Czy wiecie skąd wzięła się nazwa miejscowości Klwów? Jeżeli nie to koniecznie zapraszamy do przeczytania lub wysłuchania legendy “O Janku Muzykancie i jego dwunastu lwach”. Na cykl legendy radomskie zapraszamy wspólnie z Muzeum im. Jacka Malczewskiego.
O Janku Muzykancie i jego dwunastu lwach
Las grzmiał. Srogi ryk rozjuszonej bestii niósł się szerokim echem, docierał do najdalszych zakątków, a wraz z nim biegła nad ziemią dusząca woń siarki, aż strwożony wieśniak znak krzyża kreślił i szeptał:
—Piekielna bestia!
Potwór szalał. Niszczone ognistymi językami, padały stuletnie drzewa, a płacz i narzekania rozlegały się jak kraina długa i szeroka. Daremnie król słał mężnych rycerzy, by straszliwego potwora ujarzmić. Kto żyw opuszczał tę okolicę, szukając bezpieczniejszego schronienia. Patrzył na to pastuszek wiejski, Janko, a że nieraz stado na skraju boru pasał, dzikie porykiwania bestii i do niego dochodziły. Przestraszone owce zbijały się wówczas w gromadkę, a on, by je uspokoić, wyciągał swoją wierną fujarkę zaczynając na niej grać rzewne i tęskne melodie. A grał Janko rzeczywiście pięknie. Milkły wówczas ptaki, cichł szmer trzcin i tataraków, zasłuchany las nie szumiał, a nawet bystry strumień nie pluskał tak jak zwykle. Wszystko, co żyło słuchało Jaśkowej muzyki. Wraz z rzewnymi tonami błogość i spokój spływały na udręczoną krainę. I zdarzyło się, że pewnego dnia, gdy Janko jak zwykle grać zaczął, a łąki i lasy przycichły zasłuchane, przelatywała nad polanką królowa zwierząt. Urzeczona Jaśkowym graniem wstrzymała swe szybkonogie rumaki i ukryta za gałązkami jaśminu słuchała cudownej muzyki. A gdy Janko grać skończył, wyszła z ukrycia i tak rzekła:
—Przeleciałam świat cały wzdłuż i wszerz, a tak rzewnego grania nie słyszałam nigdzie. Piękna jest twoja muzyka, ale i smutna. Czemu, gdy jej się słucha, łzy napływają do oczu, a choć wraz z nimi i spokój w sercu gości, to smutek jest w niej tak ogromny?
Odparł wtedy Janko: —Jakże muzyka moja ma być wesołą, skoro od paru miesięcy w naszej puszczy bestia straszliwa zamieszkała. Jej ryk dniem i nocą spokoju nie daje. Dziki zwierz umknął daleko, a i ludzie zaczynają innego miejsca szukać. Pustoszeją sioła, a tam gdzie dawniej złociło się zboże, zielenieją chwasty. Jakże zatem moje muzykowanie może być wesołe, kiedy od rana do nocy kraina łzami spływa.
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
Zadumała się królowa, mówiąc po chwili:—Nie dane było rycerzom smoka poskromić, niechaj więc uda się to temu, kto bez miecza i topora czarem swojej muzyki najstraszliwszą bestię pokona. Idź zatem jutro skoro świt w głąb puszczy, a idąc zabierz dwanaście owieczek ze sobą. Tam, gdy potwór drogę wam zagrodzi, zacznij grać swe melodie. Resztę zobaczysz!
Zebrał Janko —zgodnie z radą —dwanaście najpiękniejszych owiec, ukrył fujarkę pod odzieniem na piersi i w głąb puszczy ruszył. Wędrował tak dzień i noc, aż dnia drugiego żar się zaczął wzmagać niesamowity. Około południa górę ogromną ujrzał i już zaczął myśleć, z której strony lepiej ją będzie ominąć, gdy nagle ona sama ku niemu ruszyła. Nie góra to bowiem była żadna, ale potwór wśród połamanych i spalonych drzew ukryty. Ryknęła straszliwie zaskoczona bestia, widząc śmiałka tak blisko. Struchlał Janko, szczęściem w porę przypomniał sobie, iż królowa grać mu poleciła. Schwycił drżącymi palcami fujarkę i jął pierwsze tony dobywać. I oto ledwie zabrzmiały, ledwie ich ciche zawodzenie doszło do uszu owiec, gdy dziw stał się nad dziwy. Zdumiony Janko ujrzał, iż jego dwanaście owieczek w lwy potężne się zamienia. Rozległ się ryk straszliwy, od którego zadrżała ziemia, pokłoniły się drzewa i oto prastara puszcza ujrzała bój srogi, jakiego nigdy przedtem ani potem nie widziała. Ruszyły lwy do walki, poleciały strzępy ziemi i korzeni, zaryczał smok straszliwie, gdy pierwsze kły i pazury dosięgnęły jego boków. A Janko grał i grał. Płynęły tony pieśni nabrzmiałe lękiem i bólem, a w miarę jak zwycięstwo lwów było coraz bliższe, fujarka zaczęła zmieniać tony ze smutnych na coraz weselsze. Żywiej i swobodniej, ochoczo a wesoło popłynęła muzyka. Legł potwór, a gdy Janko grać przestał, zobaczył obok dwanaście owieczek potulnie na niego czekających. Tymczasem w kraju wieść lotem błyskawicy obiegła miasta i miasteczka. Rozesłał król gońców w cztery strony świata, by ogłosili, że śmiałek, który bestię pokonał, powinien stawić się na królewskim dworze. Zebrał Janko swą trzodę i na zamek ruszył. Daremnie jednak do wrót królewskich pukał i straże przekonywał. Śmiechem i urąganiem przepędzono go od bram pałacu.
—Grajek, wiejski pastuch! —szydzono. —Ogłosił, że smoka zabił…!
Słuchał tych docinków Janko, nic jednak na nie odrzekł, jedynie fujarkę mocniej ścisnął i do wioski powrócił. Mijały dni i miesiące a Janko jak dawniej samotnie owiec pilnował. Tymczasem gruchnęła wieść, iż sam król przyjeżdża w pobliskich lasach polować. Spieszne więc czyniono przygotowania, bowiem nocleg miał wypaść właśnie w Jankowej wiosce. I oto gdy wieczorem sutą ucztę zaczęto, a sam król usiadł za stołem, rozpoczęły się opowieści a przechwałki o czynach walecznych. Wznoszono puchary, zaś trefnisie sztuczki dziwne, a ucieszne zaczęli wyczyniać. Nagle wśród wesołej zabawy rozległy się tony dalekiej i rzewnej melodii. Płynęła w nocnej ciszy lekko niczym zjawy senne, aż dotarła do uszu króla. Umilkli zaskoczeni dworzanie, słuchając tej niecodziennej muzyki, a ona tymczasem to cichła, to znowu wznosiła się gwałtownymi tonami pełnymi skarg i wyrzutów niczym pokrzywdzone dziecko. Gdy zaś umilkła zakłopotany król zapytał:
—Cóż to za tajemniczy grajek, panie wójcie? Wszak nigdy o nim nie słyszałem, a gra niczym najlepszy mistrz z mojej kapeli!
—To zwykły pastuch, jaśnie panie!
—Nic to, przyprowadźcie go, niechaj nam zagra!
Zaczęto szukać Janka. Jakoż wkrótce, przestraszony, stanął przed królem.
—Graj chłopcze, a złotego dukata dostaniesz! —zawołał król.
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
Wyjął Janko zza skromnej sukmany fujarkę, do ust podniósł i zagrał. Ledwie zabrzmiały pierwsze “tony, gdy ryk straszliwy się rozległ. Zadrżała czerń nocy, pobledli na odgłos ten rycerze. Ryk powtórzył się raz i drugi i nagle wśród pierzchającego tłumu dwanaście lwów stanęło przed królem. Spojrzał król zdumiony, a widząc iż lwy są posłuszne na każde skinienie Janka zawołał:
—Ho! Ho! To ci dopiero pastuszek! Królewski łowczy lepszego stada nie pilnuje. Oj wójcie, coś mi się widzi, że wiele rzeczy przede mną ukrywacie? Wójt na te słowa skłonił się aby, sam bowiem nie mniej od króla był zaskoczony. Cisza po królewskich słowach zapadła, a ośmielony Janko grać i opowiadać zaczął. I tak, słowo po słowie dowiedział się król wszystkiego. A gdy Janko skończył i na oczach wszystkich potężne lwy w skromne owieczki się zamieniły, zdumienie zebranych było tak wielkie, że sam król jegomość powstał i rzekł:
—To, że tak dzielnego młodzieńca możemy gościć chwały nam tylko przysparza. Od dzisiaj zatem pasowany będziesz na rycerza, a cały obszar ziemi, którą od złej bestii oswobodziłeś należeć będzie do ciebie! —to mówiąc dobył miecza i po trzykroć Janka w ramię uderzył. Padł biedny pastuch do stóp króla, wierność i posłuszeństwo na wieki przyrzekając. I na tym opowieść naszą można byłoby zakończyć. Dodać by tylko należało, że w miejscu, gdzie zginął potwór, rycerz Janko założył później osadę i wybudował kościół, na którego drzwiach umieścił dwanaście rzeźbionych lwich głów. Sama zaś osada nazwana została Klwowem na pamiątkę lwów, które pokonały smoka.
https://www.cozadzien.pl/legendy-radomskie/legendy-radomskie-o-biednym-janku-pieknej-syrenie-i-zakletym-wodniku/70475
Źródło: Zenon Gierała “Baśnie i legendy ziemi radomskiej”.
Legend radomskich można słuchać w każdy poniedziałek i wtorek o godz. 20.30 w Radiu Rekord.
kos
Chcemy, żeby portal CoZaDzien.pl był miejscem wymiany opinii dla wszystkich mieszkańców Radomia i ziemi radomskiej.
Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji „Stop hejt”. Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS