A A+ A++

W czwartoligowych derbach powiatu Igloopol wygrał w Pilźnie po raz pierwszy od maja 2019 roku, kiedy rywalizował jeszcze z Rzemieślnikiem i pokonał go podobnie jak w sobotę Legion 2:0.

Przed rokiem było tuż aż 5:1, w sezonie 2021/2022 Legion wygrał 1:0, w sezonie 2020/2021 drużyny w Pilźnie nie grały, bo po pierwszej rundzie znalazły się w dwóch różnych grupach. We wcześniejszym również nie, bo runda wiosenna została odwołana z powodu pandemii.

Każda seria musi się jednak kiedyś skończyć. O tym, że Legion przegra pierwszy mecz na własnym boisku w tym sezonie, a Igloopol wreszcie wyjedzie z Pilzna z kompletem punktów przekonany był były gracz obu tych ekip Grzegorz Lorek.

– A nie mówiłem? – zaczepił mnie po zakończonych derbach, przypominając naszą przypadkową rozmowę, którą odbyliśmy na dwa dni przed tym meczem.

Trzeba przyznać, że miał nosa, ale po pierwszej połowie spotkania w Pilźnie nic tego nie zapowiadało. Obie drużyny bardziej skupiły się na twardej walce w środku pola z rzadka przenosząc grę w pobliże pola karnego rywali.

Na pierwszy celny strzał kibice obu drużyn czekali ponad pół godziny. Na bramkę Adam Maciąga uderzył kapitan pilźnieńskiej ekipy Tomasz Barycza, ale była to zbyt słaba próba, by zaskoczyć golkipera rywali. W końcówce mocnym, ale niecelnym uderzeniem odpowiedział Mateusz Peda.

W przerwie wszyscy mówili, że to typowy mecz na remis, ale kiedy obie drużyny ponownie pojawiły się na płycie boiska, od początku zaczął przeważać Igloopol. W kilka minut po wyjściu z szatni Peda oddał pierwszy celny strzał na bramkę strzeżoną przez Krystiana Manieckiego.

W 53. minucie Igloopol doznał poważnego osłabienia. Z kontuzją boisku opuścić musiał Karol Wojtyło. O tym, że będzie konieczna zmiana, asystenta sędziego poinformował schodzący z boiska w drużynie Legionu Miłosz Chmura. Sędziowie poczekali nawet, by trener Igloopolu mógł jeszcze w tej samej przerwie w grze dokonać zmiany, a za Wojtyłę wszedł Piotr Buda.

– Poszły wiązadła, już spuchły – mówił zmierzający powoli do szatni Karol Wojtyło.

Chwilę później w wydawało się niespecjalnie groźnej sytuacji na uderzenie z dystansu zdecydował się Wojciech Kos. Piłka wpadła do siatki tuż przy lewym słupku. Morsy wpadły w euforię, a strzelca gola nie zmartwiło nawet specjalnie to, że po tym został zdjęty z boiska.

– Wiedziałem, kiedy strzelić – mówił cały rozpromieniony do fotografującego przebieg spotkania Łukasza Żyły.

Trudno mu się dziwić, była to jego pierwsza bramka dla Morsów.  A to, że trener Łukasz Cabaj szykuje dla niego zmianę, mógł właściwie przeczuwać, bo grał z żółtą kartką na koncie, a sędzia bacznie przyglądał się jego poczynaniom po tym, jak jeszcze w końcówce pierwszej połowy oszczędził go po jednym z fauli na rywalu.

Minęło ledwie dziesięć minut, a biało-niebiescy świętowali po raz kolejny. Tym razem Manieckiego pokonał Aleksander Okoń. Trzeba jednak przyznać, że dużą zasługę przy jego trafieniu ma Buda, którego strzał bramkarz Legionu zdołał tylko odbić przed siebie, gdzie czekał już Okoń.

Gra była bardzo ostro, a prowadzący spotkanie arbiter momentami wydawał się nie panować nad wydarzeniami na boisku. W pewnej chwili w dwóch różnych miejscach na boisku z bólu zwijali się dwaj zawodnicy z przeciwnych drużyn. Ta niepewność sędziego przenosiła się na trybuny, skąd dało się nawet słyszeć, że ktoś chce wzywać policję. Długo nie musiałby czekać, bo funkcjonariusze stali tuż przed stadionem i to w sporej liczbie.

Wróćmy jednak na boisko. Kiedy w 76. minucie z boiska wyrzucony został Peda, który musiał rzucić jakieś nieparlamentarne słowo w stronę arbitra, gospodarze zwietrzyli szansę na udaną pogoń i rzeczywiście szybko zabrali się do dzieła. Z rzutu wolnego uderzał Barycza, ale znów jego strzał był zbyt przewidywalny, by stworzyć problemy Maciągowi.

Golem zapachniało także po strzale z szesnastu metrów Kacpra Nytki, ale ofiarną interwencją na linii bramkowej popisał się Patryk Cyganowski, który przypłacił ją bolesnym zderzeniem ze słupkiem. I po raz drugi już w drugiej połowie pomocy udzielić mu musiał klubowy masażysta.

Kibice Legionu widzieli już piłkę w bramce po strzale Jakuba Szewczyka, niestety dla nich ta odbiła się tylko od poprzeczki i wyszła w pole. A w samej końcówce Adama Maciąga przeegzaminował z kolei Damian Pęcak, pozwalając jednak tylko na podwyższenie meczowej noty dla golkipera Morsów.

Legion Pilzno – Igloopol Dębica 0:2 (0:0)
0:1 Kos (58), 0:2 Okoń (69).
Legion:
Maniecki – Syguła, Pęcak, Nytko, Czyż, Barycza, Mazur, Sztuka (46 Manzo), Misztal (50 Buras), Tubek, Chmura (52 Szewczyk).
Igloopol: Maciąg – Pawłowski, Marcos, Kos (58 Jaszcz), Peda, Cyganowski (90+2 Jasiak), Stefanik, Dzióbak, Okoń, Wojtyło (53 Buda), Leśniak.
Żółte kartki: Sztuka, Misztal, Tubek – Kos, Peda, Okoń (83 Adamski), Stefanik, Jaszcz.
Czerwona: Peda (76).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstrzeżenie meteorologiczne – deszcz i burze – 21 października 2023 r.
Następny artykułKondolencje od Burmistrza Bochni i pracowników Urzędu Miasta