12 minut temu
– Jeśli syn prezesa musi już kręcić się przy zespole, to niech to robi na odległość. W pierwszej kolejności powinien realizować polecenia Jacka Woźniaka, bo ten zjadł zęby na żużlu. Wykonywanie telefonów, zgłaszanie protestów i zmian, to wszystko, co leży w gestii kierownika drużyny, a jest inicjowane przez dowodzącego ekipą szkoleniowca należałoby do jego obowiązków. Największym błędem Jacka byłoby uleganie sugestiom osób z zewnątrz żeby jego zdanie nie było ostateczne – pisze w swoim najnowszym felietonie dla Interii były prezes Polonii Bydgoszcz Leszek Tillinger.
Podpisuję się obiema rękami i nogami pod decyzją o zatrudnieniu w klubie z Bydgoszczy na stanowisku menedżera – Jacka Woźniaka. Jeśli ktoś miał zastąpić odchodzącego do Częstochowy Lecha Kędziorę, to wybór Jacka jest jak najbardziej trafiony. Taktycznie Jerzy Kanclerz świetnie to rozegrał.
To człowiek oddany Polonii i ma doświadczenie w prowadzeniu zespołu w lidze. W przeszłości wspólnie z Zenkiem Plechem prowadzili już drużynę Gryfów. Świetnie się uzupełniali i ze sobą współpracowali.
Teraz jego prawą ręką ma być Krzysztof Kanclerz, czyli syn prezesa, choć moim zdaniem Jacek doskonale poradziłby sobie w pojedynkę. Woźniak powinien rządzić drużyną sam, jako menedżer i trener w jednym. Trzeba mu oddać pełnię władzy, nie wtrącać się w robotę.
Jeśli młody Kanclerz musi już kręcić się przy zespole, to niech to robi na odległość. W pierwszej kolejności powinien realizować polecenia Woźniaka, bo ten zjadł zęby na żużlu. Wykonywanie telefonów, zgłaszanie protestów i zmian, to wszystko, co leży w gestii kierownika drużyny, a jest in … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS