północnych krańców Europy, przez Rosję, Syberię, aż po Alaskę i dalej Kanadę do Grenlandii. W krajach skandynawskich objęty jest ochroną ścisłą, a jego status na tym obszarze określa się jako „krytycznie zagrożony”. Na tak dużym obszarze wyróżniono jak dotąd 4 podgatunki. V. l. lagopus – czyli nominatywny spotykany na większej części zamieszkiwanego terenu. V. l. beringensis – występujący na wyspach komandorskich oraz w Rosji, kolejny to V. l. fuliginosus – mieszkaniec Islandii, Grenlandii i Svalbardu oraz V. l. pribilofensis – podgatunek alaskański, spotykany także na wyspach Pribyłowa. Latem dobierają się w monogamiczne pary, a ich sezon rozrodczy zaczyna się już w kwietniu. Ciąża trwa ok. 52 dni i po tym czasie samica rodzi 6 – 12 szczeniąt. Rekordowe mioty liczyły nawet 25 osobników. Noworodki są pokryte ciemnobrązowym futrem, które z czasem rośnie i już w drugim tygodniu życia staje się jaśniejsze. Przychodzą na świat w półkach skalnych wzdłuż dolin rzecznych oraz wybrzeży, a jeśli rodzice zamieszkują płaskie przestrzenie tundry, wtedy kopią nory o głębokości 1 – 4 m zakończone komorą lęgową.

Wymiana futra z zimowego na letnie zachodzi w okresie od maja do lipca, wtedy właśnie zwierzęta przestają być śnieżnobiałe, a zaczynają brązowe. Fot. shutterstock

„Inbred” czyli chów wsobny u lisów polarnych

Skandynawska populacja lisa polarnego boryka się z ogromnymi problemami. Do dzisiaj gatunek ten na kontynentalnej części Norwegii oraz Szwecji, z pomocą zaangażowanych w jego ochronę naukowców, opornie stawia czoło wyzwaniu rzuconemu wiele lat temu.

Otóż historia ochrony genetycznych zasobów lisa polarnego ma swoją genezę jeszcze przed XIX wiekiem. Tak naprawdę nie wiemy jak wcześniej wyglądał odstrzał tych zwierząt, zapiski na jakich bazują badacze pochodzą właśnie z XIX wieku i od tego momentu jesteśmy w stanie powiedzieć, że ssak ten nie miał lekko. W omawianym okresie skandynawska populacja lisa polarnego wynosiła ok. 10 000 osobników. To suma liczebności z Norwegii, Szwecji i Finlandii. Natomiast już w roku 1928, kiedy to Szwecja objęła ssaka ochroną, mówiono o zaledwie kilkuset osobnikach. Niektóre źródła podają nawet, że zachowało się zaledwie 150 zwierząt. Kolejno w 1930 oraz 1940 Norwegia oraz Finlandia wprowadziły podobne akty prawne jak ten szwedzki. W ten sposób rozpoczęto prawną, oficjalną ochronę lisa polarnego na półwyspie Skandynawskim. Owszem zakaz nielimitowanego odstrzału na krótką metę spowodował pewne korzyści, jednak populacja została bardzo, ale to bardzo przetrzebiona, a poszczególne osobniki zaczęły tworzyć tzw. populacje wyspowe, czyli oddzielone od siebie. To z kolei spowodowało, że blisko ze sobą spokrewnione samce zaczęły łączyć się w pary z blisko spokrewnionymi samicami. Efekt? „Inbred”, tj. chów wsobny. Jakie są jego konsekwencje? Między innymi takie, że po 70 latach ochrony, czyli w roku 1998 jedyne do czego udało się doprowadzić, to ustabilizowanie liczebności oraz zatrzymanie dalszego spadku populacji. Jednak mimo wielu podjętych działań ochronnych, skutków w postaci odbudowy liczebności populacji próżno było szukać.

W latach 2001 – 2015 zbadano materiał genetyczny, poszczególnych skandynawskich populacji tych zwierząt. Wynik? Chyba w takiej sytuacji nie powinien nikogo dziwić. Lisy tworzące dane subpopulacje, wewnątrz były bardzo blisko spokrewnione, ale na przestrzeni niemal 80 lat silnej fragmentacji tzw. „metapopulacji” gatunku, ssaki wykazywały bardzo duże różnice pomiędzy subpopulacjami. Wtedy lampka w wielu głowach się zaświeciła i przystąpiono do działania. Zaczęto „mieszać” zwierzęta między populacjami. Część odchowano w niewoli, po czym wypuszczono do nowego środowiska gdzie indziej. Aby się dowiedzieć, czy taka taktyka ma sens, wypuszczane lisy znakowano, a także zakładano im nadajnik, który informował badaczy o przemieszczaniu się zwierzęcia. M.in. na tej podstawie udało się ustalić, czy nowi „imigranci” łączą się w pary, a ich potomstwo idzie w świat. To była bardzo żmudna praca, bowiem zbierano próbki materiału genetycznego od młodych, potencjalnie dzieci wprowadzonych do środowiska osobników. Cóż się okazało? W latach 2010-2015 udział materiału genetycznego wypuszczonych osobników systematycznie wzrastał. Zaowocowało to także powolnym, acz systematycznym wzrostem liczebności populacji. Oczywiście na to składało się jeszcze kilka innych działań, które pomogły lisom polarnym, m.in. kontrola lisów rudych na terenach zamieszkiwanych przez oba gatunki oraz tworzenie stanowisk dokarmiania.

Młode lisy polarne, fot. shutterstock

Lemingi i zmiany klimatu, a sprawa lisa polarnego

Pamiętacie pojęcie „mysi rok” względem sów? Odnosiło się do tzw. „urodzaju” gryzoni, a ten w wielu miejscach jest z kolei związany z urodzajem dębów, orzechów lub innych roślin, które z powodzeniem są zjadane przez te ssaki. Im więcej żołędzi, tym więcej myszy, a im więcej myszy, tym większe przychówki sów. Tak mniej więcej w dużym skrócie można przedstawić ten cykl roczny, który powtarza się co jakiś czas.

Podobnie rzecz ma się w przypadku lisów polarnych, z tym że ich żywot jest często ściśle uzależniony od „dostępności” lemingów w zajmowanym przezeń terytorium. Mniej więcej co 3-4 lata dochodzi do swoistego „wybuchu” populacji lemingów. Przyczyny tego zjawiska są różne, jednak trudno jednoznacznie określić, co stoi za takim stanem rzeczy. Pewne jest jednak to, że w takim cyklu pojawiają się cieplejsze wiosny w tundrze. Dlatego właśnie okres wegetacji jest wówczas bardziej obfity, a skoro obfitość, to i dobrobyt, zatem lemingi mnożą się na potęgę. Ten łańcuszek zależności pociąga za sobą konsekwencje w postaci gromadzących się drapieżników, tam gdzie zwierząt tych jest najwięcej. Same zaś drapieżniki zachęcone takim stanem rzeczy, chętniej przystępują do rozrodu, a nawet, jeśli im się uda, powtarzają mioty. Jak zatem to wszystko ma się do zmian klimatycznych? Teoretycznie ocieplenie, powinno sprzyjać lisom, ponieważ im cieplej, tym więcej potencjalnych ofiar, jednak czy na dłuższą metę tak uformowany łańcuch zależności przetrwa? Otóż nie. Lemingi także potrzebują odpowiedniej okrywy śnieżnej. Ta zapewnia im odpowiedni pokarm. Na przestrzeni tysięcy lat, lemingi przystosowały się do życia pod pokrywą śnieżną zimą. W siatce korytarzy otaczającej „wieczną zmarzlinę” mają dostęp do korzonków roślin, którymi żywią się w czasie zimy. Zmiany grubości pokrywy śnieżnej, a tym samym zmiany wilgotności gleby, zaburzają dotychczasowy stan rzeczy. Gryzoniom trudniej wykopać korytarze, a jeśli i to im się uda, to z kolei dostęp do właściwego pokarmu bywa bardzo utrudniony, bowiem trudno sięgnąć po korzenie. Na dłuższą metę znane nam piki populacji lemingów odejdą do lamusa, a tym samym takie zjawisko będzie limitować wielkość populacji lisów polarnych. Poza tym na terenach, gdzie wzrasta temperatura, otwarte przestrzenie tundry powoli zamieniają się w lasy, a tych lemingi nie lubią.

Lis polarny to bardzo ciekawe zwierzę, świetnie przystosowane do warunków środowiska w jakim mu przyszło żyć. Grube futro o odpowiedniej barwie, krótkie nogi, krótkie uszy, duże oczy i wreszcie krótki pysk. Czy uda mu się przetrwać? Miejmy taką nadzieję. Jak widać nie dość, że zmiany klimatu raczej nie sprzyjają temu zwierzęciu, to jeszcze na dodatek presja ze strony człowieka mogła doprowadzić do zagłady gatunku, czego przedsmak obserwowaliśmy w XIX i na początku XX wieku, kiedy to w Skandynawii polowano nań bez jakichkolwiek ograniczeń. Wyciągnijmy z tych lekcji wnioski.

Ekologia.pl (Kacper Kowalczyk)

Bibliografia

  1. Castello J. R. 2018. ; “CANIDS OF THE WORLD Wolves, Wild Dogs, Foxes, Jackals, Coyotes, and Their Relatives”; Princeton University Press Princeton and Oxford: 176 – 183.;
  2. “Program, abstracts and list of participants 5 th International Conference in Arctic Fox Biology ”; Université du Québec à Rimouski Québec, Canada, 12-15 October 2017;
  3. Hasselgren M., Angerbjorn A., Eide N. E., Erlandsson R., Flagstad Ø., Landa A., Walle´n J., Nore´n K. 2018. ; “Genetic rescue in an inbred Arctic fox (Vulpes lagopus) population. ”; Proc. R. Soc. B 285: 20172814.;
  4. Martín-Serra A, Nanova O, Varón-González C, Ortega G, Figueirido B. 2019; “Phenotypic integration and modularity drives skull shape divergence in the Arctic fox (Vulpes lagopus) from the Commander Islands. ”; Biol. Lett. 15: 20190406.;
  5. Noren K., Heresetinsson P., Samuelis G., Eide N. E., Fuglei E., Elmhagen B., Dalen L., Meijer T., Angerbjorn A. 2012. ; “From monogamy to complexity: social organization of arctic foxes (Vulpes lagopus) in contrasting. ”; Canadian Journal of Zoology-Revue Canadienne De Zoologie. 90. 1102-1116.;
  6. “https://www.biologicaldiversity.org/programs/climate_law_institute/the_arctic_meltdown/slideshow_text/arctic_fox.html”; data dostępu: 2020-11-09
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Piotrków Trybunalski: Wierzejską połączymy z Broniewskiego
Następny artykułPowiat Opole: Pomoc powiatu w leczeniu pacjentek onkologicznych