A A+ A++

Czy wiecie skąd wzięła się nazwa miejscowości Kozienic? Otóż, jedna z legend, mówi polowaniu króla w puszczy. Król strzelał do kozy, lecz kiedy chybił, krzyknął „Kozie nic!”. Zapraszamy do wysłuchania i przeczytania legendy.

Kozie nic!”

Rozpoczęło się polowanie. Stłumiony dźwięk rogów, niczym buczenie natrętnych bąków, wskazywał kierunek nagonki. Książę ruszył pierwszy. W panującym półmroku suchy trzask łamanych gałęzi wyraźnie znaczył ucieczkę wystraszonego zwierza. Łowcy szli czujnie. Bór z każdą chwilą potężniał, a wraz z nim przybierało na sile dalekie granie ogarów. Raz i drugi mignęła szarobrunatna plama. Tur?! Książę uniósł kuszę…!Rosnący o kilka kroków przed nim krzew, nagle zachwiał się lekko. Niemal równocześnie smukła sarna, niczym błyskawica, śmignęła między drzewami. Dało się słyszeć ostry, przenikliwy dźwięk zwolnionej cięciwy i… wypuszczona sprawną ręką strzała o włos chybiła celu. Gorąca krew myśliwego zagrała nagle w żyłach księcia. Spięty ostrogami koń skoczył naprzód. Potężne pnie nie ułatwiały pogoni, toteż zwinna sarna, klucząc, wciągała księcia coraz głębiej w bór, aż w końcu zupełnie zginęła w szarozielonym mroku. Książę zatrzymał się wreszcie. Dawno już umilkły dźwięki rogów i ujadanie psów, a utrudzony rumak cały pokryty był pianą.

—A kozie nic! —westchnął zrezygnowany, spoglądając na pusty kołczan. W panującej dookoła ciszy wydało mu się, że słyszy niedaleki plusk wody. Rozejrzał się. Zaledwie o kilka kroków dalej osłonięta potężnymi konarami prastarego dębu płynęła rzeka. Piaszczysty, lekko zarośnięty brzeg wznosił się łagodnie, tworząc wokół wiekowego olbrzyma niewielką polankę. W cieniu drzewa siedział starzec, a u jego nóg leżała piękna sarna. Widząc myśliwego starzec przygarnął zwierzę gwałtownie ku sobie.

—Nie obawiaj się! —książę nie krył zdumienia. —Jak widzisz szmat drogi za nią nałożyłem, a twojej kozie nic się nie stało. Pozwól zatem, że chociaż przez chwilę odpocznę!

Usta starca drgnęły. Milcząc wskazał jednak ręką pobliski pień. Książę usiadł. Po raz pierwszy zdarzył mu się tak niezwykły wypadek, toteż jakby nie wierząc własnym oczom spoglądał to na pusty kołczan, to na zdyszaną jeszcze szybkim biegiem sarnę. Daremnie jednak szukał na jej skórze jakiegokolwiek zranienia.

—Jak zaczarowana…? —wyszeptał w końcu.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

—Rzekłeś, panie, zaczarowana?! —starzec ożywił się nagle. Z odchyloną głową, nieruchomy, jakby zasłuchany w plusk fal i szmer lasu, spoglądał na wpół przymkniętymi oczami gdzieś w kierunku rzeki. Jego myśli błądziły widać równie daleko, bowiem szepnął znowu:

—Było to dawno! Bardzo dawno…! Toczyła swe wody prastara Wisła, wtórowała jej pluskiem bystra Zagożdżonka, gdy wraz z córką swoją, piękną Roksaną na ich brzegu siadałem. Szczęśliwe to były chwile, chociaż szczęście nie trwało długo…!Pewnego dnia, gdy słońce pierwszymi promieniami ozłociło gaje, a modry ruczaj zalśnił tysiącami kolorów, zabrała Roksana koszyk i wraz z nianią do lasu wyruszyła. Znały las, każdy jego zakątek, każda ścieżka ich stopą była przemierzona. Szły więc beztrosko, a że grzybów i jagód w bród było, kosze napełniły się wkrótce. Idąc tak dotarły do polany, pośrodku której —ocienione konarami buków —błyszczało ukryte jeziorko. Tylko im, tajemnica jego istnienia była znana, toteż gdy niania nucąc stare pieśni na brzegu usiadła, beztroska Roksana do wody pobiegła. I oto zdarzyło się, że duszek leśny zmęczony gonitwą pośród paproci i oczeretów, zasnął na jednym ze zwisających nad jeziorem bukowych konarów. Obudzony teraz pluskiem wody i śmiechem dziewczyny, zakochał się w niej bez pamięci. Ledwie też Roksana na brzeg wyszła, przybrał postać pięknego młodzieńca i w te odezwał się słowa:

—O piękna pani, wdzięczny los kazał mi spotkać cię tutaj. Szczęśliwy to dzień, w którym mogę podziwiać twoją urodę! Spuściła złotą główkę Roksana, i choć serce jej mocno zabiło, słowa nie wyrzekłszy przestraszona szybko do niani pobiegła. Daremna jednak była to ucieczka. Duszek leśny za pomocą czarów i zaklęć jemu tylko wiadomych —rozkochał biedną Roksanę w sobie bez pamięci. Od tej pory nie było dnia, ani godziny, by nie tęsknili za sobą. Stara niania początkowo z uśmiechem, a później coraz bardziej podejrzliwie na te zaloty patrzyła. Aż pewnego dnia, gdy całą prawdę odkryła przestraszona do grodu przybiegła.

—Nie młodzian to znamienity, panie, lecz duch leśny opętał naszą panienkę. Ratuj ją od zguby! — i pokrótce o wszystkim mi opowiedziała. Zmartwiłem się tą opowieścią niezmiernie, lecz za radą mądrej wróżki ślub i wesele Roksany kazałem ogłosić. A sposobność właśnie się nadarzyła, bo oto młodzian bogatego rodu o rękę jej poprosił. Popłynęły wnet dźwięki surm i rogów, szerokim echem ogłaszając nowinę wśród okolicznych grodów. Powtórzył ją wnet bór stary —dąb dębowi, sosna sośnie przekazały szczęsną nowinę. Usłyszał ją i duszek leśny. Jego zakochane serce zapłonęło zazdrością. Wiedział bowiem, iż z dniem ślubu utraci Roksanę na zawsze. Kiedy więc przyszła na spotkanie po raz ostatni, zapragnął zatrzymać ją przy sobie na zawsze. Za jego to sprawą, nim minął moment, Roksana zamieniła się w piękną sarnę!

—Od tej chwili pozostaniesz ze mną na zawsze! —zawołał. —Las będzie twoim domem, a ja opiekunem. Razem będziemy przemierzać leśne głusze, a nasze ścieżki będą wspólne. Na zawsze!

Tak popłynęły dni. Szczęśliwa Roksana, zamieniona w sarenkę beztrosko śmigała wśród drzew, a zakochany duszek pląsał wokół niej. Pewnego dnia wśród beztroskiej zabawy zapędzili się aż na brzeg lasu, skąd Roksana ujrzała gród ojca i nagle zatęskniła za nim ogromnie. Od tej pory zniknęła jej beztroska i radość. Duszek leśny martwił się tym niezmiernie, wymyślał przeróżne zabawy, sarenka jednak z każdym dniem stawała się smutniejsza.

Pewnego dnia ujrzałem ją niedaleko grodu…!Przymknięte oczy starca drgnęły, a jego wzrok pełen ojcowskiej miłości spoczął na pięknej sarnie. Drżącą ręką pogładził puszyste futerko.

—Od tamtej chwili zamieszkaliśmy razem —ciągnął. —A gdy każdego ranka wybiegała daleko w bór, ja cierpliwie czekałem jej powrotu… —starzec urwał. Gdzieś daleko zabrzmiał głos rogu nakazujący powrót z łowów. To łowcy zaniepokojeni zniknięciem księcia dawali znak. Wzywali!

—Od dzisiaj zabronię urządzać w okolicy polowania! —urzeczony opowieścią książę spojrzał w kierunku sarny. —A jednak zaczarowana! —szepnął jeszcze jakby nie dowierzając. Dźwięki trąb odezwały się po raz wtóry. Tym razem były tuż, tuż! Książę wstał.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

—Jeżeli masz jakieś życzenie.,.?

—Rzekłeś, panie, kozie nic…! —nie dokończył. Gromada łowców wiwatując otoczyła dąb.—Niech i tak będzie! Od dzisiaj żadnej kozie nic tu się nie stanie. Słyszycie? —zwrócił się do otaczającej go drużyny.

—A kozie nic! —zakrzyknęli zgodnie spoglądając na pusty kołczan i nie ustrzeloną sarnę. Książę uśmiechnął się. Tylko on jeden teraz znał jej tajemnicę. Minęły lata. I oto w miejscu dawnej puszczy, tam gdzie książę spotkał niegdyś samotnego starca i piękną sarnę, wyrastać zaczęła osada królewskich łowców. Czas płynął, zmieniali się ludzie, stare grodzisko porosło trawą, a dawna wieś została miastem. Nazwa Kozienice jednak pozostała, tak jak i legenda o słynnym polowaniu, na którym zaczarowanej „kozie nic” stać się nie mogło.

https://www.cozadzien.pl/legendy-radomskie/legendy-radomskie-kamienie-soleckiego-zamku/69810

Źródło: Zenon Gierała “Baśnie i legendy ziemi radomskiej”.

Legend radomskich  można słuchać w każdy poniedziałek i wtorek o godz. 20.30 w Radiu Rekord.

kos

Chcemy, żeby portal CoZaDzien.pl był miejscem wymiany opinii dla wszystkich mieszkańców Radomia i ziemi radomskiej.
Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji „Stop hejt”. Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNoworoczna zbiórka dla Schroniska w Trębaczewie
Następny artykułCzym jest telewizja internetowa?