A A+ A++
Na takie oto nietypowe znalezisko natrafili strażnicy leśni z poznańskiego Nadleśnictwa Karczma Borowa. Znaleźli nabój przeciwlotniczy z czasów II wojny światowej.

Pocisk o kalibrze 25 x 218 mm znajdował się w karpach, czyli pniakach i korzeniach pozostałych po ścięciu drzewa. Zgodnie z oznaczeniami na łusce wyprodukowano go w 1943 roku. Takie naboje były wykorzystywane podczas II wojny światowej głównie przez wojska radzieckie do armaty przeciwlotniczej 25 mm wz. 1940 (72-K).

Nabój był doskonale zachowany i mógł wybuchnąć w każdej chwili. Leśnicy powiadomili o znalezisku najbliższy patrol saperski, z 4 Batalionu Inżynieryjnego w Głogowa, a żołnierze zabrali niebezpieczne znalezisko na poligon, gdzie zostanie zdetonowane.

Skąd jednak nabój wziął się w karpie drzewa?
– Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, jak długo ten nabój leżał w karpinie – mówi Aleksander Kaaz, komendant Posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Karczma Borowa. – Po zabezpieczeniu przez patrol saperów niebezpiecznego znaleziska, przeszukaliśmy najbliższe fragmenty lasu. Na szczęście obyło się bez dodatkowych „wybuchowych” niespodzianek. Okazało się jednak, że w ciągu ostatnich kilku dni, bądź tygodni, teren ten został poddany eksploracji z wykorzystaniem wykrywacza metali, przez nieznane osoby. Pozwala to przypuszczać, że pocisk został pozostawiony w karpie przez osobę, która nielegalnie eksplorowała tereny leśne z wykorzystaniem wykrywacza.

Strażnicy leśni przy okazji przypominają, że w lasach nadal można się natknąć na takie niebezpieczne pamiątki z czasów II wojny światowej i zapewne jeszcze długo będzie można się na nie natknąć – więc zalecają ostrożność przy znalezieniu przedmiotu przypominającego pocisk, bombę czy minę.

Przestrzegają też przed samodzielnym poszukiwaniem takich “skarbów” – nie tylko dlatego, że to jest nielegalne i można dostać spory mandat, ale przede wszystkim dlatego, że to bardzo niebezpieczne. Amunicja leżąca w ziemi koroduje i czasami wystarczy lekki dotyk, żeby wszystko wyleciało w powietrze.

– Samodzielna, amatorska eksploracja terenów, na których można odkryć tego typu znaleziska, jest wyjątkowo niebezpieczna – przestrzega Małgorzata Krokowska-Paluszak, rzeczniczka prasowa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu. – Natomiast jeszcze bardziej niebezpieczne, jak i skrajnie nieodpowiedzialne, jest pozostawianie wydobytych znalezisk w przypadkowych miejscach. Stwarza to śmiertelne zagrożenie, nie tylko dla poszukiwaczy, ale przede wszystkim, dla osób postronnych. Niestety, taka skrajna nierozwaga może zakończyć się tragicznie: kalectwem, albo nawet śmiercią.

Leśnicy radzą, by natychmiast po znalezieniu takiego podejrzanego przedmiotu skontaktować się z najbliższym nadleśnictwem lub policją i dalsze działanie zostawić służbom, które odpowiednio zabezpieczą znalezisko. A jeśli ktoś chciałby poszukać takich skarbów sam – musi złożyć wniosek o pozwolenie w odpowiednim nadleśnictwie. Bez jego zgodny poszukiwania zakończą się co najwyżej mandatem od straży leśnej.

RDLP

Oceń artykuł
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAleksandra Żebrowska zwróciła uwagę na nowy problem. „Wszyscy będziemy elfami”
Następny artykuł200-letnia kapliczka może trafić do skansenu w Tokarni