A A+ A++

Rekord Leona padł w pierwszym secie. Przy stanie 14:17, gdy przyjmujący miał serię znakomitych zagrywek, trafiła się ta, na którą czekał trzy lata. To wtedy, w październiku 2020 roku podczas meczu jego Perugii z Trentino, po raz pierwszy zaserwował piłkę z prędkością 138 kilometrów na godzinę. Teraz udało mu się ten wyczyn powtórzyć.

Zobacz wideo
Milik: Jestem szczęśliwy w Juventusie. Zawsze chciałem grać w wielkim klubie

Leon jednak bez wyrównanego rekordu? Grbić i Śliwka mówili o “zawyżonych pomiarach” na ME

A przynajmniej tak wskazał pomiar Europejskiej Federacji Siatkówki (CEV). Jest oficjalny, więc rekord Leonowi przypisano, ale po meczu pojawiło się pytanie: czy siatkarz faktycznie osiągnął taki wynik? – Znam siłę Leona z klubu. To nie był serwis na 138 km/h. My też mierzymy. Wyszło jakieś 130. Ale niech będzie, że ma rekord świata – powiedział i uśmiechnął się trener kadry, Nikola Grbić cytowany przez dziennikarza TVP Sport, Filipa Czyszanowskiego.

– Nie ujmując nic Wilfredo, myślę, że radar na mistrzostwach Europy trochę zawyża wyniki, ale wielkie gratulacje dla niego, bo wiemy, że 138 mu się już w przeszłości zdarzało – mówił dla TVP Sport Aleksander Śliwka. Sam Leon też podchodził do swojego wyniku z dystansem. – Powiedziałem, że czuję, że to będzie więcej niż 130 km/h, ale 138? Nic nie mogę na to powiedzieć. Wiem, że trener wie, że ja zagrywam więcej niż 130 km/h. Czy jest trafione, czy nie, to jest oficjalnie napisane. Ale sam tego nie czułem – przyznał przyjmujący.

Sztab Polaków uspokaja: Nie powinniśmy odbierać tego rekordu Wilfredo

– Nie powinniśmy odbierać tego rekordu Wilfredo – zapewnia w rozmowie ze Sport.pl statystyk reprezentacji Polski, Kamil Nalepka. I od razu tłumaczy. – Prowadzimy własne pomiary, ale radarem ręcznym. Wykonuje je osoba, która jest trochę za boiskiem, więc pojawia się rozbieżność z oficjalnym pomiarem. Ja byłbym zdania, że radary, których używa CEV są trochę dokładniejsze, bardziej zaawansowane – mówi. – Na żywo ten serwis wyglądał na bardzo mocny i szybki, podobnie do tego, który parę dni temu zagrał Nimir Abel-Aziz, a według pomiaru osiągnął wtedy o kilometr na godzinę mniej od Wilfredo – dodaje Nalepka.

Jak mierzone są zagrywki na mistrzostwach Europy? – CEV ma czujniki ustawione przy bandach po obu stronach boiska. My mierzymy zagrywkę z takiego miejsca, z jakiego możemy. Ustawiamy się tam, gdzie pozwolą na to organizatorzy. Jesteśmy na nich zdani, pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Gdyby była taka możliwość, to pewnie, że chcielibyśmy być jeszcze bliżej boiska. Tak nie jest i mamy pomiary poglądowe. Później wyciągamy z nich średnie i analizujemy to na tle innych zespołów. Zdajemy sobie sprawę, że czasem może wyjść nieprecyzyjnie, ale nie mamy na to wpływu. Prędkość zagrywki to dla nas ważna informacja, ale nie jest nie wiadomo jak pilna i potrzebna, żeby robić dla niej więcej, niż robimy w tym momencie – ocenia Nalepka.

Serwis to niemalże obsesja Leona. Ale na treningach nieoficjalnych rekordów nie ustanawiał

Wyrównanego rekordu świata zatem Wilfredo Leonowi nie odbieramy, ale pytamy, czy to możliwe, że przyjmujący zagrywał z jeszcze większą prędkością, ale nie podczas meczów. – Nie przypominam sobie, żeby wcześniej nawet na treningu Wilfredo zagrał te 138 kilometrów na godzinę, czy je przekroczył. Kręcił się w granicach 129-130 na naszym radarze. Jego serwisy już wtedy robiły ogromne wrażenie – zdradza nam statystyk kadry Nikoli Grbicia.

Leon znany jest z tego, że na punkcie swojego serwisu ma niemalże obsesję. Oczywiście taką pozytywną. Żeby pokazać, jak bardzo zależy mu na stawaniu się coraz lepszym w tym elemencie, ale także pilnowaniu własnych dokonań, przytoczmy anegdotę z czasów jego pierwszego sezonu w Perugii. Jednemu z polskich siatkarzy grających w PlusLidze zmierzono wówczas zagrywkę z prędkością sięgającą ponad 135 kilometrów na godzinę. Leon zobaczył to w szatni przed treningiem i tylko ciągle kręcił głową, powtarzając, że to niemożliwe, że musiał być błąd pomiaru. Po zakończonym treningu poprosił jednego z członków sztabu, żeby został dłużej i zaczął ćwiczyć serwy i mierzyć ich prędkość. Skończył, dopiero gdy kilkunastokrotnie osiągnął taką samą prędkość, jak ten zawodnik w Polsce.

– Cieszy nas, że jego forma na zagrywce rośnie i dochodzi do takiego poziomu. Bardzo dużo pracujemy nad serwisem, bo wiemy, jakie znaczenie ma precyzyjne i szybkie zagranie piłki. Jeśli nie doprowadzi się tego na odpowiedni poziom, to w nowoczesnej siatkówce traci się niemalże wszystko. To nasz cel, żeby doprowadzać zawodników do jak najlepszej dyspozycji z biegiem turnieju, żeby ta zagrywka była ciężka dla rywali. A czy zrobimy to piłką na 130, czy 138 kilometrów na godzinę, naprawdę nie ma aż tak dużego znaczenia, jak to, że po prostu sprawimy, że rywal jej nie przyjmie – podsumowuje Kamil Nalepka.

Przed ostatnim spotkaniem fazy grupowej podczas tegorocznych ME Polacy zaserwowali już 27 asów. Cztery z tych punktów swoją zagrywką zdobył Leon.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzachy to ich domena. Sukcesy na Mistrzostwach w Rumunii i Bydgoszczy
Następny artykułKopalnia Sztuki Bochnia. W sobotę wernisaż obrazów Teresy Mrugacz