Górnik Zabrzeto akurat jedna z nielicznych drużyn, które z Rakowem grać potrafią. Od awansu częstochowian do Ekstraklasy, obie te drużyny zmierzyły się w lidze osiem razy i połowę tych spotkań wygrał 14-krotny mistrz Polski, dwa razy był remis. Raków o swój pierwszy tytuł walczy w tym sezonie i choć ma sporą przewagę nad goniącą go Legią Warszawa, to jednak początek tego rundy nie był jakoś szczególnie udany. Owszem, zespół Papszuna nie przegrał, ale remisy w Grodzisku Wlkp. z Wartą i Mielcu oraz wymęczone 1-0 z Piastem Gliwice to nie jest jakieś szczególne osiągnięcie. Zwłaszcza, że główny kandydat do tytułu miał znacznie większe problemy z kreowaniem sytuacji i ich wykańczaniem niż jesienią.
Szybki cios Vladislavsa Gutkovskisa. I przegląd sytuacji Władysława Koczerhina
Mecz z Górnikiem, który od pięciu kolejek nie wygrał w lidze, miał być więc pewną odpowiedzią, w którą stronę zmierza zespół Marka Papszuna. Pierwsza połowa z pewnością jej nie dała, choć przecież zaczęła się dla gospodarzy doskonale. W potężnej ulewie szybko objęli oni prowadzenie, za sprawą świetnego zachowania Władysława Koczerhina, który w 10. minucie przyjął dość trudną piłkę na klatkę piersiową, a później nie uderzył na bramkę, tylko dograł na prawo do Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz nie grzeszy w ostatnich miesiącach skutecznością, ale w tej sytuacji nie zawiódł – uderzył w dalszy róg, a piłka minęła nogi dwóch interweniujących obrońców gości. No i ręce Daniela Bielicy, który nie był w stanie jej sięgnąć.
Górnik bezradny w ofensywie. Skutecznie się jednak bronił
Częstochowianie zdecydowanie lepiej wyglądali w środkowej strefie, ale wielu kolejnych okazji nie mieli. Pomylił się w 25. minucie Gutkovskis, choć celował niemal w to samo miejsce, co przy golu, później spudłował Koczerhin. Zabrzanie od początku mieli w ofensywie ogromne problemy. Być może lepszym wyborem byłoby wystawienie klasycznego napastnika, a nie Lukasa Podolskiego, który szybkościowo ustępował rywalom. Szymon Włodarczyk zaczął bowiem to spotkanie na ławce rezerwowych. Goście mieli dwa udane wyjścia w pole karne Rakowa – w 6. minucie Podolski z dość ostrego kąta uderzył w boczną siatkę, a tuż przed przerwą były mistrz świata świetnie dośrodkował na dalszy słupek, ale Kanji Okunuki nie za bardzo wiedział, jak się złożyć do strzału.
Oblężenie bramki Górnik Zabrze – bramkarz wszystko bronił!
Jeśli w pierwszej połowie zabrzanie mieli sposób na powstrzymywanie ofensywy Rakowa, to w drugiej zostali już całkowicie zdominowani przez lidera Ekstraklasy. Raków od razu dał mocny sygnał, że jednobramkowe prowadzenie go nie zadowoli – ruszył do szturmu i powinien szybko rozstrzygnąć to spotkanie. Dwie dobre okazje z rzutów wolnych miał Ivi Lopez, ale Hiszpan jakoś nie może odpowiednio “wstrzelić się” w bramkę na początku roku. Niemal z linii końcowej uderzał też Koczerhin, a po chwili – w ogromnym zamieszaniu – z bliska próbował Fran Tudor. Świetnie spisywał się jednak w bramce zabrzan Daniel Bielica.
/
Po 10 minutach zdecydowanej ofensywy Raków trochę zwolnił tempo, na kwadrans dał zabrzanom trochę odpocząć. Nie tak, by goście coś mogli sobie stworzyć, nawet zmiany trenera Bartoscha Gaula niewiele dawały gościom. O tym, że czas na spokój się skończył, poinformował graczy Górnika w 67. minucie Tomáš Petrášek, który po rzucie rożnym Lopeza i dośrodkowaniu Bena Ledemana główkował z bliska, ale Bielica znów pokazał klasę. Bramkarz gości miał sporo pracy – świetne okazje w kolejnych minutach mieli Koczerhin, ponownie Petrášek i Patryk Kun. Drugi gol jednak nie padł, 14-krotny mistrz Polski wciąż mógł więc wierzyć, że podtrzyma swoją świetną serię w starciach z Rakowem.
Górnik miał szansę na remis – świetna interwencja Tudora!
Zabrzanie czekali na tę jedną, jedyną okazję, może też liczyli, że w ponownej ulewie ją dostaną. I dostali – w 85. minucie, po dośrodkowaniu z wolnego niemal za środka boiska. Strzelał z kilku metrów Szymon Włodarczyk, piłka ugrzęzła w nogach graczy skotłowanych na piątym metrze, a w ostatniej chwili tuż obok słupka własnej bramki wybił ją Tudor. A później wszystko wróciło do normy, czyli sytuacji Rakowa – oczywiście niewykorzystanych.
Aż do tej ostatniej, gdy kończyła się czwarta doliczona minuta i zaczynała nadprogramowa piąta. Jean Carlos pomknął z piłką z własnej połowy i wykorzystał sytuację sam na sam z Bielicą!
Składy drużyn
Statystyki meczu
Posiadanie piłki
Strzały celne
Strzały niecelne
Strzały zablokowane
/
/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS