Agnieszka Urazińska: W pana szpitalu, w Matce Polsce w Łodzi, udało się uratować pięciolatka, który miał tak ciężkie powikłania po COVID-19, że nie pomagał respirator. Trzeba było zastosować niezwykle ryzykowną procedurę i podłączyć go do ECMO. To urządzenie uratowało mu życie. A lekarze grzmią, że gdybyśmy się szczepili, to Mikołaj nie trafiłby w ciężkim stanie do szpitala.
Dr Michał Matyjaszczyk, specjalista medycyny rodzinnej, kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi: Mikołaj to pacjent, który był w najcięższym stanie i żadne inne metody leczenia nie skutkowały. Ale dzieci z PIMS mieliśmy w szpitalu kilkudziesięcioro, wiele z nich były naprawdę w bardzo złym stanie. To nieprawda, że dowód, że dzieci przechodzą COVID-19 lekko i bez powikłań. Często zdarza się i tak. Ale nie zapominajmy o tej grupie, która choruje tak ciężko, że trafia do szpitala. I o tych, u których po lekkiej chorobie lub bezobjawowym przejściu COVID-19 – tak jak u Mikołaja – dochodzi do ciężkich, zagrażających życiu powikłań. Gdybyśmy my, dorośli, szczepili się masowo, to udałoby się wytworzyć odporność populacyjną i dzieci by nie chorowały. Mikołaj nie musiałby walczyć o życie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS