A A+ A++

Wyłączenie odpowiedzialności personelu medycznego, który będzie mógł anonimowo zgłaszać zdarzenia medyczne, jest niekorzystne dla funkcjonowania szpitali. Eksperci ostrzegają, że jest to sprzeczne z kodeksem pracy i może przyczynić się do rozciągnięcia parasola ochronnego nad tymi, którzy nienależycie pracują. 

Zakończyły się konsultacje społeczne nad projektem ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Rewolucyjne zmiany, które mają wreszcie poprawić jakość leczenia w placówkach medycznych, ale i doprowadzić do sprawniejszego przyznawania rekompensat dla pacjentów skrzywdzonych przez personel medyczny tych placówek, zawierają szereg zalet, ale i wad. 

Przede wszystkim eksperci w trakcie konsultacji społecznych wskazywali, że dobrym rozwiązaniem jest fakt, iż podmioty lecznicze będą zobowiązane do monitorowania zdarzeń niepożądanych. Teraz robią to tylko nieliczne szpitale, które posiadają akredytację Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia.

Zgodnie z rządową propozycją personel medyczny, będzie mógł zgłaszać anonimowo błędy medyczne. Nie będzie to stanowiło podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec takiego pracownika szpitala czy postępowania karnego.

Dlaczego tylko szpitale?

– Mankamentem tego rozwiązania jest jednak fakt, że nowe obowiązki spadną tylko na szpitale. Przychodnie, poradnie także powinny prowadzić taki monitoring. Co więcej, jeśli wyłączy się zupełnie odpowiedzialność personelu medycznego, to rozciągnie się tym samym parasol ochronny nad lekarzami czy pielęgniarkami, którzy nie dochowują być może należytej staranności w swojej pracy – zauważa Michał Modro, radca prawny i ekspert prawa medycznego. 

Jego zdaniem te rozwiązania są sprzeczne z Kodeksem pracy. Ten przewiduje, że pracodawca może pociągnąć do odpowiedzialności pracownika niewłaściwie wykonującego swoje obowiązki i mieć do niego regres w postaci zobowiązania do zapłaty trzech pensji. Niemniej jednak i Rzecznik Praw Pacjenta, i ministrowie zdrowia w rządze PiS wskazywali już od kliku lat, że konieczne jest wprowadzenie systemu przyznawania odszkodowań pacjentom na zasadzie no-fault, czyli bez orzekania o winie. Taki system funkcjonuje np. w Nowej Zelandii.

– Ponadto, wyłączenie pracownika-bezpośredniego sprawcy czynu z odpowiedzialności jest też sprzeczne z ustawą o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, gdyż podmiot leczniczy nie jest zwolniony z odpowiedzialności i wobec niego pacjent będzie już mógł wytoczyć postępowanie o odszkodowanie – dodaje Michał Modro. 

Biegli usprawnią postępowania

Wiele wątpliwości budzi kompensacja szkód jakich doznał pacjent. Zgodnie bowiem z projektem ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, odszkodowania będzie przyznawało biuro Rzecznika Praw Pacjenta, przy którym powstanie specjalny zespół ekspertów. 

To rozwiązanie zastąpi odszkodowania jakie obecnie przyznają komisje działające przy wojewodach. Od początku nie spełniają one swoich zadań, bo postępowania w nich się przeciągają, a pacjenci i tak nie przyjmują odszkodowań oferowanych przez szpitale, gdyż kwoty są niesatysfakcjonujące. Stąd, zgodnie z planami rządowymi, komisje przy wojewodach miałyby zaprzestać działalności. 

Postępowania w komisjach wojewódzkich przeciągają się i trwają niekiedy dłużej niż ustawowe cztery miesiące, gdyż komisje mają problem z pozyskaniem opinii biegłych, a bez tego często nie są w stanie wydać orzeczenia o tym, czy doszło do błędu medycznego. Na opinie biegłych lekarzy czeka się miesiącami, a nawet latami. Rzecznik Praw Pacjenta zostanie zobowiązany do wydania orzeczenia w przeciągu trzech miesięcy. 

– Stąd dobrym pomysłem zawartym w projekcie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej jest powołanie zespołu biegłych przy Rzeczniku Praw Pacjenta. Takie rozwiązanie z pewnością znacznie przyśpieszy postępowanie – wskazuje Jolanta Budzowska, radca prawny, specjalista od prawa medycznego i była członkini małopolskiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. 

Zgodnie z rządową propozycją w  skład zespołu wejdzie co najmniej dziewięciu członków, powoływanych i odwoływanych przez Rzecznika. Mają to być lekarze z minimum pięcioletnim doświadczeniem lub z tytułem naukowym w dziedzinie medycyny ze stopniem co najmniej doktora. 

To nie jest alternatywa dla sądu

Niepokój jednak budzą kwoty kompensacji, jakie rząd zaproponował w projekcie ustawy. Zgodnie z nim ma to być od 2 tys. do 200 tys. zł za zakażenie w szpitalu czy rozstrój zdrowia oraz od 20 tys. do 100 tys. zł rekompensaty dla rodziny za śmierć bliskiego pacjenta. 

– To są niskie kwoty. Jeśli to ma być realna alternatywa dla dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej przed sądem – wskazuje Michał Modro. 

Dziś pacjenci rzadko przyjmują odszkodowania jakie oferuje im winny zdarzenia medycznego szpital i zobowiązany do tego przez wojewódzką komisję ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Są one niskie. Oscylowały niejednokrotnie na poziomie 1 tys. zł czy 10 tys. zł. Chorzy jednak zawsze przed sądem mogli wykorzystać dowody zebrane przed wojewódzką komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. 

Po co marnować publiczne pieniądze?

Projekt ustawy o jakość w ochronie zdrowia wskazuje, że do takich rozwiązań pacjent czy rodzina zmarłego nie będą mogli się już uciekać. Bo albo przyjmie odszkodowanie zasądzone przez Rzecznika Praw Pacjenta, albo pójdzie do sądu cywilnego i nie będzie mógł się powołać na wnioski do jakich doszedł RPP. 

Jest to dość niekorzystne rozwiązanie dla pacjenta. Tym bardziej, że i postępowanie przed RPP, i funkcjonowanie urzędu finansuje budżet państwa, tak samo jak funkcjonowanie sadów. Można byłoby wobec tego spożytkować raz wydane pieniądze i pozwolić pacjentowi skorzystać z tego, co wypracował i ustalił RPP. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMichał Mieszko Gogol: Mecz z Serbią to będzie twarda, męska siatkówka
Następny artykułLuka Rosi i After Party wystąpią na dożynkach w Szemudzie