Wiecie, że 477-konny Lexus GS F napędzany bulgoczącą V-ósemką żyje i ma się dobrze? Samochód przeszedł właśnie lifting. Modernizacja dotyczy jednak wyłącznie… rynku japońskiego.
Na rynku europejskim Lexus GS musiał ustąpić miejsce modelowi ES. A to doprowadziło nie tylko do zmiany generacyjnej w segmencie E japońskiej oferty, ale przede wszystkim sprawiło że z europejskich salonów zniknął mocny sedan GS F. Czy jest czego żałować? I to jeszcze jak! W końcu klasyczna limuzyna była napędzana jeszcze bardziej klasycznym silnikiem. Benzyniak miał aż 5 litrów pojemności oraz osiem cylindrów ustawionych w układzie V. A to jeszcze nie koniec, bo moc auta sięga 477 koni mechanicznych, czas sprintu do pierwszej setki wynosił tylko 4,6 sekundy, a prędkość maksymalna oscylowała w granicy 270 km/h.
Szkoda że tak fajne auto musiało zniknąć z rynku europejskiego. Dobra informacja jest taka, że Lexus GS F nie został uśmiercony na dobre. Przykład? Jego sprzedaż cały czas trwa np. w Japonii. Samochód w Kraju Kwitnącej Wiśni przeszedł właśnie drobny lifting. Co się zmieniło? Tak naprawdę cztery rzeczy. Po pierwsze obręcze aluminiowe otrzymały nieco “przydymioną” barwę. Po drugie zaciski hamulców stały się niebieskie. Poza tym inżynierowie zajrzeli też do wnętrza i zwiększyli ilość białych wstawek oraz zmienili niektóre materiały w konstrukcji zawieszenia – tak żeby sedan lepiej się prowadził.
Zobacz również:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS