A A+ A++

Górnik Zabrze wraca z Warszawy z ogromnym niedosytem. Goście w kilkanaście roztrwonili dwubramkową przewagę i zremisowali z Legią 2:2.

Maciej Siemiątkowski

Maciej Siemiątkowski


PAP
/ Leszek Szymański
/ Na zdjęciu: Piotr Krawczyk i Josue Pesqueira

Takiej atmosfery przed domowym meczem Legia nie miała od dawna. Na stadion przyszło ponad 23 tysiące osób, dyrektor sportowy nareszcie znalazł trenerowi nowego-starego napastnika, a drużyna wydawała się być napędzona dwoma zwycięstwami z rzędu w starciach z Piastem Gliwice (2:0) i Widzewem (2:1). W tym sezonie w Warszawie rady nie dał pogrążony w kryzysie Piast i przechodzące duże zmiany Zagłębie. Przyjazd Górnika zapowiadał pierwszy poważniejszy sprawdzian poprawnie grającej u siebie Legii. Zespół Kosty Runjaicia zaliczył blamaż.

Rywale ze Śląska, bez Lukasa Podolskiego w pierwszej jedenastce, bez zastanowienia ruszyli na rywali. Nie było kalkulacji, badania możliwości Legii, tylko bezpośredni atak od pierwszych minut meczu. Choć to kibice Legii tuż przed meczem odpalili fajerwerki, to na boisku rządzili ich przeciwnicy z Zabrza.

Już w czwartej minucie ekipa Bartoscha Gaula mogła prowadzić, gdyby tylko Piotr Krawczyk uderzył celniej po podaniu Erika Janży z lewej strony.

ZOBACZ WIDEO: Uderzyła jak Lewandowski! Gol stadiony świata

Gospodarze byli mocno zaskoczeni takim natarciem gości, obrona nie pomagała Kacprowi Tobiaszowi, który w bramce dwoił się i troił, by zachować czyste konto. Pierwszą piłkę wpuścił już w 26. minucie. Górnik rozegrał to wzorowo, piłkarze zagęścili pole bramkowe Legii i Aleksander Paluszek po dośrodkowaniu z rzutu wolnego trafił na 1:0.

Dziesięć minut później świetnej sytuacji nie wykorzystał Robert Dadok, który w polu karnym stanął oko w oko z Tobiaszem. Zamiast uderzyć, zaczął kiwać się w polu karnym i przekładać piłkę na lewą nogę. Wykorzystała to Legia, która zdążyła go powstrzymać.

Nie powiódł się plan Runjaicia, który marzył, by jego drużyna w końcu rozegrała dwie równe połowy. Dotąd nawet gdy wygrywała, zespół pokazywał dwie twarze. Tym razem było podobnie, bo po przerwie próbowała postawić się Górnikowi i odważniej atakowała. W pierwszej połowie nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę.

Zryw okazał się chwilowy, a Górnik ponownie ruszył do ataku. Obrońcy zaczęli gubić się pod presją. Wykorzystał to Krawczyk. Po nieudanym wybiciu głową Mladenovicia przejął piłkę i z powietrza huknął na 2:0.

I dopiero drugi cios obudził gospodarzy. Od tamtej pory zaczęli regularniej atakować i w ponad pół godziny zachowali twarz. Pomogło wejście Rafała Augustyniaka i Bartosza Slisza w przerwie, a potem dobrą zmianę dał m.in. Carlitos, nowy-stary napastnik Legii. Hiszpan wrócił do Polski po dwóch latach.

Jednak dopiero w końcówce Legia zaczęła odrabiać straty. Najpierw Josue wykorzystał rzut karny po faulu Richarda Jensena. Obrońca został ukarany pierwszą żółtą kartką, a chwilę później wyleciał za drugą. Gospodarze nie dość że poczuli krew, to zaczęli grać w przewadze.

W doliczonym czasie wykorzystali to obrońcy. Mladenović i Lindsay Rose odkupili winy za słabą grę w obronie akcją na wagę remisu. Serb głową odegrał do Maurytyjczyka, który z bliska skierował piłkę do bramki.

Goście wracają do Zabrza z ogromnym niedosytem. Mimo miażdżącej wręcz przewagi w pewnych momentach w Warszawie zdobyli punkt i roztrwonili dwubramkową przewagę w ciągu ostatnich minut meczu.

Po wywalczonym remisie Legia wskoczyła na drugie miejsce i jest dwa punkty za pierwszą Wisłą Płock, która w sobotę zagra z Koroną Kielce. Górnik nie wykorzystał okazji, by awansować do ligowej czołówki i jest na dziesiątym miejscu.

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 2:2 (0:1)
0:1 – Aleksander Paluszek 26′
0:2 – Piotr Krawczyk 55′
1:2 – Josue 82′
2:2 – Lindsay Rose 90+2′

Legia: Kacper Tobiasz – Mattias Johansson (46. Rafał Augustyniak), Lindsay Rose, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović – Igor Charatin (46. Bartosz Slisz) – Paweł Wszołek (85. Maciej Rosołek), Josue, Bartosz Kapustka (73. Robert Pich), Makana Baku (61. Carlitos) – Ernest Muci.

Górnik: Daniel Bielica – Aleksander Paluszek (70. Jakub Szymański), Rafał Janicki, Richard Jensen – Paweł Olkowski (70. Norbert Wojtuszek), Jonatan Kotzke (29. Krzysztof Kubica), Jean Mvondo, Erik Janza – Robert Dadok (43. Szymon Włodarczyk), Piotr Krawczyk, Mateusz Cholewiak.

Żółte kartki: Charatin, Mladenović i Jędrzejczyk (Legia) oraz Paluszek, Jensen, Szymański i Bielica (Górnik).

Czerwona kartka: Richard Jensen (Górnik Zabrze) 88′ – za drugą żółtą

Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).

Kibiców: 23210

Czytaj też:
Wymowna sytuacja w końcówce. To podsumowało grę Lecha
Konflikt totalny. Burza w legendarnym klubie polskiej piłki

Czy Legia skończy sezon na podium tabeli?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki


Skomentuj

19

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty


Komentarze (19)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzy Drewnowskiej powstanie rynek, na którym rolnicy z województwa będą sprzedawać swoje produkty
Następny artykułUM Oświęcim: Oświęcim. Ważą się losy małopolskiej uchwały smogowej