Nikt w tym momencie nie zastanawia się nad majowymi wyborami prezydenckimi. Decyzje zapadną po nowym roku – twierdzą politycy Nowej Lewicy. Okazuje się, że żadna z polityczek nie zamierza “bić się o 3 proc.”.
O ile w dwóch największych partiach – czyli w Koalicji Obywatelskiej i Prawie i Sprawiedliwości – toczy się duża debata o kandydacie na prezydenta kraju, o tyle w Nowej Lewicy w tej sprawie panuje cisza. Co prawda politycy z partii Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia oficjalnie opowiadają, że w przyszłym roku na pewno wystawią kandydatkę, ale dyskusja nie ma żadnych politycznych rumieńców.
Kogo w wyborach wystawi lewica
Ostatni sukces w wyborach prezydenckich lewica odniosła w 2010 roku, kiedy po śmierci Lecha Kaczyńskiego Sojusz Lewicy Demokratycznej wystawił Grzegorza Napieralskiego. Ówczesny lider lewicy zdobył blisko 14 proc. głosów, zajmując trzecie miejsce. Potem było gorzej. Pięć lat później Magdalena Ogórek, którą wypromował Leszek Miller, były premier i szef SLD, zdobyła 2,3 proc. głosów. W 2020 roku Robert Biedroń zanotował jeszcze gorsze poparcie na poziomie 2,2 proc. – Mogę pana zapewnić, że w przyszłorocznych wyborach nasza kandydatka zdobędzie lepszy wynik niż Biedroń – mówił mi ostatnio, uśmiechając się pod nosem, jeden z ważniejszych posłów lewicy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS