W poprzednim sezonie obie drużyny rywalizowały ze sobą trzykrotnie. W rozgrywkach grupowych kielczanie dwukrotnie w ciągu tygodnia wygrali z zespołem trenera Carlosa Ortegi (w Barcelonie 32:30 i 29:27 w Kielcach). Ale w czerwcu w meczu decydującym o końcowym triumfie w Lidze Mistrzów po dramatycznym meczu lepsi byli rywale, którzy wygrali po rzutach karnych.
ZOBACZ TAKŻE: LM piłkarzy ręcznych: Orlen Wisła Płock lepsza od FC Porto
Mistrzowie Hiszpanii w czwartkowym meczu wystąpili w najsilniejszym składzie, a polska drużyna bez kontuzjowanych Elliota Stenmalma i Tomasza Gębali. Spotkanie lepiej rozpoczęli kielczanie, którzy po bramkach Arcioma Karaleka i Szymona Sićki prowadzili 2:0. Kiedy jednak na ławkę kar powędrował Benoit Kounkoud, ekipa z Katalonii szybko doprowadziła do wyrównania, a w piątej minucie po trafieniu Ludovica Fabregasa wyszła na prowadzenie (3:2).
Teraz z kolei gospodarze grali w osłabieniu (kary dla Diki Mema i Blaza Janca). Wykorzystali to podopieczni Tałanta Dujszebajewa. Po bramce Kounkouda Łomża Industria wygrywała 6:4 (9. min). Mistrzowie Hiszpanii ponownie odrobili straty, m.in. dzięki świetnej postawie bramkarza Emila Nielsena. Zawodnik sprowadzony z HBC Nantes obronił rzuty Alexa Dujshebaeva i Igora Karacica.
Spotkanie od początku toczyło się w zawrotnym tempie, a akcje przenosiły się błyskawicznie spod jednej bramki pod drugą. Długo wynik oscylował wokół remisu. Jeszcze w 23. min Barcelona prowadziła tylko 14:13 (bramka Moryty), ale ostatni fragment pierwszej połowy to popis „Blaugrany” i Emila Nielsena. Duńczyk stanowił zaporę niemal nie do przebycia, broniąc m.in. rzuty karne wykonywane przez Morytę i Nedima Remilego, a jego koledzy z pola imponowali grą w defensywie. Kielczanie mieli z nią ogromne problemy. Po 30 min. ekipa z Płw. Iberyjskiego miała pięć trafień przewagi (18:13). W zespole gospodarzy oprócz Nielsena świetną partię rozgrywali Fabregas i Mem (odpowiednio sześć i pięć bramek do przerwy).
Mimo niekorzystnego wyniku goście nie zamierzali składać broni. Kilka piłek na początku drugiej części spotkania odbił Andreas Wolff i kielczanie zaczęli niwelować straty. Po okresie świetnej gry, po bramce Daniela Dujshebaeva mistrzowie Polski przegrywali już tylko 17:19 (40. min). Trzy minuty później Wolff zatrzymał Fabregasa, a goście po trafieniu Kounkouda zdobyli trafienie kontaktowe (20:21).
Ortega błyskawicznie poprosił o czas. Rady szkoleniowca poskutkowały, bo jego podopieczni po trzech bramkach z rzędu (Janc, Melvyn Richardson i Luis Frade) odskoczyli na dystans czterech trafień (24:20 – 47. min). W 51. min. czerwoną kartką za faul na młodszym synu trenera Łomży Danielu otrzymał Luis Frade. Po chwili Gonzalo Pereza de Vargasa pokonał Moryto i Barcelona prowadziła tylko dwiema bramkami (26:24).
W zespole gości pierwsze skrzypce grał w tym czasie Alex Dujshebaev, który w całym spotkaniu zdobył pięć bramek. Mimo jego bardziej postawy i ambitnej gry całej drużyny, kielczanie nie zdołali odwrócić losów rywalizacji. Gospodarze odnieśli drugie zwycięstwo w tym sezonie, a Łomża Industria poniosła pierwszą porażkę.
FC Barcelona – Łomża Industria Kielce 32:28 (18:13)
JŻ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS