W Warszawie mieszka pani Jadwiga Rak. 66-letnia kobieta jest schorowana. Ma problemy z kręgosłupem, a od kilku miesięcy nie porusza się samodzielnie. W codziennych czynnościach pomaga jej mąż – pan Jan.
ZOBACZ: 16-latek nagle “ozdrowiał”. Rodzice stracili zasiłek
– Wcześniej jeszcze o kuli chodziłam, a potem już koniec. Nogi się uginały, wszystko uginało, ręce mnie bolą strasznie – opowiada Jadwiga Rak.
– Lekarze stwierdzili samoistne drżenie rąk. Zęby umyje jeszcze, ale nie nakarmi się sama – dodaje Jan Rak.
“Już mi się nie chce żyć”
Pani Jadwiga kilka miesięcy temu trafiła do szpitala, po powrocie do domu już nie wstała z łóżka. W październiku miała przejść drugi zabieg, po którym ból kręgosłupa miał się zmniejszyć.
– W lipcu mi się wydawało jakby dostała udaru mózgu, zaczęła po prostu bełkotać, i jakieś głupie miny robić, wezwałem karetkę, karetka stwierdziła, że może mieć udar. I zabrali ją – opowiada pan Jan.
– Już mi się nie chce żyć, nie chce się żyć. Co to za życie… leżeć w łóżku, czekać aż podniosą, nakarmią, już mnie to męczy. 1,5 roku czekałam na operację, a miało być pilne i miało być szybko. Przywieźli mnie do domu, rzucili na wersalkę i koniec – mówi pani Jadwiga.
ZOBACZ: Bólu nie czuje tylko przez kilka godzin. Walczyła o rentę, straciła do niej prawo
– Miała mieć zabieg, ale przede wszystkim w pierwszej kolejności miała wykonane badania: badanie rezonansowe kręgosłupa szyjnego i kręgosłupa lędźwiowego. Niestety była rozbieżność pomiędzy zespołem klinicznym jaki miała pani i objawami czy zmianami, które były w tych badaniach, one nie korelowały ze sobą – tłumaczy prof. Robert Gasik, kierownik Kliniki i Polikliniki Neuroortopedii i Neurologii, w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji.
– Główny problem jaki był dostrzeżony w trakcie pobytu pani, to były zaburzenia funkcjonalne, które wymagały rehabilitacji, dlatego została podjęta decyzja, że nie będzie wykonany zabieg, tylko będzie rehabilitacja, co oczywiście nie wyklucza wykonania zabiegu w kolejnym etapie – dodał prof. Gasik.
WIDEO: Materiał “Interwencji”
Musi czekać dwa lata
Wychodząc ze szpitala pani Jadwiga otrzymała skierowanie na oddział rehabilitacji neurologicznej. Pan Jan zaczął szukać placówki, która przyjęłaby jego żonę.
– Dzwoniłem po ośrodkach, wnuczek wyszukał w internecie jeden w Jeziornie, drugi na Mazowieckiej. To tamten w Jeziornie bezpośrednio ze szpitala przyjmuje, że karetką dowożą. A na Mazowieckiej trzeba czekać. Najpierw mi powiedzieli, że będę czekać 1,5 roku, jak poszedłem po zaświadczenie, to na zaświadczeniu zaczęli się tłumaczyć, że 2 lata – tłumaczy pan Jan.
ZOBACZ: Dzień przed kremacją zwłok dowiedziała się, że jej brat… żyje
– Za 2 lata to ja w ogóle nie będę nogami ruszała ani niczym – komentuje pani Jadwiga.
Pani Jadwiga twierdzi, że nie doczeka przyjęcia na oddział. Każdego dnia odczuwa ból. Razem z mężem proszą o pomoc.
– Potrzebuje iść na rehabilitację, jak najszybciej. To jedyna nadzieja – mówi pan Jan.
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
dk/ “Interwencja”
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS