Obecnie rodzice uczniów mogą decydować, czy w szkole zapisać swoje dziecko na lekcje religii czy lekcje etyki. Mogą też nie zapisywać go na żadne z tych zajęć, albo – co zdarza się najrzadziej – zapisać dziecko na oba przedmioty. Minister Czarnek zapowiedział w rozmowie z „Gazetą Polską” ograniczenie tej możliwości wyboru. Nie ukrywał, że pomysł ten ma służyć m.in. utemperowaniu młodych ludzi, którzy zaangażowali się protesty przeciw zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego.
– Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic. To nic stało się dość powszechne na przykład w dużych miastach. I właśnie to nie służy temu, by odbywały się podobne zbiegowiska, które kompletnie bezrefleksyjnie podchodzą do życia. Nauka albo religii, albo etyki będzie obligatoryjna, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości – powiedział Czarnek.
W lekcjach religii uczestniczy coraz mniej uczniów
Jego zapowiedź to jednak przede wszystkim spełnienie oczekiwań Kościoła, zaniepokojonego tym, że z roku na rok w szkolnej katechezie uczestniczy coraz mniej uczniów. Jednym z pierwszych hierarchów, który apelował o wprowadzenie obowiązku wyboru pomiędzy religią a etyką, był abp Wiktor Skworc. Metropolita katowicki narzekał, że uczeń wypisujący się z lekcji religii otrzymuje niejako w prezencie czas wolny, gdyż nie ma obowiązku korzystania z zajęć etyki. Według katowickiego hierarchy prowadzi to do powstania pokolenia nihilistów. Skworc powiązał to nawet z nasilającym się zjawiskiem przemocy szkolnej i przypadkami samobójstw. – Nauczanie religii w szkole i zajęcia z etyki będą odpowiedzią na poczucie zagubienia, dezorientacji, niezadowolenia i braku poczucia sensu wśród młodego pokolenia – argumentował potrzebę obowiązkowych lekcji katowicki hierarcha. Zachęcał również rodziców, by nie ulegali „presji ze strony dzieci”, które nie chcą chodzić na lekcje religii.
Bierzmowanie – ostatni sakrament
Z rocznika statystycznego Kościoła katolickiego w Polsce „Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia”, wynika, że w zeszłym roku szkolnym w lekcjach religii uczestniczyło 87,6 proc. uczniów, o 0,4 proc. mniej niż rok wcześniej. Z tych danych widać jednak też, że wielu młodych wypisuje się z religii, gdy tylko sama (bez pośrednictwa rodziców) może to zrobić. Sami księża dostrzegają to zjawisko, a bierzmowanie z przekąsem nazywają ostatnim sakramentem.
Dużą różnicę między frekwencją na lekcjach religii w podstawówkach i szkołach średnich widać np. w Sosnowcu. W tych pierwszych na lekcje religii chodzi w tym mieście 87,5 proc. uczniów. Na lekcje etyki zaledwie 1,5 proc., a na żadne z tych zajęć nie zapisało się 9,2 proc. uczniów. W szkołach średnich w Sosnowcu zaledwie 46 proc. uczniów zapisało się na lekcje religii, a liczba uczniów, którzy nie chodzą tam ani na religię, ani na etykę, sięga 51 proc.
Wybór bez wyboru: religii i etyki uczą katecheci
Trend się nasila. Jesienią, w czasie strajku kobiet, wielu rodziców wypisywało dzieci z religii na znak protestu przeciw zaangażowaniu Kościoła w zaostrzenie prawa antyaborcyjnego. Większość z nich nie zapisała dzieci na etykę, bo zorganizowanie tych zajęć wiele szkół proponuje popołudniami, w grupach międzyklasowych. Zapisani na nie uczniowie muszą czasem czekać na nie kilka godzin po skończonych lekcjach (siódmoklasistom spod Warszawy w zeszłym roku szkolnym zajęcia z etyki zaplanowano do godz. 21). Ale jest jeszcze jeden powód niechęci do lekcji etyki.
– To wybór bez wyboru: między religią i religią. W szkołach brakuje nauczycieli etyki, w wielu etyki uczą katecheci. Minister Czarnek rządzi, a dla niego nie liczą się prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem – komentuje Krystyna Szumilas, pochodząca z Knurowa posłanka i minister edukacji w latach 2011–2013.
Jej słowa potwierdza dyrektorka jednej z katowickich podstawówek.
– Jeśli przyszłoby nam teraz organizować lekcje etyki, jedynym nauczycielem z uprawnieniami do nauczania tego przedmiotu byłaby katechetka. Formalnie nic nie stoi na przeszkodzie, by powierzyć jej prowadzenie tych zajęć, ale oczywiście wolałabym znaleźć kogoś bardziej neutralnego, z szacunku do prawa wyboru uczniów i rodziców. Od koleżanki, dyrektorki innej szkoły, która szukała etyka w zeszłym roku, wiem jednak, że to nie taka prosta sprawa. A gdy jednocześnie takich nauczycieli szukać będzie więcej szkół, część na pewno nie znajdzie i będzie musiała polegać na katechetach – przyznaje dyrektorka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS