Jak mądrze trzeba zarządzać kryzysem, by w rywalizacji z Realem Madryt i Atletico sięgać po tytuł na cztery kolejki przed końcem rozgrywek. Xavi Hernandez to potrafi, choć ma 43 lata i dopiero drugi sezon mirzy się z presją pracy w wielkim klubie. Barcelona nie grała ostatnio dobrze. Porażka z Rayo, remisy z Gironą czy Getafe przeplatały się z wymęczonymi triumfami nad Osasuną, Athletic Bilbao, Valencią, czy Almerią.
Lewandowski gra role drugoplanowe
Symbolem 27. mistrzostwa, po które sięgną Katalończycy mógłby być poprzedni pojedynek ligowy na Camp Nou z przeciętniakiem z Pampeluny. Od 27. min Barcelona grała w przewadze, po czerwonej kartce dla stopera gości. Przez kolejne 50 minut oblegała bramkę Osasuny – atakując wolno, przewidywalnie, do obrzydzenia schematycznie. W 77. min zdesperowany Xavi posłał na boisko 34-letniego weterana Jordiego Albę. W takim momencie wchodził lewy obrońca!? Na ławce rezerwowych nie było już jednak nikogo, kto mógłby wzmocnić atak.
W 85. minucie Alba oddaje strzał rozpaczy. Piłka schodzi mu z nogi, dzięki czemu myli bramkarza Osasuny, który dotąd bronił bezbłędnie. Tym razem puszcza piłkę przy prawym słupku. To elementarny błąd w sztuce. Barcelona wygrywa 1:0. Jaki jest w tym udział lidera klasyfikacji strzelców La Liga Roberta Lewandowskiego? Jego sprytne podanie do Frenkego de Jonga pozwoliło Holendrowi zaliczyć asystę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS