Od dawna żaden lider Ekstraklasy nie miał takiej przewagi po 21 kolejkach jak Legia Warszawa. Mistrzowie Polski mieli przed tą kolejką siedem punktów więcej od drugiej Pogoni. Ta w 22. kolejce wygrała swój mecz z Lechią i zbliżyła się do Legii na cztery punkty, a po przerwie reprezentacyjnej czeka nas starcie lidera z wiceliderem. Legia walczyła więc w meczu z Zagłębiem o duży komfort w tabeli przed przerwą na reprezentację.
Tomas Pekhart show
I ten komfort, zarówno w tabeli, jak i w meczu w Lubinie zapewnił jej Tomas Pekhart. W 4. minucie wywalczył rzut karny, wykorzystując nieodpowiedzialne zachowanie Crnomarkovicia. Obrońca Zagłebia lekko złapał w pasie rywala i szybko go puścił, ale ten przewrócił się, a Paweł Gil podyktował “jedenastkę”. Tę pewnie na bramkę zamienił Pekhart. Drugą strzelił podnosząc się z murawy. Po akcji Legii lewą stroną piłka trafiła do Wszołka. Ten strzelił na bramkę, potem trochę bilarda w polu karnym i futbolówka trafiła prosto pod nogi Czecha, który akurat podnosił się z boiska. Z metra trafił do siatki. I w końcu sześć minut później zamknął akcję z prawej strony, dobrze układając nogę do piłki. Ta odbiła się tak, że Hładun nie zdążył z interwencją i futbolówka przeszła linię bramkową.
Dominacja warszawskiego zespołu nie podlegała dyskusji. Legia kontrolowała mecz, znakomicie wychodziła spod pressingu i rozrzucała grę na skrzydła, gdzie było mnóstwo miejsca. Oprócz sytuacji Pekharta Legia miała jeszcze kilka innych, choć może nie tak klarownych szans. Najlepszą miał Luquinhas, któremu piłkę w polu karnym wyłożył Kapustka, ale Brazylijczykowi piłka podskoczyła i ostatecznie przeniósł ją nad poprzeczką.
Niesamowity wyczyn Pekharta. Tego nie było od lat
W drugiej połowie Legia nie forsowała już tempa. Zagłębie jednak nie potrafiło odpowiednio przyspieszyć, aby zagrozić bramce Artura Boruca. Natomiast goście sporadycznie się odgryzali. I własnie po jednym z takich wypadów podwyższyli prowadzenie za sprawą, a jakże, Pekharta. – Niech on wyjmie już ten magnes, bo to jest nieprawdopodobne – mówił komentator Canal+Sport, Tomasz Wieszczycki. Bo rzeczywiście, przy co najmniej dwóch bramkach piłka w niemal cudowny sposób znalazła Pekharta. Tym razem piłkę wystawił mu obrońca Zagłębia, który próbował sięgnąć zagranej przez Wszołka piłki.
Po tej bramce Zagłębie całkowicie straciło ochotę do gry. Legia spokojnie dowiozła do końca ten wynik i przerwę reprezentacyjną spędzi na pozycji lidera z siedmioma punktami przewagi nad Pogonią. Obie drużyny spotkają się w Wielką Sobotę, 3 kwietnia w Warszawie. Zagłębie natomiast pozostaje na dziewiątym miejscu i w następnej kolejce zmierzy się w Gdańsku z Lechią.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS