Robert Lewandowski przepraszał kibiców na konferencji prasowej przed meczem z Czechami za to, że nie uciął szybciej z kadrowiczami tematu afery premiowej. Wydawało się, że temat dodatkowych pieniędzy od rządu dla reprezentacji za 1/8 finału mistrzostw świata został już zamknięty. Wrócił do niego Cezary Kucharski w najnowszym wywiadzie i rzucił nowe światło na sprawę. Według niego Lewandowski był osamotniony w zespole przez negocjacje nt. podziału pieniędzy. Swego czasu kapitan groził też odejściem z reprezentacji. Wówczas także poszło o pieniądze.
“Koledzy nie odzywają się do niego, nikt nie chce z nim grać na treningu”
Sprawa potencjalnej premii od rządu Mateusza Morawieckiego nadszarpnęła wizerunek reprezentacji Polski. Wewnętrzne negocjacje odnośnie podziału milionów złotych między piłkarzy w pewnym momencie miały podzielić zespół. I to na tyle, że nikt nie chciał rozmawiać z Lewandowskim.
– Jak Lewandowski zobaczył, że koledzy nie odzywają się do niego, nikt nie chce z nim grać w siatkonogę na treningu, to zrozumiał, że jednak przegiął w tej swojej chciwości. Nagle został sam. Drużyna nie odzywa się do niego, daje mu odczuć, że z nim, największą gwiazdą, nikt nie chce grać w siatkonogę. Dlatego przyszedł do pozostałych i powiedział: “Dobra, dogadajmy się inaczej” – wyjawił Kucharski w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”.
Propozycja premii padła przy obiedzie przed wylotem do Kataru i wówczas traktowano ją żartobliwie. Z czasem reprezentacja podeszła do tematu poważniej, aż na jaw wyszła afera.
– Dla mnie to takie właśnie podejście zawiślakowe u Lewandowskiego. Absurdalne. Goście negocjowali sobie kwotę obiecaną przez Morawieckiego, która jest jakby z Arabii Saudyjskiej – niewspółmierna do osiągnięcia. Takie oligarchiczne podejście. Że oni nie wpadli na to, że to jest po prostu głupie – ocenił Kucharski.
Lewandowski mógł odejść z reprezentacji
Kilka lat wcześniej Lewandowski mógł zawiesić swoje występy w reprezentacji Polski. Był wściekły na PZPN. Poszło o reklamę sponsora kadry, w której nie chciał zagrać.
– Lewandowski nie chciał wziąć udziału w reklamie Orange dla PZPN. Puszczono przekaz, że nie chce wystąpić, bo jest chciwy. Nakręcił to PZPN. Lewandowski dostał informacje, że stoi za tym Janusz Basałaj. Zrobiła się nagonka do tego stopnia, że chciał rezygnować z gry w kadrze. Przekonywałem go, że to nie jest powód i za chwilę to się odwróci. Strzelisz gola i wszystko minie – wspominał “PS” Kucharski.
PZPN musiał ratować sytuację i rozmawiał bezpośrednio z Lewandowskim nt. pieniędzy za wykorzystanie jego wizerunku. Zdaniem Kucharskiego to był błąd.
– Uważaliśmy, że to jest w sumie zasadne, ale trzeba rozmawiać. To nie było uregulowane. Lewandowski rzeczywiście miał później pretensje do Bońka i Basałaja. PZPN popełnił błąd, że dogadywał się z nim bezpośrednio. Znam sposób jego negocjowania, on nie potrafi tego robić. Jak sobie wymyśli, że chce tyle, to ma być tyle albo w ogóle. On niczego się nie nauczył. Masz przykład ostatnich negocjacji w kadrze w sprawie premii – przyznał.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS